Choróbsko

146 7 0
                                    


☆.。.:* 𝘊𝘩𝘶𝘶𝘺𝘢 𝘕𝘢𝘬𝘢𝘩𝘢𝘳𝘢.。.:*☆


Obudziło mnie delikatne ksłanię Osamu... Podniosłem się do siadu i spojrzałem na wyższego śpiącego na boku. W połowie był odkryty.... Lekko go szturchnąłem a ten się odwrócił twarzą do mnie pogrążony w śnie. Na pierwszy rzut oka był rozpalony. Po jego twarzy spływały co jakiś czas pojedyncze krople potu. Przyłożyłem mu dłoń do czoła, nie zdziwiło mnie to jakoś szczególnie że po prostu parzył. Wczoraj był mokry, a na zewnątrz było chłodno do póki nie doszliśmy do kawiarenki... Gdy było po 21.00 zaczęło wiać więc biedaka przewiało... Mruknąłem coś pod nosem i wstałem z łóżka.

Po wyjściu z pokoju przywitał mnie na stracie Yuki. Kocur dawał wyraźny sygnał, że jest głodny... Pogłaskałem go za uchem i udałem się do jednej z szuflad by wyciągnąć mu saszetkę. Przełożyłem mu ją do miski i z automatu poszedłem umyć dłonie... Szczerze? Nienawidziłem tego smrodu z mokrej karmy! Suchej wybredny kocur nie chciał tknąć! Ja do tego się nigdy nie przyzwyczaję i chuj! Raz w zoologicznym była taka jedna karma " Karma dla wybrednych, dojrzałych kotów o smaku krokiecików" Uwierzycie lub nie ale tą to jak wziął gryz to wypierdolił całą karmę z miski na parkiet! (BTW TA KARMA ISTNIEJE W TAKIM JEDNYM ZOOLOGICZNYM I BEKE Z OJCEM MIAŁAM HEH BARSZCZYKU BRAKUJE XD OGL NAZWY NIE PAMIĘTAM DOKŁADNEJ ALE JUTRO NA TELEFONIE ZNAJDE TO ZDJ I DODAM PONIŻEJ Z MOJĄ KRÓTKĄ NOTKĄ I JEDNYM INFO XD).

Po umyciu dłoni udałem się do jednej z szafek w salonie. W jednej jej szufladzie znajdowała się "domowa apteczka". Kompresy były jakieś leki przeciwzapalne i na gorączkę... Nie było niczego na odporność i witamin... Chuj pójdę potem. Chwyciłem potrzebne rzeczy i do tego butelkę wody i udałem się do sypialni.

- Skarbie...- potrząsnąłem nim lekko. On otworzył ospale oczy i wstał do siadu opierając się o zagłówek.

- Z-zimno mi...- schował twarz w pościeli.

- Wiem... Przeziębiłeś się... A teraz chodź pójdziesz się umyć bo jesteś cały spocony...- pomogłem mu wstać i udaliśmy się do łazienki...- Przyniosę Ci jakieś ubrania na zmianę!- Powiedziałem na odchodnym udając się do szafy. Chwyciłem jakąś bluzę z kapturem, dresy i oczywiście bieliznę i udałem się z powrotem do łazienki. Otworzyłem drzwi i ujrzałem już Dazaia zanurzonego po szyję w wannie. Odłożyłem ubrania na blacie i kucnąłem przy wannie wpatrując się w ukochanego. Oczy miał zamknięte a usta lekko rozchylone... Jego długie rzęsy były mokre przez co bardziej wyraziste się wydawały. Chwyciłem jeden z jego kosmyków włosów zaplatając go sobie na palcu. Matoł wcześniej też łeb zamoczył... Cóż jak zazwyczaj tak robi a robi i jest chory czyli reasumując jego mózg nie działa... Nie no może co najwyżej w 20% to co się dziwić...

- Pójdę chociaż Ci bułki z masłem ukroić i herbaty do dzbanka naparzyć...- Wstałem i chciałem wyjść ale mokra dłoń Osamu mnie zatrzymała...

- Nie idź....- wymamrotał pod nosem...Westchnąłem pod nosem i kucnąłem tak jak wcześniej...

Gdy Osamu się umył i ubrał od razu położył się na kanapie, a ja udałem się do kuchni zrobić wcześniej wymienioną czynność... Przekroiłem bułkę w pół i posmarowałem masłem, zaparzyłem wody w czajniku i do dzbanka z dwoma torebkami wlałem wrzącą ciecz. Udałem się do salonu siadając obok bruneta podając mu talerz z bułką i kubek z herbatą.

- Nie jestem głodny...- skulił się w kulkę... Gdy jest chory zachowuje się szczerze jak 5-latek...

- Musisz coś zjeść... Na pusty żołądek leków ci nie dam!

- A co ty moja matka?- zaśmiał się pod nosem ochrypiałym głosem.

- To od dzisiaj jestem!- odłożyłem dzbanek na stół.

Dlaczego nadal nie potrafię Cię zabić?! /Soukoku/BSDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz