Rozdział 21 - Pozory mylą

116 9 27
                                    


Doknes nie wierzył w to, że Karolowi udało się pokonać w walce Rycerza Północy. Był zdziwiony faktem, że ich przyszły kompan był w posiadaniu Kesseka i nie korzystał z magicznych umiejętności owego klejnotu. Odkąd on wraz z jego przyjacielem zostali przydzieleni do odnalezienia Kesseków, obiecał sobie, że zawsze będzie korzystał z mocy kesseku, który będzie mu przypisany. Nie był w stanie uwierzyć w to, że Dealer sam pokonał granatowego rycerza w walce. Gdy on i reszta jego drużyny skończyła trenować, udali się w stronę wyjścia z kryjówki rycerza. Było cicho jak makiem zasiał, cisza ta po dłuższym czasie stała się niezręczna.

- Rox, jak masz zamiar nas stąd wyprowadzić, jak most się zawalił? - Ciszę przerwał głos golema, skierowany do granatowego rycerza.

- Coś się wymyśli... - mruknął, nawet nie spoglądając na golema.

Po kilku chwilach, przybyli do miejsca, gdzie niegdyś był most. Doknes od razu miał źle przeczucia, gdy tylko tutaj przyszli. Miał wrażenie, jakby byli obserwowani... Albo mu się po prostu wydawało.

- Ej Chłopaki... Wy też się czujecie obserwowani? - Zapytał się blondyn, rozglądając się po terenie.

- Też mam takie wrażenie... - Odpowiedział Tritsus, spoglądając czarnymi oczami na Huberta. - Może ktoś za nami szedł albo... On nas wpędził w pułapkę! - rzucił oskarżające spojrzenie na Rycerza Północy, wskazując na niego swoim mieczem, jakby rzucał na niego oskarżenie podczas rozprawy sądowej.

- Bez urazy Tritsus, ale wydaje mi się, że zbyt bardzo nie ufasz Rox'owi. - zarzucił Dealer, podchodząc do Michała i stając koło niego. - Rox jest porządnym i uczciwym typem, tak mi się przynajmniej wydaje.

- Mam wrażenie, że wy wszyscy jesteście ślepi na to, że on może być oszustem. Ja mam oczy zawsze szeroko otwarte na takich zdrajców.

Doknes z słów Tritsusa wywnioskował, że jeż nie ufa każdemu od razu. Totalne przeciwieństwo Karola, który gdy tylko zauważy, że nowo poznany człowiek lub nieczłowiek jest przyjazny, od razu skoczyłby za nim w ogień. Dealer ufał ludziom zbyt szybko, co często nie kończyło się dobrze dla bruneta. Sam w stu procentach nie ufał Rox'owi, ale nie rzucał pochodnych oskarżeń.

Z zamyśleń blondyna wyrwał nagły huk, a jego jasnoniebieskie oczy wypatrzyły trzech nowych gagatków. Szkielet, cała czarna istota i kobieta, przypominająca umarlaka. Niebezpieczeństwo! Doknes wykonał krok do tyłu, po czym wyjął łuk. Spojrzał na resztę sprzymierzeńców. Dealer i Mwk wyjęli swoje ostrza, Jachimozo wyglądał jakby za moment miał zemdleć, Żelazny przyglądał się siekierze, Tritsus odsunął się w tył i stanął koło Roxa i Dealera a Sheo zapewnie myślał na zaklęciem, którego mógłby użyć. Gdy wszyscy włącznie z Doknesem wyglądali na zarówno jak i przerażonych, jak i gotowych do stoczenia boju z trzema wrogami. Tylko Rox zachował spokój. Mężczyzna w granacie wyszedł na przeciwko trójce, po czym wymierzył w nich stronę swoim rapierem.

- Dreadlord, Null, Dżunglowa postać... - wymienił ich imiona Rox, wskazując na każdego z nich, jak wypowiedział ich imię. - Nie sądziłem, że mnie znajdziecie.

- Trzeba było dyskretniej zaprowadzi koleżków do bazy. - rzekła Lin, zakładając ręce na klatce piersiowej.

- A myślałem, że znudziło się wam ganianie za mną jak wataha za owcą. - odparł niewzruszony rycerz, wymachując mieczem w powietrzu.

Minecraft - Bez Kontroli [TOM I] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz