Rozdział 6 - Ewakuacja i kolejny kompan

71 12 3
                                    


Takie tornado nie było dosyć częstym widokiem, bo zdarzało się tylko raz na tysiąc lat.
- Musimy uciekać! - krzyknął Sheo - Znajdźcie jakieś inne schronienie, ja pójdę po swoje rzeczy i po Siekierę! - dodał w popłochu
- Rambek choć tu! - krzyknął do świnki Doknes, zwierzę szybko pobiegło do niego i skoczyło na ręce. Dealer i Doknes uciekli z chatki Sheo i zaczęli szukać schronienia.
W oddali Szatyn zauważył szarą posturę, która miała ludzkie proporcje. Nie mógł dokładniej dojrzeć postaci ale ona wyglądała, jakby z czymś walczyła..

Sheo wkońcu wrócił ze spakowanymi torbami i z klaczą, wskoczył szybko na nią i pobiegł do chłopaków.
- Dobrze że już jesteś! - krzyknął Karol, w jego głosie było słychać radość
- Szybko! Musimy ucieć tak, żeby nas nie porwał ten szatański wir! - pośpieszył brunet.
- Widziałem tam w oddali jakąś szarą postać, możliwe że mi się przewidziało ale mam dobry wzrok. - powiedział chłopak
- Szara postać? - zapytał Sheo unosząć brew
- Tak, może to był brud na moich okularach chociaż niewiadomo - odpowiedział poprawiając okulary
- Wskakujcie! Tak jak przy naszym pierwszym spotkaniu!  Szybko! - pośpieszył ponownie Sheo. Chłopaki skoczyli na grzbiet klaczy i zaczęli uciekać z miejsca rozkręcającej się klęski żywiołowej.

Już po kilku minutach byli już daleko od tornada.
- Udało nam się! - krzyknął Hubert nagle
- Dobrze się spisałaś, Siekiero! - powiedział do klaczy Sheo klepiąc ją po szyi. Lecz nie wiedzieli, że ktoś był za nimi..
- Czy tylko ja się teraz czuje, jakby ktoś za nami był..? - zapytał nagle Doknes i trójka się odwróciła za siebie. Zastali owego zmutowanego pajęczaka i mogli się mu bliżej przyjrzeć. Pająk już nie wyglądał jak jaskiniowy pajączek, bardziej jak czarna wdowa, był mocno ciemnofioletowy i miał rubinowe cztery par oczu. Na odwłoku pajęczaka wyrastały kryształy ametystu tak samo jak na kończynach a sam pajęczak był większy od przeciętnego ghasta. Trójka zaczęła uciekać przed olbrzymim pajęczakiem w głąb ciemnego lasu, klacz galopowała jak najszybciej jak potrafiła.

Klacz skręciła w prawo tak szybko, że pająk nie mógł jej dopatrzeć. Chłopacy byli przerażeni spotkaniem.
- Uff, udało nam się! - powiedział lekko ściszonym tonem
- A was co tu przywiało? - zapytał nieznany męski głos, do konia podszedł chłopak o brązowych włosach, która część była loczkowata. Jego oczy były ciemnobrązowe, aż przypominały czarne, był grubiutkim chłopakiem w stroju Supermana. Nie zabrakło też czerwonej peleryny.
- Kim jesteś?! - krzyknął Sheo wymierzając swoim kamiennym mieczem w chłopaka.
- Po pierwsze schowaj ten miecz, po drugie nie chcę was skrzywdzić! Nazywam się Marcin, lecz mówią do mnie MWK! - przestawił się Marcin.
- Moje prawdziwe imię to Maciej, a mówią mi Sheo - przestawił się Sheo - Ten brunet to Karol inaczej Dealereq a ten blondyn to Hubert inaczej Doknes - dodał wskazując na chłopaków.
- Siema! - przywitał się loczkowaty chłopak
- Cześć..? - odpowiedział niepewnie Karol
- Witaj - powiedział z powagą Hubert
- Zabiorę was do swojej chatki - powiedział i się odwrócił - Podążajcie za mną - dodał MWK i poszedł przed siebie
- Japierdole kolejny nieznany dom.. - mruknął Doknes tak, że nikt go nie usłyszał.

Minecraft - Bez Kontroli [TOM I] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz