ROZDZIAŁ 1

120 11 0
                                    

Maggie pov:

- Cześć słońce – przywitała mnie mama przygotowująca śniadanie. – Wyspana?

- Cześć, chyba tak.

- Przygotowałam twoje ulubione gofry z owocami. Najedz się, żebyś miała siłę i energię na cały dzień. – podała mi talerz i pocałowała mnie w głowę.

- Dziękuję, a z jakiej to okazji?

- Oj tam, oj tam zaraz musi być okazja. Raz na jakiś czas mogę trochę zaszaleć.

- Czuję gofry. Co to za okazja? – przy stole znalazła się moja siostra Maya.

Maya jest 3 lata młodsza ode mnie, ma brązowe włosy i podobne do mnie brązowe oczy. Jest bardzo śliczna. W szkole jest jedną z tych „popularnych" dziewczyn wśród rówieśników, więc w tym przypadku – zupełne przeciwieństwo mnie.

- Czy naprawdę musi być jakaś okazja na gofry na śniadanie? Mogę już nie robić, jeśli nie chcecie.

- Nie, nie, ja nie narzekam! Lepiej się najedz, bo jak wyjedziesz na studia to możesz o tym zapomnieć staruszku. – poklepała mnie po plecach.

- Ja ci zaraz dam staruszku. – skarciłam ją palcem.

- Dobra już dobra. Jedzcie szybko i do szkoły. Zawiozę Was, i tak muszę jechać w tamtą stronę. Po szkole Was odbiorę i pojedziemy do babci, bo już dawno tam nie byłyśmy.

- Miałam plany po szkole – powiedziała niezadowolona Maya

- To je przełożysz, już powiedziałam babci, że przyjedziemy.

- Arghh – Maya zawsze tak robi jak coś jej nie pasuje. Zupełnie jak dziecko w sklepie, kiedy nie dostanie zabawki. Jeszcze brakuje, żeby tupnęła nóżką.

*

Przyszedł czas na matematykę, a po niej lunch. Na lekcji jak zwykle strasznie się nudziłam.

Wszystkie zadania, które reszcie zajmują pół lekcji, ja robię w kilka minut. Zazwyczaj w tym czasie patrzę w okno i bawię się ołówkiem.

Czasami zdarzy mi się, że spojrzę w moją lewą stronę, gdzie siedzi Chris. Tak właśnie zrobiłam teraz. Ewidentnie też się nudził.

Na pierwszy rzut oka wyglądało jakby czytał coś w podręczniku, a dopiero z mojej perspektywy widać było, że ukrywał tam telefon i z kimś pisał.

Przyjrzałam mu się na chwilę. Jego włosy, jak zwykle były rozczochrane w każdą stronę. Z tej perspektywy idealnie wyróżniały się jego linie szczęki. Naprawdę był przystojny, a do tego jeszcze mądry.

Chłopak idealny szkoda tylko, że nie moja liga. Już dawno temu się z tym pogodziłam.

Patrzyłam na niego jeszcze przez chwilę, aż zauważyłam, że zaczyna się pakować, podobnie jak reszta klasy. Nawet nie usłyszałam dzwonka na przerwę.

Spakowałam szybko torbę, opuściłam salę i udałam się w stronę biblioteki. Często na trakcie lunchu tam chodzę. Lubię wziąć sobie jakąś nową książkę, zaszyć się z nią na schodach przy tylnym wejściu do biblioteki i zjeść spokojnie podczas czytania.

Tym razem było podobnie tylko zanim wypożyczyłam coś nowego chciałam oddać poprzednią książkę. Była to lektura szkolna, którą mieliśmy przeczytać ostatnio.

Przywitałam się z Panią Smith, podałam jej książkę i oznajmiłam, że idę wybrać kolejną.

Po chwili znalazłam się pomiędzy półkami, po brzegi wypełnionymi książkami. Chwilę zajęło mi zdecydowanie się na jedną książkę, ale w końcu wybrałam.

Tym razem padło na Austen Jane, „Rozważna i romantyczna". Przyznam, że głównie zachęcił mnie tytuł, ale czytałam wcześniej recenzje na jej temat i były zadowalające, więc chętnie po nią sięgnęłam.

Udałam się na moje ulubione schody. Z plecaka wyciągnęłam jedzenie i zabrałam się za czytanie. Po upływie przerwy, wróciłam z powrotem na lekcję. I obiecuję, że odliczałam minuty, aby wrócić już do domu.

Mimo, że mogło by się wydawać, że skoro lubię czytać i jestem mądra to pewnie lubię też szkołę. Otóż odpowiedź brzmi NIE. Nienawidzę szkoły. Najchętniej przeszłabym na nauczanie domowe i uczyłabym sama siebie. Czułabym się wtedy najlepiej. Ale cóż to już ostatni rok, jakoś dam radę.

Po skończonych lekcjach udałyśmy się do babci i spędziłyśmy tam kilka godzin. Gdy wróciłam do domu marzyłam już tylko o kąpieli i spaniu. Nic więcej mnie nie obchodziło. 

Listy do (nie)znajomego...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz