Rozdział Czterdziesty Czwarty

751 38 39
                                    

Obróciłam się delikatnie na drugi bok sprawdzając, która godzina. Okazało się, że za dziesięć minut będę musiała wstawać do pracy, więc złapałam telefon i wyłączyłam budzik zanim zacząłby dzwonić. Wstałam z łóżka i przeszłam na stronę Kyliana. Postanowiłam sama spotkać się z Rose, ale nie miałam do niej żadnego kontaktu, więc podniosłam telefon Kyliana i czułam jak ręce mi się trzęsą, bo nigdy nie sprawdzałam nikomu telefonu. Postanowiłam nie wchodzić w wiadomości tylko wyszukać ją w kontakach i zapisać sobie jej numer. Gdy już miałam to co potrzebowałam ruszyłam do łazienki przygotowując się do pracy.

- Hej. - Kylian uśmiechnął się do mnie, gdy weszłam do pokoju.

- No, dzień dobry. - zaśmiałam się podchodząc bliżej.

- Zawieźć cię do pracy? - zapytał, a ja szybko pokręciłam głową.

- Nie trzeba, pojadę swoim. - zawahałam się przez chwilę zastanawiając się co mu powiedzieć. - Muszę jeszcze coś załatwić po pracy. - uśmiechnęłam się do niego i przelotnie pocałowałam w usta.

- Jak chcesz. - westchnął, a ja wyszłam z pokoju. Zauważyłam Liv, która siedziała przy stole z głową opartą o dłoń.

- Hej, co się dzieje? - zapytałam podchodząc do niej. - Ty jeszcze w szlafroku? - zapytał siadając naprzeciwko niej.

- Źle się czuje.. Wyplułam już cały żołądek.. to wczorajsze żarcie było do bani. - westchnęła spoglądając na mnie. Miała strasznie podkrążone oczy i była blada.

- Czyli nie tylko ja się strułam. - mruknęłam. - Zrobię ci herbaty, zadzwoń do pracy i powiedz, że nie przychodzisz. Później położysz się do łóżka, a jakby coś to Kylian tutaj jeszcze jest. Gdyby coś się działo to go wołaj, albo dzwoń do mnie. - szepnęłam całując ją w policzek i ruszyłam do kuchni. Zrobiłam jej herbatę po czym złapałam ją za rękę i zaprowadziłam do jej pokoju. Liv usiadła na łóżku trzymając kubek w dłoniach.

- Dziękuję. - szepnęła na co ja pokiwałam głową i westchnęłam głęboko czując ulgę. Z jednej strony było mi żal Liv, ale z drugiej ulżyło mi, że moja nocna sytuacja to zatrucie, a nie ciąża.

- Uciekam do pracy, pa. - pomachałam jej po czym wyszłam z mieszkania.

Siadając przy biurku postanowiłam napisać do Rose z zapytaniem czy się spotkamy, gdy będę miała przerwę na obiad albo po mojej pracy. Po chwili dostałam odpowiedź, że będzie na mnie czekać w pobliskiej kawiarni o trzynastej. Myślałam, że będę musiała się tłumaczyć, ale najwidoczniej jej też zależy na tym spotkaniu.

Po czterech godzinach zabrałam swoją torebkę i wyszłam z biura.

- Czy mogę się trochę spóźnić po przerwie? Mam ważne spotkanie i nie wiem ile mi zajmie. - uśmiechnęłam się do Malcolma.

- Tak, tak nie ma sprawy. - mruknął wpatrzony w Marcusa.

- Dzięki. - powiedziałam i złapałam za klamkę. - On ma dziewczynę. - uśmiechnęłam się do szefa po czym wyszłam z jego gabinetu. Uśmiechnęłam się do Marcusa mijając jego biurko co szybko odwzajemnił.

Weszłam do kawiarnii rozglądając się dookoła w poszukiwaniu Rose. Po chwili spojrzałam na blondynkę, która siedziała przy oknie.

- Cześć. - uśmiechnęła się do mnie delikatnie pokazując, abym usiadła. Odpowiedziałam i zakładając nogę na nogę usiadłam szukając w głowie zdania, którym mogłabym zacząć rozmowę. Po chwili podszedł do nas kelner i zamówiłyśmy kawę.

- Słuchaj, nie chce się wpierdalać, ale chciałabym wiedzieć co się stało, że przyjechałaś i szukałaś Kyliana żeby z nim porozmawiać. - zaczęłam, a ona spojrzała na mnie zdziwiona. - Ethan mi powiedział, że byłaś u nich w domu. - wytłumaczyłam a po chwili podziękowałam kelnerowi usmiechem. - Więc to musi być coś ważnego, a Kylian nie ma zbytnio ochoty rozmawiać ze mną na ten temat. - dodałam na koniec i upiłam łyk kawy.

SEE U AGAIN || Kylian MbappeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz