Teraz wszystkie wizyty Harry'ego u Toma kończą się obmacywaniem xd
Całe 2000 słów to totalne 16+. Radzę nie czytać w towarzystwie 😏
W ogóle przepraszam za błędy. Sprawdzałam na kompie, ale się nie zapisało i musiałam powtórzyć dziś korektę na telefonie 😕
_+_+_
Harry dotrzymał danego słowa i zjawił się na progu Toma dokładnie trzeciego dnia. Mężczyzna wpuścił go z radosnym wyrazem twarzy, od razu zgadując myśli Harry'ego i podając mu filiżankę gorzkiej, czarnej kawy.
I to wcale nie było uzależnienie! Naprawdę.
Usiedli na kanapie, na której działo się już tak wiele rzeczy, że Harry nie potrafił zliczyć. Całował się na niej z Tomem, wykrwawiał po walce na śmierć i życie, spał i leczył przez długie godziny... i to była tylko jedna kanapa, wciąż ta sama.
Bał się pomyśleć, co w takim razie będzie się dziać na jakimś wygodniejszym meblu w domu Toma - na przykład łóżku.
Zaraz zaczerwienił się na głupotę własnych myśli, ukrywając rumieniec za filiżanką.
– Znalazłem – powiedział w końcu. Tom spojrzał zdezorientowany z drugiego krańca sofy. Hmm... bezpieczna odległość minimum dwa metry!
– Znalazłeś...?
– Sposób na pokonanie Voldemorta bez niszczenia duszy – rzekł, wyciągając zza pazuchy Baśnie Barda Beedle'a i cytując fragmenty księgi o więziach dusz. – Wydaje się bardzo niebezpieczny.
– Może plan jest... ryzykowny, ale przynajmniej nie uwzględnia niszczenia mojej duszy – zauważył z westchnięciem.
Alternatywny sposób nie był jednak łatwy, wprawiając Toma w zwątpnienie, czy już nie lepiej po prostu zabić wroga. Zaraz zbeształ sie za swoje myśli i zerknął z powrotem do książeczki i notatek Harry'ego.
– Jeśli nadal chcesz to zrobić, mimo zagrożenia... – powiedział Harry. – ...to potrzebujemy złapać Voldemorta w pułapkę. Runiczny krąg, który znalazłem w tej bajce, wydaje się idealnym rozwiązaniem.
– Prawda. Nie jest też wyjątkowo trudny i rozpoznaję kilka run wiążących – przyznał Tom, oglądając dokładnie narysowany krąg. – Nada się idealnie.
– Fantastycznie! – ucieszył się Harry, popijając kawę. – A ten sposób...? Na pokonanie Voldemorta? Uda się?
– To zależy tylko od ciebie – powiedział Tom. – Będziesz w stanie rzucić to zaklęcie? Z pełną świadomością, że odbierasz bratniej duszy jej...
– Tak – uciął, nim mężczyzna mógłby dokończyć zdanie. – Voldemort nie jest moją bratnią duszą. Ty nią jesteś, dlatego będę w stanie to zrobić – uspokoił go. – Bardziej boję się o ciebie. Według tego tekstu, ponowne połączenie duszy może wywołać... dyskomfort oraz niepokój. Dwie osobowości mogą zacząć walczyć o dominację nad umysłem, a nawet zniszczyć drugą połowę. Czy to na pewno dobry pomysł? – zmartwił się. – Nie lepiej będzie po prostu... z powrotem zamknąć duszę w przedmiocie i trzymać ją przy sobie?
– Nie – odparł stanowczo Tom. – Nie mogę ryzykować, że ktoś ukradnie horkruksa i znów rozpęta wojnę. Zresztą, nie po to naszukałeś się tego skrawka informacji przez tyle czasu, by teraz odpuścić.
– Ale...
– Zrobię to – wszedł mu w słowo, ucinając dyskusję. Potem westchnął, gdy zobaczył zbolały wyraz twarzy Harry'ego. – Nic mi nie będzie, obiecuję. Jestem silniejszy, niż myślisz.
CZYTASZ
Imiona naszych dusz || Tomarry
FanfictionKiedy zaczynają się zabójstwa kandydatów na Ministra Magii, głównym podejrzanym Harry'ego staje się Tom Marvolo Riddle. Mężczyzna przykuwa uwagę aurora dziwnymi słowami, jeszcze dziwniejszymi zamiarami i najbardziej dziwnymi czynami. Czyli: Tom Marv...