5

1.2K 87 26
                                    

Miałam wstawić jeszcze wczoraj, ale wyszło, że jest dzisiaj.

Jeden mały (duży!) rozdzialik, zanim Hary zmierzy się z Tomem Riddlem.

_+_+_

Szedł szybkim krokiem, gniotąc w ręce pergamin. Żwir chrupał pod butami w rytm szelestu starożytnego papieru.

Tego ranka Harry otrzymał list.

Jego treść niepokoiła, przyniosła zmartwienie. Pozostawiła Harry'ego w stanie zmieszania, przez co mężczyzna gnał ścieżką prowadzącą do bram Hogwartu.

Wpadł przez drzwi i popędził przez puste korytarze. Portrety budziły się ospale, zerkając z ciekawością na przybysza. Kto też mógł niepokoić szkolnych mieszkańców w czasie wakacji?

Harry zatrzymał się krok przed klasą i przygładził grzywkę. Niewiele to dało, szczególnie gdy przebiegł kawałek na wietrze, który poukładał czarne pukle według własnego uznania. Potem mężczyzna wszedł pewnym krokiem do sali, kierując się prosto do bocznych drzwi.

– Profesor McGonagall – zauważył starszą kobietę. Jak zawsze punktualna, czekała na Harry'ego. Świdrowała go przez chwilę kocim wzrokiem, a siwe włosy odgarnęła na bok. Zaprosiła go gestem, by usiadł.

– Panie Potter – przywitała się, gdy Harry zajął miejsce na wygodnym krześle. – W odpowiedzi na twój nieoczekiwany list... – urwała, niepewna słów i odchrząknęła, na nowo podejmując temat. – Znałam jednego Toma Riddle'a, ale to było dawno temu.

– Kiedy? – dopytywał, robiąc w myślach skrupulatne notatki. Każdy skrawek informacji mógł okazać się cenny.

– Nie pamiętam dokładnie konkretnej daty, ale zaczynała się wtedy druga wojna. Świat pogrążony był w chaosie i nie chcę wspominać tego strasznego czasu – odparła, a jej rysy pogłębiły się przez zmarszczki.

Harry pomyślał o wojnach, jakie znał. Pierwsza z Grindelwaldem, w której zwyciężył Dumbledore. Trwała w latach czterdziestych. Ale profesor mówiła przecież o drugiej wojnie, zapewne tej w latach osiemdziesiątych. Wtedy pojawiły się pierwsze przejawy agresji wśród wyznawców Voldemorta, które potem przeistoczyły się w jawne zamieszki.

Nigdy by nie zgadł, że McGonagall miała na myśli mugolską drugą wojnę światową.

– Jaki był? – spytał, myśląc o tajemniczej postaci czarodzieja, którego niedawno spotkał.

– Tom Riddle? – zamyśliła się na chwilę. – Uprzejmy, czarujący, ambitny i niebywale inteligentny.

– Zupełnie jak teraz – westchnął. Dorosły Tom musiał być identyczny jako dziecko, skoro już wtedy wywarł na McGonagall takie wrażenie.

– Tak, zupełnie jak nasz dzisiejszy Tom – zgodziła się, myśląc o Tomie Marvolo Riddle'u II z lat dziewięćdziesiątych, obecnym kandydacie na Ministra. Wnuku Toma Marvolo Riddle'a I z lat czterdziestych, z którym miała przyjemność chodzić do szkoły.

Wiekowa profesor pamiętała, jak po raz pierwszy ujrzała młodziutkiego i zagubionego chłopca w tłumie podekscytowanych dzieci. Było to w latach czterdziestych. Tom Marvolo Riddle I przybył do Hogwartu z misją podbicia serc wszystkich nauczycieli i uczniów.

Aż żal, że po szkole pracował na Nokturnie, bo na Pokątnej uważali jego kwalifikacje za zbyt wysokie. Z drugiej strony Tom zawsze był niecierpliwy i nie chciał zaczynać kariery w Ministerstwie od samego zera. Tylko dlaczego Nokturn ze wszystkich miejsc do pracy?! Tego Minerwa nie rozumiała.

Szkoda jej się zrobiło chłopca i nawet nie wiedziała, że tak bardzo ucieszy się, gdy zobaczyła go ponownie w Hogwarcie. Parę lat po ukończeniu szkoły przybył ponownie, by ubiegać się o stanowisko nauczyciela Obrony przed Czarną Magią.

Imiona naszych dusz || TomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz