XVI

141 11 1
                                    

Mijały tygodnie, potem miesiące, lato przeradzało się w jesień a jesień w zimę. Kończył się rok, tym smamy kończył się pierwszy rok w którym życie zabrało Neymara z rąk Mii..
Dziewczyna przez ten czas uśmiechała się, pokazywała się ludzią, ale to tylko i wyłącznie za sprawą swojego brata i jeszcze za jedną sprawą której nie mogę jako narrator teraz zdradzić.

Codzienność była taka sama, tak samo przewidywalna i tak samo nudna. Ludzie robili te same monotonne rzeczy. Kupowanie choinki, bombek i przystrajanie domu.

Swieta jak kazde inne.

Chodz dla Messich były to kolejne święta bez rodziców..

-Leo możesz mi pomóc z tym kartonem!- krzyknęła Mia ściągając ostatnie pudełko że strychu.

-Ostatnie?- zapytał argentynczyk

-Tak!- krzyknęła dla upewnienia.

Dziewczyna powoli zeszla po drabinie i skierowała się do salonu w którym Leo z Antonella ubierali choinkę.

-Wyglada jak nie z tego świata- odezwała się Antonella trzymając Thiago na rękach.

Kobieta od momentu narodzin Thiago zamieszkała w rodzinnym domu Messich, czuła się bezpieczniej mając u boku już od niedawna męża i Mię.

-Pewnie że tak- odpowiedział Leo.

-Przyszuje stół- odezwała się dotychczas milcząca Mia.

Weszła do salonu ale jej ocza ukazał się już pięknie udekorowany stół na którym ułożone było pełno nakryć i pełno kwiatów.

-Wiem że zawsze ty to robisz ale pozwoliłam sobie naszykować dziś stół za ciebie? Jesteś zła?- zapytała Anto podchodząc do dziewczyny.

-Yyy oczywiście że nie- odpowiedziała zmieszana patrząc na dom w którym się znajdowała.

Dziewczyna przyglądała się dłuższy czas i analizowała każdy talerz jak i każda osobę która mogłaby zająć miejsce przy danym talerzu. Ale jej mózg nie był w stanie zanalizować kto do nich dzisiaj przybędzie.

-Gotowe!- krzyknął Leo z salonu.

Dziewczyny weszły do pokoju i ujrzały pięknie świecącą się choinkę. Każda bombka mieniła się w świetle lampek. Łańcuchy świeciły swoimi błyszczącymi końcówkami a gwiazda umiejscowiona na szczycie choinki robiła największa furorę.

Mia zrobiła zdjęcie na pamiątkę twierdziła że nie zakurzą się z biegiem lat a ich piękność będzie trwała do końca. Schowała telefon do kieszeni i ruszyła do pokoju w celu przygotowania się na wieczór.

Dziewczyna wzięła długa odprężająca kompiel, wciąż myśląc o nakryciach które znajdowały się na idealnie wyprasowanym obrusie. Ta myśl błądzi do momentu aż włożyła sukienkę i zeszla gotowa na dół.

Na dole panowało już nie małe zamieszanie, pełno biegających dzieci, ojcowie próbujący ich złapać i mamy które kładły gotowe dania na stół.

W tym wszystkim była ona mała Mia która nikogo nie znała. Patrzyła na nich obco mimo że tak naprawdę znała ich od lat. Z każdym z nich miała zdjęcie, dla każdego wymyślała ksywkę czy głupia nazwę i dla każdego coś znaczyła tak samo jak oni dla niej lecz dziewczyna nie miała o tym pojęcia.

Usiadła na kanapie przez telewizorem i czekała, sama nie wiedziała na co.

W chwili gdy dziewczyna miała wstać i udać się do swojego pokoju, ku jej zdziwniu tu obok niej usiadł Leo, patrząc na nią że smutna miną.

-Ci wszyscy ludzie...- zaczęła

-Tak wiem- odpowiedział przytulając dziewczynę.-Chodź przedstawię Ci kogoś- odpowiedział biorąc siostrę za dłoń i prowadząc do holu w którym znajdował się mężczyzna odrocony do nich tyłem i przyglądający się rodzinnym fotografia znajdującym się na ścianach.

Agrentynczyk podszedł do chłopaka i lekko szturchnął jego ramię czym spowodował że chłopak odwrócił się w ich stronę.

-Cześć jestem Mia- powiedziala nieśmiało do mężczyzny wyciągając dłoń w jego kierunku.

-Neymar- odpowiedział pewnie łapiąc jej dłoń.

________
Ten jest jeszcze krótszy z racji tego że to jest przedostatni rodział kochani 😭

In Hiding ||Neymar Jr||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz