Pięć lat minęło.

109 8 0
                                    


Usiadł na kanapie, bliżej mnie. Zagryzłem wargę, bo nie wiedziałem, dlaczego kazałem mu zostać. Chciałem usłyszeć więcej o tej umowie, zakazach i nakazach. Chciałem się dowiedzieć skąd się tutaj wziął.

Spojrzałem na niego, kiedy westchnął. Wyciągnął telefon i zaczął pisać jakąś wiadomość. Zmarszczyłem brwi, kiedy mój telefon wydał z siebie dźwięk i kolejny, i tak parę razy z rzędu. Chwyciłem go do ręki i zobaczyłem parę wiadomości.

unknown number: Mam na imię Harry

unknown number: Tak, ten Harry, który siedzi teraz przed tobą

unknown number: Nie wiedziałem kim jesteś, dopóki nie napisałeś, że znasz Nialla, Zayna i Harrego

unknown number: Chcę, abyś mnie wysłuchał do końca

unknown number: Bo mamy chyba wiele do wytłumaczenia

unknown number: Szczególnie ten incydent na poście po północy

unknown number: Jak i wiele innych rzeczy, Louis

Poczułem, jak robi się gorąco i zimno jednocześnie. Nigdy w życiu nie pomyślałbym, że osobą, która ściągnie mnie z barierek okażę się Harrym Stylesem. Harrym, którego pokochałem i nadal kochałem. Zagryzłem wargę mocniej i wystukałem wiadomość.

Ja: W takim razie, porozmawiajmy.

Odłożyłem telefon na stolik i spojrzałem na Harrego. Trzeba było się z tym zmierzyć. Nie mogłem mu mieć za złe tego, że się nie przedstawił na początku - sam przedstawiłem się z innym nazwiskiem. Nie mogłem też wymagać od niego, że na początku znajomości przez wiadomości wyskoczy z informacją, że jest Harrym Stylesem, a ja też sam się nie kwapiłem by powiedzieć mu swoje prawdziwe nazwisko. A kto by chciał to zrobić, jak się pisało z jakimś nieznajomym?

— Dobrze... Najpierw ja powiem wszystko od początku, dobrze? I jeśli mógłbyś... Nie przerywaj. — zapytał, a ja kiwnąłem głową. — Chcę być z tobą naprawdę, zupełnie szczery... Nawet jeśli to miałoby zaważyć na naszej dalszej znajomości.

— Dobrze, Harry. Jeśli chcesz coś ominąć, to omiń, okay? Nie wymagam od ciebie tego, abyś mówił mi wszystko. To twoje prywatne sprawy.

— Nie. Chcę ci powiedzieć prawdę. Całą prawdę. Kiedy pojechałem do LA, aby nagrać demo... Spotkałem mojego przyszłego menadżera, Jeffa. Był miłym gościem. Współpracował z niektórymi gwiazdami, miał naprawdę dobre opinie, wielu mi go polecało., Zdecydowałem, aby to on prowadził mnie przez pierwsze miesiące kariery. Nie wiedziałem wtedy, jak bardzo to się źle potoczy. Jak już wiesz, moje demo naprawdę poszło dobrze, prawie każdemu się spodobało, a Jeff wywalczył dla mnie kontrakt na pięć lat.

Kiwnąłem głową. To by się zgadzało, dlaczego był w SFC. Pięć lat minęło.

— Kiedy go podpisałem, dokładnie tego nie przeczytałem. Zrobiłem wtedy błąd, ale byłem tym wszystkim zbyt podekscytowany, że nie obchodziło mnie czytanie jakieś umowy, która ma dużo stron. Byłem dzieciakiem, miałem ledwo osiemnaście lat.

Westchnął i spojrzał na mnie.

— Chciałem wtedy do ciebie napisać. Pochwalić się, ale Jeff zobaczył do kogo piszę. Miałem cię zapisanego jako Lou BooBear z serduszkiem. Zapytał się, kto to jest. Myślał, że to moja dziewczyna, a ja go wyśmiałem i powiedziałem, że to nie dziewczyna, a chłopak, który... który mi się podoba i że jestem gejem. Pierwszy raz widziałem go tak wściekłego. Powiedział mi, że albo wybieram karierę albo on zniszczy mnie, ciebie i wszystko, co moglibyśmy razem zrobić. Wiedziałem, że marzyłeś by otworzyć swoją kawiarnie, a ja nie chciałem, aby ktoś taki jak Jeff zniszczył ci to marzenie. Myślałem, że kiedy zgodzę się na wszystkie jego warunki... On po prostu się odczepi i nie będzie drążyć tematu. Kazał mi zmienić numer i pożegnać się z tobą. Zrobiłem to, bo kochałem cię wtedy tak bardzo, że nie chciałem pozwolić nikomu zniszczyć ci marzeń. Marzyłeś też o karierze muzyka, gdyby kawiarnia nie wyszła... Ja- ja naprawdę nie chciałem niszczyć ci marzeń. Wolałem utknąć sam w tym bagnie niż ciągnąć cię za sobą. Nie musiałem wtedy od razu wyjeżdżać, ale chciałem to zrobić. Nie mogłem tutaj być ze świadomością, że wyjadę i nie zobaczę cię, dopóki nie skończy cię kontrakt. Utrzymywałem jakiś kontakt z NIiallem i Zaynem. Oni wiedzieli, że cię kocham i prosiłem ich, aby naprawdę utrzymywali z tobą kontakt, aby mówili mi, co u ciebie. Jak widać, nie zrobili tego tak, jak ja to chciałem.

Zamilkł na chwilę, a ja zamrugałem, aby pozbyć się łez. Naprawdę nie chciałem przy nim płakać. Nie teraz. Nie, kiedy sam Harry wyglądał, jakby miał się rozsypać na kawałki.

— Naprawdę przepraszam — powiedział łamliwym głosem. — Gdybyś do mnie zadzwonił, wtedy, rzuciłbym to wszystko i byłbym przy tobie. Byłeś, jesteś i będziesz więcej warty niż ta cała cholera kariera. Zawsze będziesz najważniejszy, Lou. Nawet nie wiesz, ile razy chciałem się z tobą skontaktować, napisać, przyjechać... Ale od Zayna wiedziałem, że radzisz sobie dobrze i nie chciałem tego niszczyć.

Podniosłem się, aby usiąść obok Stylesa. Dotknąłem jego ramienia.

— Hazz — powiedziałem cicho. — To ja kłamałem Zayna. Nie możesz mieć sobie za złość, że mu uwierzyłeś. On uwierzył w moje kłamstwo. 

Bridge after midnight (larry) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz