Wszytko wywrócone o 180°

79 9 2
                                    

  ☆.。.:* 𝘊𝘩𝘶𝘶𝘺𝘢 𝘕𝘢𝘬𝘢𝘩𝘢𝘳𝘢.。.:*☆

Był to ostatni dzień przed Walką organizacji... Czy miałem dość? Z jednej strony tak... A z drugiej byłem tak podekscytowany że co chwilkę budziłem się w nocy przez to się nie wyspałem.  Praktycznie nic w mieszkaniu nie zostało z osobistych rzeczy. Było wcześnie nawet bardzo, bo jak spojrzałem na godzinę w telefonie to była 4.48...  Na 7.00 miałem więc sporo czasu. Dazai miał dzisiaj na 9.00 więc nie będę go budził zasłużył sobie... Niechętnie wstałem z łóżka ściągając z siebie pierzynę i podreptałem za Yukim do kuchni. Nalałem sobie wody do szklanki, a kotu dałem jeść, następnie znów wróciłem do łóżka. Przez ogromne szyby okien można było ujrzeć wschodzące słońce. Wystawiłem dłoń do przodu obserwując jak powoli obrączka odbija promienie słońca tworząc świecącą się plamę na suficie. Ciekawy obrót wydarzeń.

- Chuu nie śpisz?- poczułem dłoń wyższego na moim ramieniu.

- Idź spać spokojnie... Wyśpij się i tyle..- uniosłem jego dłoń i położyłem ją obok jego twarzy.

~~~

Ogarnąłem się w miarę tak jak zwykle do pracy. Wsunąłem właśnie buty na stopy i chwyciłem nóż z komody... Wyszedłem z lokum zamykając je, a następnie udałem się na zewnątrz.

Poranek był chłodny jak to bywa w trzecim kwartale roku. Mimo wczesnej godziny słońce rzucało na mnie swoje mizerne promienie które zamiast grzać powodowały u mnie dreszcze. Właśnie wybierałem się w swoim ukochanym płaszczyku na ekstremalną przechadzkę do pracy... Jej. Motor? Nie no nie kupiłem odkąd go rozpierdoliłem i dlatego zostało mi podróżowanie zdolnością bo dość szybko jest. Po niecałych 10 minutach "lotu" byłem w siedzibie. Minąłem się z jaszczurkami i jakąś babą, która wręczyła mi papiery na korytarzu. Oczywiście wszystko robiła w biegu... Przeszedłem obok Akutagawy gdzie tylko wymieniliśmy się w milczeniu spojrzeniami by następnie udać się do swoich biur by sprawdzić kogo tu mamy zaraz przesłuchać. 

W chuj dawno tego nie robiłem to fakt. Zapomniałem jaka to była dla mnie przyjemność! W moim biurze panował oszałamiający wręcz nieład. Widać było że ktoś pod moją nieobecnością szukał pewnie jakiś papierów z spraw niedokończonych itp. Na szczęście sejf z winem moim kochanym został nietknięty. Spojrzałem na dane osoby którą miałem przesłuchiwać. Ciężko opadłem na fotel wzdychając gdyż nie był to jakiś interesujący człowiek patrząc na jego życiorys. Sierota przygarnięta przez organizację NAH(Northern Auction Headquarters). Yuru Akishoda był terrorystą, kablem i uzdolnionym? Z tego co tu pisze umie materializować wszystkie przedmioty w portfelu? Ciekawe hehe. W sumie nic dziwnego że jako terrorysta odniósł te swoje sukcesy jak wszystko może wszędzie wnieść... Rzuciłem na biurko papiery, poprawiłem kapelusz na mojej rudej czuprynie i udałem się na praktycznie najniższy poziom siedziby. W sali "przesłuchań" z zawiązanymi oczami i przykuty do betonowego kloca jak wcześniej Osamu stał nasz terrorysta Yuru Akishoda . Wiercił się jak kurwa jakaś dżdżownica a nie człowiek. Skoro to ostatnia taka akcja to się może troszkę zabawię! Mogłem odreagować stres. Pojmany został za przejęcie naszego towaru a udało mis się wyciągnąć gdzie jest aktualnie. 

Wróciłem do biura i zdjąłem zakrwawione rękawiczki. Ubrałem zapasowe które trzymałem w szufladzie biurka i udałem się korytarzem do wyjścia z zamiarem przewietrzenia się. Moje plany pokrzyżowała znów ta sama kobieta co wepchnęła mi w biegu papiery. 

- Panie Nakahara Szef chciałby się z Panem zobaczyć.- Odeszła tak szybko jak się pojawiła a ja zamrugałem kilkukrotnie oczami nim ruszyłem prosto do biura szefa. Zapukałem a kiedy otworzyły się drzwi, wszedłem i ukłoniłem się i zdjąłem  kapelusz z moich ognistych włosów.

-  No proszę, proszę Chuuya Nakahara we własnej osobie... Wstań już dziecko.- Zrobiłem jak rozporządził i spojrzałem na jego mordę, gdzie zawsze był widoczny ten jego cyniczny uśmiech.

- Zawsze gotowy do wykonania Twych zleceń Szefie.- z ręką na piersi zmrużyłem delikatnie oczy.

- Usiądź na krześle mamy sporo do obgadania. Słyszałem, że Dazai wykradł jakieś mało istotne papiery... Niestety wszyscy milczą nawet Kouyou... Nawet nie wiesz jak to boli gdy moje ukochane dzieci milczą... Ale na pewno Ty coś wiesz.- złączył swoje wyrafinowane palce i oparł na nich podbródek. Jego uśmieszek odrobinę się powiększyć, a oczy przymrużyły się w bardzo widoczny sposób. Usiadłem na krzesło które było postawione tuż obok Niego. Elise-chan bazgrała coś na kafelkach.... Spojrzałem kątem oka i ujrzałem mnie z odciętą głową... No nie powiem że ciarki mnie nie przeszły.

- Nie wiem o czym mówisz.- mój wyraz twarzy zmienił się na najbardziej poważny jkai potrafiłem wyrazić.

- Oj no nie wiem kochany... Twoja raczka Cię zdradza... Aż mi przykro że jak się pobierałeś  to mnie nie zaprosiłeś...- wskazał palcem na moją dłoń, gdzie przez tkaninę był mocno widoczny kształt obrączki... Nie myśl że wygrasz tą wojnę... Wojnę kłamstw i manipulacji. Nie jestem tak głupi jak sobie myślisz mieszkam z Osamu halo? Z nim człowiek po części robi się mądrzejszy heh...

- Tak dobrze zauważyłeś... Pobrałem się, ale imprezy nie było a chciałem zrobić to dyskretnie bez zbędnego zamieszania... Wiem, że założenie rodziny sprowadza spore ryzyko na nich ale nie przeszkadza mi to zbytnio na tą chwilę...- zarzuciłem nogę na nogę.

- No dobra. Ale i tak coś mi tu śmierdzi... A wydaje mi się, że powiązane jest to z tobą, a Osamu.

- Nie wiem skąd takie podejrzenia... Nie miałbym motywu po pierwsze, a po drugie jestem bardzo lojalny wobec Ciebie Szefie.

- Ja też nie wiem, po co miałbyś to robić... Ale dla gwarancji zmienię kilka rzeczy. - Na jego podstarzałej mordzie pojawił się ten szyderczy uśmieszek. Nie jest w stanie mnie przejrzeć na wylot. Ma podejrzenia ale tylko tyle...- Po pierwsze zamiast Osamu zajmiesz się Kyoką... A Dazaiem zajmie się "Q"!- pełen radości obrócił się o 360 stopni na krześle.

- Rozumiem. Ale mam pewne wątpliwości odnośnie "Q".... Wiem że na całego mieliśmy iść i ostatecznie się z nimi rozliczyć ale "Q" może przesadzić, a tylko Dazai może to zlikwidować.- chwyciłem się za podbródek.

- Nie martw się Chuuya, nie martw się....

 Po "pogawędce" napisałem krótką wiadomość do Osamu.

Makrela <333

 Ty: Dupa tyle Ci powiem. Miało się obyć bez zbędnych obrażeń a tu proszę... Ja zajmuje się Kyoką a ty "Q"... Resztę opowiem Ci w domu wieczorem... Nakarm Yukiego i jakbyś mógł zrobić obiad to byłbym wdzięczny <333

Po czym włożyłem telefon do kieszeni o wróciłem do pracy....

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

EEEEEEEE NO WŁAŚNIE! Powiem wam, że jak raz się z rytmu wypadnie to trudno wrócić. Sorki za to ale no hehehehehhhe

Dlaczego nadal nie potrafię Cię zabić?! /Soukoku/BSDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz