Rozdział 12 - Burza śnieżna

82 10 12
                                    

Tymczasem..

- Gdzie są te dzieciaki?! Mówiłeś że tutaj będą, Franz! - wrzasnął zdenerwowany Entity po dotarciu do chałupy, która należała do Marcina.
- Przecież powinni tutaj być! Jak oni nagle stąd spierdolili?! - też wrzasnął rudzielec, był totalnie w szoku, przecież wczorajszego dnia widział ich tam.
- Nie chcę nic mówić, ale istnieje opcja że ten jeżozwierz czy inny ssak im powiedział o naszych planach - przerwała im Lin, Entity spojrzał się wściekłe na nią swymi czerwonymi oczyma.
- Tak mogłoby być, ale jak oni tak szybko uciekli?! - ponownie krzyknął.
- Mógłbyś tak nie krzyczeć? Bębenki uszne mi wybuchną! - poprosił Null, nie cierpiał gdy się przy nim, zwłaszcza nad jego uchem krzyczy.
- To będziesz głuchy i chuj! - odparł srogo Entity, wtedy Dżunglowa Postać dostrzegła coś, skierowała się w kierunku stołu i podniosła coś, to była kartka, mała pognieciona kartka do której był przywiązany kamień.. na którym były ślady krwi, jakby ktoś kogoś nim uderzył, było coś na tej kartce napisane, wtedy dostrzegła wybite okno, możliwe że tak kawałek papieru się dostał.
- Lin? Znalazłaś coś? - odwrócił się w jej stronę Entity.
- Tak, to mała, pognieciona karteczka z zakrwawionym kamieniem, jest coś na niej napisane.. nawet poznaje to pismo! przeczytać? - odparła podnosząc karteczkę i wracając do Stowarzyszenia.
- Czytaj - rozkazał Entity.
- To do nas - oznajmiła - "Stowarzyszenie 303, dotarłem do tego miasteczka Enderpearl Town, dużo jest tam endermanów nie ukrywam że nie, tylko nie wiem jak zakraść się do domu wodza wioski tak, żebym nie został zauważony.. to będzie trudne zadanie dla mnie lecz myślę że dam radę, w końcu jak sam mówisz, Panie Entity, 'jestem twoim najlepszym agentem więc z pewnością dam radę', lecz dalej mam wątpliwości.. z poważaniem, Agent 06042011" - przeczytała na jednym wdechu Lin. Każdy z "Agentów" Entity'ego miał wybierane do tego losowe numerki, mieli się nimi posługiwać podczas rozmawiania z przywódcą żeby nie było podejrzeń. Entity był zaskoczony odkryciem Lin.
- Oho! dobrze mu idzie! - stwierdził Entity po usłyszeniu zawartości listu - Dostał się do Enderpearl Town! Może uda mu się zdobyć ten kessek, jak te gnoje go nie przechytrzą.. - dopowiedział, obawiał się że następcy Łowców Potworów ich przechytrzą i zdobędą wszystkie kesseki przed nimi.

- Dobra, może powinniśmy się zmywać stąd i znaleźć ich gdzie indziej, może są w trakcie podróży do Enderpearl Town, nie możemy do tego dopuścić! - rozkazał Null wychodząc z chatki Mwki, reszta poszła za nim lecz Lin pozostała trzymając dalej kartkę z tym kamieniem. Spojrzała się w okno z wzrokiem pełnym współczucia i żalu.
- Obyś zmienił zdanie i odszedł z naszego Stowarzyszenia, jesteś za młody na takie trudy jakie funduje ci nasze Stowarzyszenie, młody chłopcze.. - szeptnęła tak cicho żeby Entity jej nie usłyszał, współczuła chłopakowi, miał zaledwie 18 lat gdy dołączył do Stowarzyszenia.. obecnie ma 25 lat a Entity nakłada na niego zbyt duży kamień presji jaka jest bycie tajemnym agentem. Lin po chwili zwróciła się do reszty Stowarzyszenia.

                                        ***

- Mam cię! - krzyknął entuzjastycznie Doknes powalając bruneta na ziemię, sam również prawie na niego wpadł. Oddalili się nieco od reszty i znaleźli się na łące pełnej kwiatów. Blondyn spojrzał na chłopaka ze przewagą i pewnością w oczach.
- Ty zawsze musisz się wkurzać jak nazywam ciebie Damianem? - zapytał brunet.
- Tak - odpowiedział stanowczo.
- Hubert, powiedz szczerze. Czy wrócimy z tej podróży cało? Ten pająk jest niebezpieczny.. co jak któryś z nas nie wróci do domu? - zapytał zmartwiony wstając do pozycji pół leżącej, obawiał się śmierci przez pajęczaka. Doknes usiadł na ziemi.
- Dealer, dopiero nasza podróż się zaczęła, nawet nie wiadomo co z tym mutantem. Ale pamiętaj, jesteś moim przyjacielem, nie pozwolę nikomu ciebie skrzywdzić. - rzekł blondyn.
- Dzięki stary, jesteś prawdziwym przyjacielem - uśmiechnął się brunet.
- Hej! Gołąbki! Musimy udać się do Enderpearl Town! Nie pamiętacie? - rozległ się krzyk, Hubert i Karol spojrzeli za siebie i zastali Marcina, Maćka, Ernesta oraz Mikołaja, chłopaki ich znaleźli. Bez słowa obydwoje wstali z ziemi i poszli za nimi w stronę zimowego biomu.

                                   ***

- Piździ jak w Kieleckim! - krzyknął zielonooki podążając za resztą. Udało im się dostać do zimowego biomu, było niezwykle zimno i właśnie rozpętała się burza śnieżna.
- Co to "Kieleckim"? - zapytał Żelazny.
- Nie wiem, tak jakoś powiedziałem - wytłumaczył się Maciek. Każdy z nich drżał że zimna, musieli szybko znaleźć schronienie by nie zmarznąć.

Kilka godzin później Doknes zauważył czarną, wysoką posturę. Blondyn się przeraził.
- Chłopaki - zaczął - Ja nie chcę nic mówić, ale enderman się do nas zbliża!
- Że co?! - odwrócił się w stronę czarnej postaci. Postać była wysoka i chuda, zdecydowanie mógłby być to enderman.
- Zgubiliście się? - krzyknął głos z daleka.

Minecraft - Bez Kontroli [TOM I] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz