#10(co sie odpierdoliło!!??)

302 16 17
                                    

Ten moment kiedy twoja druga książka jest bardziej czytana niż ta w której się bardziej starasz ;-;
___________________________________________

Per.Pracocholika(niemca)

Ros-to może ja pójdę go poszukać jestem dość dobry w terenie i wogule szybki-zaproponował Rusek.

Czekaj co dlaczego on co jest do kurwy nędznej.

Nie-a co ci tak żależy na tym żeby iść tam do niego-warknołęm do niego na co on się na mnie dziwnie spojrzał jak na wariata.

Rus-nic po prostu niechce mieć kłopotów jak mogłeś pomyśleć że chodzi mi o niego to krytyjskie-opowiedział mi ale czułem sarkazm.

Nie-jakoś ci nie wieżę-powiedziłem jeszcze bardziej groźniej i sie bardziej się do niego przybliżyłem.

Rus-no blyat niemcy co ci odpierdala ja bym polshy nigdy nawet kijem go doknął-powiedział jeszcze bardziej wkurzony mnie odpychając.

Nie-no mam nadzieje-powi3działem poczym bardziej wkurzony udałem się do pokoju.
___________________________________________

Per.Rosji

Co jest kurna z nim nie tak, czy serio on jest aż tak zazdrosny o polshe.

Jap-widać że ktoś jest zazdrosny o Polonię, a ktoś chce się zmienic-powiedziała z lemonową twarzą.

Rus-a weż nie pierdol,*głęboki zdech*,dobra trzeba iść po polshe-mówiąc to zacząłem iść w stronę kurtek.

Węg-tylko się nie pozabijajcie tam-za żartował sobie węgry na co pod nosem się za chichotałem.

Rus-za niedługo wrócę z polską I się nie bójcie nam nic nie bendzie-powiedziałem zakładając kurtkę i zabierając kurtkę polshy I wychodząc.

*kilka minut później do kurwy nędznej*

Chodzę po tym lesie i szukam polshy, za kilka minut będziemy musieli iść na lodowisko tak UE nam powiedział bo dochodzi 15 (Wiem co sobie pomysliliście moje zboczuszki :>Dop.Auto)

Chodzę i szukam polshy gdy nagle [trzask].

Polsha spadł z drzewa.

Rus-pffff hahahahahahahaha-śmiałem się aż tak że mnie brzuch zaczął boleć-co ty odkurwiałeś na tym drzewie-ciagle się śmiejąc trzymałem się za brzuch z bólu.

Pol-tryb przetrwania mi się włączył i chciałem zobaczyć gdzie jestem więc weszłem na drzewo-mówił się podnosząc się z śniegu.

Rus-hehehehe nic ci ni-ciagle mówiłem przez śmiech ale oberwałem śnieżka i nie dokończyłem.

Pol-pff no cóż niemasz takie dobrego refleksu jak mówisz-powiedział polska otrzebujac swoje ręce z zimnego śniegu które po czym włożył do kieszeni.

Rus-tia hehe-pierwszy raz mieliśmy luźniejszą rozmowę co mnie dziwi i trochę szokuje-dobra masz tą kurtkę nerdzie-powiedziałem bardziej głosem twardziela bo szczerze niechce żeby ktoś mnie uznał za ceniasa, a poza tym rzuciłem mu kurtkę.

Pol-no i miły rosja zniknął szkoda...-powiedział coś po swojemu tylko zrozumiałem że chodzi o mnie czułem się trochę nie swojo.

Poczym jak założył kurtkę zaczęliśmy iść do naszego domku ja Szedłem z przodu coś gadając a polsha szedł za mną ciągle się rozglądając, jak tak szliśmy to ja zacząłem z nudów mu wysydzać gdy tak nagle poczułem popchnięcie z dużą siłą i upadłem przodem do śniegu, po chwili usłyszałem dzwiek strzału, obróciłem się a tam.......

















(Może was wystraszyłam a może nie ale i tak chciałam to zrobić :> wiem czasami jestem wredna kocham was moje zboczuszki Dop.Auto)

Siedział polska patrząc się w jeden punkt gdzie usłyszałem jak ktoś odbiega z szelestem krzaków.

Ros-CO TO BYLO???!!!-wykrzyczałem z przerażenia.

Polska stanął i milczał, widać było że to go przeraziło odychał bardzo nie spokojnie.

Ros-emm polsha wszystko dobrze-szczerze mnie to przeraziło ale jego jeszcze o sto razy bardziej-blyat polska uspokój się i postaraj się oddychać-podeszłem do niego ale i tak to nic nie zadziałało niemam pojęcia co robić-polsha sorki że to zrobię ale nie dajesz mi innego wyboru-powiedziałem po czym go przytuliłem i głaskać po włosach.

Oddech polshy się uspokoił po czym wrócił do tego świata(rosja ma na myśli że polska już nie jest krainie swoich myśli -_- on jest myślicielem i marzycielem jak ja ;-;)

Puściłem polshe i oddaliłem się na kilka centymetrów i próbowałem uniknąć jego wzroku.

Pol-dlaczego to zrobiłeś skoro tak mnie niby nienawidzisz???-powiedział spokojniej polsha.

Ros-mogłem bym to samo powiedzieć ocaliłeś mnie przed strzałem mogłeś sam się zabić przez to-powiedziłem lekko łamanym głosem.

Pol-w sumie sam niewiem po prostu tak sądziłem za słuszne-odpowiedział po czym staliśmy w chwili ciszy.

Ros-wiesz polsha przepraszam za to co kiedyś ci powiedziałem zrobiłem lub coś innego-przerwałem tą ciszę całkiem godnym uznania przeprosinami bo akurat mi się rzadko zdaża kogoś przeprosić z mojej wolii życiowej.

Pol-ty serio mnie przepraszasz-żrenice polshy się powiększyły z zdumienia? Zaschwytu? Lub czegoś innego niemam pojęcia-no cóż wybaczam ale narazie jesteśmy do siebie pokojowi nie przyjaciele ok??-to powiedział bardziej spłoszonym głosem.

Ros-jasne jak słońce-odpowiedziłem z uśmiechem, szczerze miałem ulgę na sercu no bo to moja szansa na jakąś zmianę.

Pol-czyli się chcesz zmienić to miło-powiedzial pod nosem cicho ale to usłyszałem i szczerze lekko się zarumieniłem (😏😏😏)

Dalszą drogę szliśmy I razem rozmawialiśmy o to co się stało I czy powiemy to Unii ale po dłużej chwili zdecydowaliśmy to olać (jak każda gówniana postać w creppypascie słowa PG :> Dop.Auto) I zaczęliśmy rozmawiać na bardziej luźne tematy szczerze fajnie się z nim się rozmawiało ale jeszcze bardziej fajniej się go słuchało on ma taki przepiękny głos że aż można go godzinami słuchać.......CZEKAJ CZY JA SERIO SIE W NIM ZAKOCHUJE!!!!.
___________________________________________

plecy mnie nakurwiają nwm co robić a wróciła mi wena więc macie taki rozdziałek :3 love ya moje zboczuszki.

895 słów.

Pojebana miłość (RusPol)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz