I

809 28 7
                                    

Siedząc przed lustrem próbowała po raz kolejny poprawić swój rozmazany makijaż, ilekroć to robiła po chwili pojawiała się pojedyńcza chodźby minimalna łza która go psuła przez co dziewczyna musiała zaczynać od nowa.

Po mimo wielkrotnych staraniach, makijaż przestał jej wychodzić przez co w złości rzuciła tuszem.

-Co się stało?- zapytał brunet wchodząc do pokoju dziewczyny.

-Nic wszystko jest wporzadku- odpowiedziała wycierając kolejną łzę.

-Proszę przestań, wiesz ze przede mną nie musisz udawać.- powiedział siadając na krześle tuż obok- A tym- wskazał na twarz swojej młodszej siostry - Nawet się nie przejmuj założysz okulary i nikt nic nie zauważy.

-Boje się, rozumiesz tak bardzo się boję tego wszystkiego, co nas czeka bez nich, ty jesteś dorosły, a ja? Straciłam ich oboje i to jeszcze teraz, gdy stałeś sie tak rozpoznawalny, czuje się bez nich taka mała, nie wiem co mam robić ani jak sobie poradze- wyżaliła się.

-Przestań tak nawet mówić, masz mnie, mamy siebie rozumiesz? Nigdy nie pozwolę Ci upaść i będę cię wspierać i wiem że na ciebie też mogę liczyć- powiedział przytulając dziewczynę- A teraz wstawaj, już pora iść.

Dziewczyna za radą brata wtała i na odchodne wygładziła dłońmi swoją idealnie wyprasowaną czarną sukienkę, założyła czarne okulary na nos i po chwili wraz z bratem ruszyła w kierunku samochodu którym udali się na cmentarz.

Czarne samochody, czarne stroje to kolor który od zawsze dominował na pogrzebach, wśród tych wszystkich ludzi szła ona, niska brunetka która starała ukryć się przed kamerami i całym światem, gdy ich rodzice żyli udawało jej się to, ale dziś wraz z bratem żegnała dwie najdroższe im osoby. Nigdy nie rozumiała jak tak smutny i prywatny dzień może być dla dziennikarzy najlepszym kąskiem do napisania artykułów, bo w sumie co może się lepiej sprzedawać jak nie smutek innych. Nawet ci wszyscy obecni ludzie byli tylko pionkami, przyszli po popatrzeć i potem opowiadać wszystkim dookoła jak to inni cierpią i upadają.

Dziewczyna przez natłok myśli zaczęły potykać się o własne nogi, już nawet szykowała się do bolesnego upadku gdyby nie silne ramiona które zlapały ją w ostatniej chwili.

-Nie pozwole ci upaść- powiedział chłopak z uśmiechem.

-Dziękuję- odpowiedziała przez łzy.

-Pamiętaj nie jesteś w tym wszystkim sama, jestem twoim starszym bratem zawsze będę przy tobie.

-Mówisz to z taką lekkością, jak by wciąż tu byli, jak by nigdy nie zgineli.

-Bo są, może ich nie widzimy ale są tuż obok nas, a ból? Zawsze będzie ale wkońcu nauczymy się z nim żyć.- powiedział chłopak.

-Zawsze byłeś taki mądry? - dziewczyna zapytała z uśmiechem na ustach- A powiedz mi co teraz będzie ze mną, zawsze się ukrywałam, nie istniałam na tym świecie.

-Wkońcu wyjdziesz ze swojej kryjówki, pokażesz się ludziom silniejsza, napoczątku będzie ciężko i trudno, ale dasz radę...ale to nie temat na teraz- dokończył i popatrzył się w stronę trumn do których właśnie doszli.

-Mogę zostać sama? - zapytała

-Pewnie będę tuż obok- powiedział i odszedł.

A dziewczyna została sama patrząc na trumny które powoli opuszczali. Brat miał rację musiała zacząć nowe życie, silniejsza i bez strachu przed światem.

-Będe się uśmiechać, mówić, wporzadku dziekuje czuję się lepiej i wszyscy mi uwierzą. Nie będę smutną sierotką, zacznę od zera i zostane kimś nowym. Świat wkońcu pozna Mię Messi- powiedziała pod nosem wycierając ostatnia łzę ze swojego policzka.

Bo przecież ile można ukrywać tajemnice, już i tak skrywaną przez dwadzieścia cztery lata.

________
Moja pierwsza historia proszę o wyrozumiałość ;)

In Hiding ||Neymar Jr||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz