Rozdział Trzydziesty Drugi

810 35 7
                                    

*Oczami Kyliana*

Dwa miesiące później wyjechaliśmy z drużyną na mistrzostwa. Ciężko było mi się rozstać z Rose, na tak długo, ale wierzyłem, że damy radę. Czasami spędzaliśmy dwa dni bez siebie, ale to był najdłuższy okres do tej pory.

- Podaj! - krzyknąłem do Karima, który właśnie zbliżał się do pola karnego, aby zdobyć gola. Dostałem piłkę od przyjaciela i kopnąłem w stronę bramki. Piłka wpadła w siatkę, a na trybunach rozniósł się głośny okrzyk radości. Podbiegłem do bocznej linii boiska i zatrzymałem się robiąc cieszynkę. Po chwili posłałem całusa do kamery mając nadzieję, że Rose to ogląda. Obstawiła, że wygramy, więc wygrała zakład. Mecz zakończył się wygraną naszej drużyny 3:1. Zdobyłem wszystkie trzy gole, więc jak weszliśmy do szatni i wszyscy zaczęli się cieszyć.

- Dobra robota Donatello! - krzyknął Kimpembe w moją stronę.

- Dzięki. Daliśmy czadu! - krzyknąłem a wszyscy zawiwatowali. Spojrzałem na ławkę, na której leżał mój telefon. Podniosłem go i ujrzałem, że dzwoniła Liv.

- Liv, co tam? - zapytałem z uśmiechem, który po chwili zniknął z mojej twarzy. - Liv? - zapytałem ponownie słysząc jak płacze. Wybiegłem z szatni starając się usłyszeć co mówi.

- O mój boże, Kylian. - zaszlochała w słuchawkę. - Rose miała wypadek. Nie jest dobrze.

W tym momencie moje serce rozbiło się na milion kawałków, poczułem jak nogi się pode mną uginają. Oparłem się o ścianę i zjechałem po niej plecami siadając.

- Co się stało? - zapytałem zaciskając powieki.

- Wracała do domu z miasta, rozmawiałam z nią przez telefon. Ja nie wiem.. ja.. ona ma teraz operację.. będę tutaj z nią. - zacięła się. - Będę cię informować na bieżąco.

- Liv, nie ma opcji. Wracam! - krzyknąłem wstając z ziemi.

- Oszalałeś? Ona by cię zabiła. Macie mecze.. Puchar do zdobycia. Zobaczysz ją jak wrócisz. - powiedziała z płaczem.

- Wracam najwcześniejszym lotem jaki znajdę. - powiedziałem i zakończyłem rozmowę. Podbiegłem szybko do trenera, który właśnie rozmawiał z kimś na murawie.

- Muszę wracać do domu. - powiedziałem szybko nie zwracając uwagi na osobę, z którą rozmawiał.

- Co się stało?

- Rose, ona miała wypadek. - powiedziałem stanowczo. - Muszę wracać, operują ją.

- Kurwa, Kylian potrzebujemy cię tutaj. - westchnął przejeżdżając dłonią po włosach i zastanawiając się. - Rozumiem, że to poważna sprawa... Dobrze wracaj do domu. - rozłożył ręce. - Mam nadzieję, że wszystko będzie z nią dobrze.

- Dziękuję! - krzyknąłem biegnąc do szatni. Zabrałem szybko swoje rzeczy i poczułem dotyk na ramieniu.

- Stary, co się dzieje? - zapytał Karim patrząc na mnie.

- Rose miała wypadek, muszę wracać. Leży w szpitalu, nie wiem co się dzieje. - westchnąłem zrezygnowany. Cały byłem roztrzęsiony i nie mogłem pozbierać myśli.

- O ja pierdole..

- Wiem, dlatego przepraszam was wszystkich, ale muszę wracać. Dacie radę, jesteście najlepsi. - wymusiłem uśmiech do wszystkich zgromadzonych. Wiedziałem, że im się uda, że wygrają następne mecze i zdobędziemy ten puchar.

- Trzymaj się, wracaj bezpiecznie i daj znać co z Rose. Okej? - Giroud podszedł do mnie i poklepał po plecach.

- Dzięki. - przytaknąłem głową i wyszedłem z szatni.

SEE U AGAIN || Kylian MbappeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz