10

1K 88 5
                                    

Uhuhuhuhu... zaczyna się bara bara pomiędzy Tomusiem a Harrusiem.

_+_+_

Nie przyszedł do Toma tylko po to, by powiedzieć mu o ataku na Kingsleya. Oczywiście, poinformował, co w związku z tym, ale od razu przeszedł do innych rzeczy.

– Opowiadałeś o podróżach, ale nigdy o ich celu – wspomniał Harry, siedząc z filiżanką kawy na kanapie w salonie Toma Riddle'a. Na tej samej, na której przytulali się ledwie dwa dni wcześniej. – Czy dobrze się domyślam, że chodziło o horkruksa?

– Nie jest to fałsz, ale też nie cała prawda.

– Chciałeś zniszczyć dziennik, bo zaczął mieć własną osobowość? – spytał, pragnąc dowiedzieć się więcej.

– Nie zniszczyć, lecz na powrót wchłonąć – poprawił, opierając czoło na ramieniu Harry'ego. Gdy ich znaki dusz ujawniły się, zapragnęli wzajemnej bliskości. Nie była to przejmująca myśl, lecz sprawiała, że Tom chciał zatrzymać Harry'ego przy swoim boku na zawsze. – Nie wiem, czy jest to możliwe. Ponowne połączenie duszu.

– Czego się obawiasz? – nie rozumiał Harry, popijając łyk kawy. Gorzkiej, bez cukru, wyśmienitej.

– Po tylu latach nasze osobowości znacząco się różnią. Voldemort nie tylko jest połową mojej duszy. Jest też osobnym bytem na tyle innym, że mam obawy przed połączeniem się z nim z powrotem w całość.

– W porządku, ale co w takim razie robiłeś tyle lat za granicą?

– Szukałem sposobu, by zneutralizować horkruksa bez niszczenia kawałka swojej duszy – przyznał Tom. – Znalazłem kiedyś zapisek, że im bardziej dzieli się swoją duszę, tym szybciej popada w szaleństwo.

– Myślę, że to właśnie stworzenie horkruksa wyrwało cię z szaleństwa – mruknął Harry, chłonąc zapach starego drewna i książek, które charakteryzowały Toma. – Całe zło zabrał Voldemort, a ty pozostałeś tym dobrym.

– Oby tylko – zaśmiał się Tom. – Po prostu bałem się konsekwencji, lecz po fakcie. Stworzyłem horkruksa, a potem już go nie chciałem, bo poznałem zniszczenie, jakie ze sobą niesie.

– I to był jedyny powód, dla którego tyle podróżowałeś? – dopytywał Harry. – Czy wchodziłbyś do serca aktywnego wulkanu lub nurkował na samo dno oceanu, gdybyś chciał tylko unieszkodliwić horkruksa?

– Masz rację, Harry. Miałem też inne powody – powiedział Tom. – Dalej szukałem nieśmiertelności, jednak innego rodzaju – wyjawił, dotykając dłonią kolana młodszego. Kciukiem rysował na nim małe kółka.

– Jeszcze nie zbrzydła ci wieczność? – spytał z niedowierzaniem Harry. – Przecież to jak przekleństwo! Tkwisz na świecie i patrzysz jak się starzeje, kiedy ty wciąż pozostajesz młody, lecz już znużony i samotny.

– Nie, to nie tak! – uparł się Tom. Wciąż wierzył, że nieśmiertelność jest tym, czego tak pragnie. Celem jego poszukiwań.

Lecz Harry wiedział lepiej - celem wszystkiego było odnalezienie bratniej duszy. Był głupi, kiedy kłócił się o to z Ronem. Rudzielec miał rację, bo przecież całe szczęście bierze swe źródło w miłości, która rodzi się pomiędzy bratnimi duszami.

– Dobrze wiesz, że w końcu znalazłem odpowiedni sposób nieśmiertelności – powiedział Tom.

– Tylko pozostaje poza twoim zasięgiem, dopóki żyją niektóre osoby – przypomniał Harry, myśląc intensywnie, kim mogą być ci ludzie. Jak mógł ich... co? Powiadomić? Ochronić? Ostrzec? Zaraz jego uwaga rozproszyła się, gdy kolano zetknęło się z kolanem Toma, a dłoń powędrowała na talię aurora. – Opowiesz mi?

Imiona naszych dusz || TomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz