Ten moment kiedy twoja druga książka jest bardziej czytana niż ta w której się bardziej starasz ;-;
___________________________________________Per.Pracocholika(niemca)
Ros-to może ja pójdę go poszukać jestem dość dobry w terenie i wogule szybki-zaproponował Rusek.
Czekaj co dlaczego on co jest do kurwy nędznej.
Nie-a co ci tak żależy na tym żeby iść tam do niego-warknołęm do niego na co on się na mnie dziwnie spojrzał jak na wariata.
Rus-nic po prostu niechce mieć kłopotów jak mogłeś pomyśleć że chodzi mi o niego to krytyjskie-opowiedział mi ale czułem sarkazm.
Nie-jakoś ci nie wieżę-powiedziłem jeszcze bardziej groźniej i sie bardziej się do niego przybliżyłem.
Rus-no blyat niemcy co ci odpierdala ja bym polshy nigdy nawet kijem go doknął-powiedział jeszcze bardziej wkurzony mnie odpychając.
Nie-no mam nadzieje-powi3działem poczym bardziej wkurzony udałem się do pokoju.
___________________________________________Per.Rosji
Co jest kurna z nim nie tak, czy serio on jest aż tak zazdrosny o polshe.
Jap-widać że ktoś jest zazdrosny o Polonię, a ktoś chce się zmienic-powiedziała z lemonową twarzą.
Rus-a weż nie pierdol,*głęboki zdech*,dobra trzeba iść po polshe-mówiąc to zacząłem iść w stronę kurtek.
Węg-tylko się nie pozabijajcie tam-za żartował sobie węgry na co pod nosem się za chichotałem.
Rus-za niedługo wrócę z polską I się nie bójcie nam nic nie bendzie-powiedziałem zakładając kurtkę i zabierając kurtkę polshy I wychodząc.
*kilka minut później do kurwy nędznej*
Chodzę po tym lesie i szukam polshy, za kilka minut będziemy musieli iść na lodowisko tak UE nam powiedział bo dochodzi 15 (Wiem co sobie pomysliliście moje zboczuszki :>Dop.Auto)
Chodzę i szukam polshy gdy nagle [trzask].
Polsha spadł z drzewa.
Rus-pffff hahahahahahahaha-śmiałem się aż tak że mnie brzuch zaczął boleć-co ty odkurwiałeś na tym drzewie-ciagle się śmiejąc trzymałem się za brzuch z bólu.
Pol-tryb przetrwania mi się włączył i chciałem zobaczyć gdzie jestem więc weszłem na drzewo-mówił się podnosząc się z śniegu.
Rus-hehehehe nic ci ni-ciagle mówiłem przez śmiech ale oberwałem śnieżka i nie dokończyłem.
Pol-pff no cóż niemasz takie dobrego refleksu jak mówisz-powiedział polska otrzebujac swoje ręce z zimnego śniegu które po czym włożył do kieszeni.
Rus-tia hehe-pierwszy raz mieliśmy luźniejszą rozmowę co mnie dziwi i trochę szokuje-dobra masz tą kurtkę nerdzie-powiedziałem bardziej głosem twardziela bo szczerze niechce żeby ktoś mnie uznał za ceniasa, a poza tym rzuciłem mu kurtkę.
Pol-no i miły rosja zniknął szkoda...-powiedział coś po swojemu tylko zrozumiałem że chodzi o mnie czułem się trochę nie swojo.
Poczym jak założył kurtkę zaczęliśmy iść do naszego domku ja Szedłem z przodu coś gadając a polsha szedł za mną ciągle się rozglądając, jak tak szliśmy to ja zacząłem z nudów mu wysydzać gdy tak nagle poczułem popchnięcie z dużą siłą i upadłem przodem do śniegu, po chwili usłyszałem dzwiek strzału, obróciłem się a tam.......
(Może was wystraszyłam a może nie ale i tak chciałam to zrobić :> wiem czasami jestem wredna kocham was moje zboczuszki Dop.Auto)
Siedział polska patrząc się w jeden punkt gdzie usłyszałem jak ktoś odbiega z szelestem krzaków.
Ros-CO TO BYLO???!!!-wykrzyczałem z przerażenia.
Polska stanął i milczał, widać było że to go przeraziło odychał bardzo nie spokojnie.
Ros-emm polsha wszystko dobrze-szczerze mnie to przeraziło ale jego jeszcze o sto razy bardziej-blyat polska uspokój się i postaraj się oddychać-podeszłem do niego ale i tak to nic nie zadziałało niemam pojęcia co robić-polsha sorki że to zrobię ale nie dajesz mi innego wyboru-powiedziałem po czym go przytuliłem i głaskać po włosach.
Oddech polshy się uspokoił po czym wrócił do tego świata(rosja ma na myśli że polska już nie jest krainie swoich myśli -_- on jest myślicielem i marzycielem jak ja ;-;)
Puściłem polshe i oddaliłem się na kilka centymetrów i próbowałem uniknąć jego wzroku.
Pol-dlaczego to zrobiłeś skoro tak mnie niby nienawidzisz???-powiedział spokojniej polsha.
Ros-mogłem bym to samo powiedzieć ocaliłeś mnie przed strzałem mogłeś sam się zabić przez to-powiedziłem lekko łamanym głosem.
Pol-w sumie sam niewiem po prostu tak sądziłem za słuszne-odpowiedział po czym staliśmy w chwili ciszy.
Ros-wiesz polsha przepraszam za to co kiedyś ci powiedziałem zrobiłem lub coś innego-przerwałem tą ciszę całkiem godnym uznania przeprosinami bo akurat mi się rzadko zdaża kogoś przeprosić z mojej wolii życiowej.
Pol-ty serio mnie przepraszasz-żrenice polshy się powiększyły z zdumienia? Zaschwytu? Lub czegoś innego niemam pojęcia-no cóż wybaczam ale narazie jesteśmy do siebie pokojowi nie przyjaciele ok??-to powiedział bardziej spłoszonym głosem.
Ros-jasne jak słońce-odpowiedziłem z uśmiechem, szczerze miałem ulgę na sercu no bo to moja szansa na jakąś zmianę.
Pol-czyli się chcesz zmienić to miło-powiedzial pod nosem cicho ale to usłyszałem i szczerze lekko się zarumieniłem (😏😏😏)
Dalszą drogę szliśmy I razem rozmawialiśmy o to co się stało I czy powiemy to Unii ale po dłużej chwili zdecydowaliśmy to olać (jak każda gówniana postać w creppypascie słowa PG :> Dop.Auto) I zaczęliśmy rozmawiać na bardziej luźne tematy szczerze fajnie się z nim się rozmawiało ale jeszcze bardziej fajniej się go słuchało on ma taki przepiękny głos że aż można go godzinami słuchać.......CZEKAJ CZY JA SERIO SIE W NIM ZAKOCHUJE!!!!.
___________________________________________plecy mnie nakurwiają nwm co robić a wróciła mi wena więc macie taki rozdziałek :3 love ya moje zboczuszki.
895 słów.
CZYTASZ
Pojebana miłość (RusPol)
RomanceRosja sprzedał opis Korei Północnej więc niemam sans żebym go odzyskała. W książce są oczywiście. -przemoc -pijaństwo -przekleństwa -i.............szkoła wraz z matematyką(której nienawidzę LOL). -zapomniałam że ma też być tu lemon