Louis spogląda na mnie zaszokowanym wzrokiem i upada na podłogę. Chwyta się za ten nóż, ale ma jeszcze tyle rozumu żeby nie wyciągać z siebie tego ostrza.
Nie jestem dumna z tego co zrobiłam, ale nie było innego wyjścia, Louis mnie do tego zmusił, nie pozostawił innego wyboru.
− Ava – szepcze moje imię, a ja nadal nam nim stoję. Po chwili jednak się otrząsam się i wychodzę z kuchni. Biegnę na górę, bo muszę wyciągnąć z jego bluzy kluczyki do samochodu. Powinnam jeszcze zabrać mu telefon i spróbować skontaktować się z Niall'em i poinformować go, że wracam do domu.
Wracam do kuchni, a on dalej leży w tym samym miejscu. Nie wezwał do siebie nawet karetki, nie jestem pewna czy mogę go teraz zostawić bez komórki.
− Błagam pomóż mi – posyła mi błagalne spojrzenie. Ostatnio bardzo mnie skrzywdził, ale pamiętam też te wszystkie dobre chwili, które razem spędziliśmy.
To głupota, ale ja nie chcę go skazywać na pewną śmierć.
− Zadzwonię po karetkę, na nic więcej nie licz – oznajmiam zimnym tonem.
Dyspozytorka ciągnie rozmowę, ale ja po przekazaniu adresu szybko się rozłączam. Oddaje mu telefon, bo nie chcę by ktoś do mnie oddzwaniał i wychodzę.
− Zostań ze mną skarbie, proszę nie opuszcza mnie – słyszę wołanie Louisa, ale nie reaguje. Nie odwracam się, ani nie cofam.
Sprzyja mi szczęście, bo wskaźnik pokazuje, że bak auta jest pełny.
Biorę głęboki oddech i oczyszczam umysł, a następnie zaczynam jechać. Błogosławię tego co wynalazł GPS, bo bez tego urządzenia na pewno bym sobie nie poradziła. Z moim brakiem rozgarnięcia żadne mapy by mi nie pomogły.
Jadę już z godzinę gdy nagle ktoś zajeżdza mi drogę. Mocno wciskam hamulec i z piskiem opon ledwo udaje mi się wyhamować i uniknąć stłuczki.
Wystraszona patrzę się przed siebie i czuję jak wszystko mi w środku dygocze. Instynktownie łapie się za brzuch. Dla mnie teraz przede wszystkim liczy się moje maleństwo.
Drzwi mojego samochodu zostają gwałtownie otwarte przez jakiegoś faceta. Marszczy brwi zdziwiony na mój widok i trzyma komórkę przy uchu.
Co to ma być do cholery! Jakiś napad?!
− Zatrzymałem auto Tomlinsona, ale zamiast niego siedzi tu jakaś laska. Możliwe, że sprzedał samochód lub komuś oddał.
Cholera czyżby Louis miał jeszcze jakichś wrogów i tylko się wkopałam zabierając jego wóz. Obym właśnie nie trafiła z deszczu pod rynnę.
− Panie Horan – zaczyna, a ja nie potrafię ukryć uśmiechu. On pracuje dla Nialla. Jestem już tak blisko powrotu do mojego męża.
− Jestem Ava Horan! – krzyczę mając nadzieję, że mój mąż także to usłyszy. Facet wydaje się jeszcze bardziej zaszokowany niż po zobaczeniu mnie w środku zamiast Louisa.
Wyciągam rękę po telefon, a mężczyzna mi go podaje.
Drżącą dłonią przykładam go do ucha.
− Niall – mówię niepewnym głosem mając nadzieję, że nie jest on na mnie za to co wysłał mu Louis. Jak będę w domu to wytłumaczę mu, że go nie zdradziłam.
Od pewnego czasu jestem mu wierna zarówno fizycznie jak i uczuciowo.
− Skarbie tak się o ciebie bałem. Powiedź, że nic tobie i naszemu maleństwu nie dolega – aż ciepło mi się robi na sercu słysząc jego głos.
Cholera tak za nim tęskniłam. Dopiero po tym porwaniu uświadomiłam sobie jak bardzo go kocham.
− Czuję się dobrze, więc na pewno wszystko jest okej. A ty jak się czujesz?
− O mnie się nie przejmuj. On pracuje dla mnie, wsiądź z nim do samochodu i niedługo się spotkamy.
Wreszcie wszystko się zaczyna układać pomyślnie.
Liczę na waszą opinię
