Panika.
To była główna rzecz jaką się kierował.
Jak to było w ogóle możliwe? Przecież doskonale pamiętał, że zostawił nieprzytomnego chłopaka pod czujną ochroną Królowej Driad i Króla Chochlików! To niemożliwe, żeby Dumbledore jakoś przedostał się na schowaną w środku lasu wyspę, pozbył się całej straży, porwał chłopaka, wrócił i czekał na niego we Wrzeszczącej Chacie cały czas utrzymując zaklęcie Imperiusa na setkach osób!
Prawda...?
Potrząsnął głową. Spodziewali się wszystkiego, dosłownie wszystkiego, jednak... dlaczego nie pomyślał, że mężczyzna może posunąć się do czegoś takiego?
Harry dawno nie biegł tak szybko. Widział jak ledwo trzymające się drzwi do Chaty zbliżają się w zastraszającym tempie i już wyciągał różdżkę, żeby wysadzić je w powietrze, kiedy nagle, przed dziury w ścianach i najbliższe okna zaczęli wychodzić uczniowie, po zauważeniu go ponownie wpadając w szał rzucania zaklęć. Zaskoczony Potter ledwo zdążył ochronić się tarczą, kiedy uderzyły w nią pierwsze czary, blokując mu pełnię widoczności.
On jednak nie miał na to czasu.
Nie zważając na nic przepchnął się do środka, zaczynając przeszukiwać wypełnione po brzegi nastolatkami rozsypujące się pomieszczenia.
- Draco! Draco, gdzie jesteś?
- Wiedziałem, że użycie pana Malfoya to dobry pomysł – odezwał się spokojny, ale przepełniony magią głos z sąsiedniego pokoju, wybijając się ponad krzyki uczniów. Głos, który Harry doskonale znał. – Niezależnie od sytuacji, zawsze będziesz Złotym Chłopcem, który przekłada dobro innych ponad swoje własne, zwłaszcza – tu nastąpiła pauza i Potter mógłby przysiąc, że dosłyszał prychnięcie. – osób, na których ci zależy.
Biorąc głęboki wdech, powoli i tym razem rozglądając się bacznie dookoła, Harry opuścił pozostałości kuchni, w której właśnie się znajdował i wszedł do zagraconego salonu, gdzie na jedynym w pełni odrestaurowanym fotelu siedział spokojnie Dumbledore, popijając herbatę.
- Witaj, mój drogi chłopcze – powiedział dyrektor, kiedy tylko przekroczył próg. – Herbaty?
Herbaty? Czy ten człowiek już totalnie oszalał?
- Nie? – odpowiedź musiała być wystarczająco dobrze czytelna na jego twarzy, bo starzec w końcu opuścił własną filiżankę i odstawił na chyboczący się stolik. – W takim razie przejdźmy do rzeczy.
- Gdzie jest Draco? – spytał cicho Harry, zatrzymując się na środku pokoju.
- Pan Malfoy nie ma nic wspólnego z naszą rozmową – powiedział Dumbledore. – Mam jednak dla ciebie propozycję.
- Propozycję?
- Nigdy nie planowałem żebyś się wszystkiego dowiedział – kontynuował dyrektor, jakby wcale go nie słyszał. – Wierz mi bądź nie, ale przez te wszystkie lata naprawdę zacząłem traktować się jak własnego wnuka – pokręcił głową z udawaną żałością. Harry miał ochotę prychnąć, jednak powstrzymał się, nie wiedząc do czego zmierza ta rozmowa. – Nie spodziewałem się jednak, że możesz pochodzić z rodu tych Potterów i jesteś następcą tronu. To nieco pokrzyżowało moje plany, bo oznaczało, że prędzej czy później dowiesz się wszystkiego, co chciałem, aby pozostało tajemnicą. Dlatego właśnie, mój drogi chłopcze, przygotowałem inne wyjście z tej niewygodnej sytuacji.
- Co masz na myśli? – sytuacja w której się znajdował już teraz była totalnie absurdalna, jednak Harry obawiał się, że będzie tylko gorzej.
- Wyczyszczę ci pamięć – oznajmił Dumbledore. – Nie musisz się obawiać, jestem w tym całkiem sprawny, pozbędę się tylko tych wspomnień, które są dla mnie niewygodne. Dzięki temu wrócimy do stanu, w którym byliśmy jeszcze jakiś czas temu. Ty będziesz wiódł swoje normalne życie z młodym Malfoyem, nadal będziesz Władcą i zwyczajnym uczniem, a ja zachowam swoje sekrety dla siebie i wszyscy będziemy zadowoleni.
![](https://img.wattpad.com/cover/333171255-288-k966626.jpg)
CZYTASZ
Mały Wypadek (drarry)
Fanfiction"- Dyrektorze, mamy problem..." __________ Trwa lekcja eliksirów. Snape uprzykrza życie Gryfonom, Ślizgoni zyskują punkty, a Ron przeklina pod nosem. Nic nowego. Dzisiejszą porażką większości uczniów miał być eliksir odmładzający. Jednak co będzie...