33

354 25 4
                                        

— Kiedy będę mogła ją przytulić? — pytam już któryś raz pielęgniarkę. Nie mogę z nią podjąć innego tematu, bo Louis nie opuszcza mnie na krok. Widać, że mi nie ufa i woli mnie sprawdzać.

— Zarówno pani jak i dziecko jesteście wykończone. Niedługo przyniosę wam córeczkę — oznajmia miłym głosem. Owszem jestem wymęczona, ale nie na tyle żeby nie przytulić mojego dziecka.

— Już się nie możemy doczekać — mówi Louis i łapie mnie za rękę. — Ile moje ukochane dziewczynki będą musiały tu zostać?

— Pani dwa dni, ale dziecko przynajmniej tydzień — nawet jak mnie stąd wypiszą to będę spędzała całe dnie przy swojej małej.

— A nie da się wcześniej, jesteśmy tu tylko przejazdem. Ava zaczęła tak szybko rodzić, więc wybraliśmy najbliższy szpital.

— Rozumiem, ale dobro dziecka jest najważniejsze. A i proszę zadbać by pana żona odpoczęła — oznajmia, a następnie wychodzi. Znowu zostaje sama z Louis'em.

— Słyszałaś? — pyta, a ja kiwam głową. — Musisz odpocząć dla naszej córeczki. Szczerze to sam już nie mogę się doczekać aż ją zobaczę — mówi rozmarzony. Czyżby naprawdę uwierzył, że możemy być szczęśliwą rodziną? Przecież wiadomo było, że powiem wszystko by tylko uratować moje dziecko.

Mrugam kilka razy by odgonić sen, bo mam wielką ochotę żeby oddać się snu.

Powstrzymuję się jednak przed tym, bo nie chce ominąć okazji by spróbować skontaktować się z moim mężem. Nigdy nie zrezygnuje z Nialla.

— Może pojedziesz mi kupić jakieś ubrania, nic nie mam — proponuje, bo chce się go pozbyć.

— Później — odpowiada wymijająco. Widać, że nie chce mnie tu zostawić samej. Ja jednak jestem uparta i się nie poddam.

— Potrzebuję jakichś luźnych leginsów. Tylko to, że nie mogę się ruszyć po tym znieczuleniu powstrzymuje mnie przed zrzuceniem z siebie tej szpitalnej koszuli. Nie znoszę jej — marudzę, a on znając mnie powinien wiedzieć, że jestem uparta i na pewno zrobię po swojemu.

— Okej, ale nie rób w tym czasie nic głupiego — przewracam oczami na jego słowa. Nachyla się nade mną i delikatnie całuje mnie w usta. Ja jednak tego nie odwzajemniam. To już by była zdrada. — Będę za najdalej godzinę. Pamiętaj, że cię kocham — oznajmia i wychodzi.

Odczekuje chwilę, a następnie chwytam za pilot i wzywam do siebie pielęgniarkę.

Całe szczęście znam numer Nialla na pamięć i bez żadnego problemu się z nim skontaktuje.

— Coś się stało? — pyta kobieta w średnim wieku, która odpowiedziała na moje wezwanie. Ma bardzo przyjemny głoś, więc nie sądzę żeby mi odmówiła.

— Proszę niech mi pani pożyczy telefon. To jest bardzo ważna sprawa, ten mężczyzna, który mnie tu przywiózł wcale nie jest moim mężem ani ojcem mojego dziecka — kobieta wydaje się przejęta moim wyznaniem i nie wygląda żeby mi nie wierzyła. Boże może wreszcie wrócę do swojego życia.

— No dobrze — oznajmia i podaje mi swoją komórkę. Szybko wybieram numer Nialla i w duchu modlę się by odebrał. Mam nadzieję, że znowu nie pije tak jak podczas mojego pierwszego uprowadzenia.

— Tak — aż mi się ciepło w brzuchu robi na dźwięk jego głosu.

— Niall.

— Ava to naprawdę ty? Kochanie powiedź gdzie jesteś zaraz po ciebie przyjadę.

Szybko mu podaje namiary na szpital w którym się znajduje.

— Ale co ty robisz w szpitalu? Gorzej się poczułaś? Co z naszym dzieckiem? — zalewa mnie całą masą pytań. Nie wiem, na które odpowiedzieć najpierw.

— Nasza malutka już jest na świecie, ale musisz się pośpieszyć, bo Louis zaraz tu wróci.

— Dobrze, będę jak najszybciej się tylko da. Kocham was obie — rozłączam się i nie potrafię się przestać uśmiechać.

— Dziękuję — mówię do tej pani i oddaje jej telefon. — Właśnie uratowała mi pani moje życie.


Zapraszam też na nowe opowiadanie pod tytułem Mroczne pragnienia

Ukryte PragnieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz