Genesis

1.1K 101 51
                                    

Gdy tym razem Chuuya powrócił do świata żywych, czuł się już o wiele lepiej. Samodzielnie i bezboleśnie usiadł na łóżku co stanowiło duży progres patrząc na to, że jeszcze niedawno nie mógł ruszać głową bez ostrego kłucia w szyji. Zawsze go fascynowało, w jaki sposób obrażenia zadane mu przez korupcję, mimo że poważne i bolesne leczyły się tak szybko.

W pokoju nie było nikogo po za nim, a przez uchylone okno do wnętrza pokoju sączyło się poranne światło, a delikatne zasłony unosił ciepły wiatr. Chuuya wstał i od razu zakręciło mu się w głowie- w końcu od dłuższego czasu nic nie jadł i nic nie pił. Jego obandażowana od góry do dołu ręka nadal spoczywała w temblaku, ale Nakaharze nie przeszkadzało to bo aktualnie miał w sobie ogromny opór przed oglądaniem tego co zostało z niej po spotkaniu z korupcją. Spojrzał na siebie w dużym, owalnym lustrze. Miał na sobie jedną ze swoich koszulek typu oversize. Jedną z tych, w których miał zwyczaj spać, jedną z tych, które sięgały mu trochę powyżej kolan.

Miał na sobie jedną ze swoich koszulek typu oversize...

Chuuya poczuł jak na jego twarz wypływają rumieńce. To nie było to samo co nosił podczas tamtego incydentu. On tego nie zakładał. Poczuł jak kiszki mu się skręcają. Kto go przebrał? Czy Dazai widział go prawie nago... albo nago? Szybko podciągnął swoją koszulkę i stwierdził z ulgą, że nadal ma na sobie te same szorty, które sam zakładał. Nadal miały na sobie plamy krwi. Trochę mało higienicznie, ale w tamtym momencie nie przeszkadzało mu to, a nawet trochę go to cieszyło. Usłyszał skrzyp drzwi i obrócił się gwałtownie.

-Chuuya-san!!!- Kyouka zaczęła biec w jego stronę.- W końcu się obudziłeś!!

-Kyouka!- Chuuya ukląkł, żeby zmierzyć się z dziewczynką wzrokiem. Był taki szczęśliwy, że nic się jej nie stało. Objęła go i wtuliła się w niego mocno.

-Dazai-san powiedział mi, że Chuuya zachorował i musi pożądanie odpocząć... Jak się czujesz? Boli Cię?

-Nie bardzo. Już dobrze. Przepraszam, że Cię wystraszyłem Kyouka.... Naprawdę przepraszam...

-Nic się nie stało. Nawet nie bałam się tak bardzo. Jestem bardzo dzielna.

Była. Chuuya uważał, że była jedną z najdzielniejszych osób jakie spotkał w swoim krótkim życiu. Po tym jak jej rodzice zginęli na jej oczach i trafiła do mafii w wieku zaledwie 8 lat... po tym wszystkim nadal miała siłę uśmiechać się na jego widok.

Jak to się stało, że Kyouka z nim zamieszkała? Po tym jak na swoje nieszczęście wpadła w sidła mafii portowej postanowiono wyszkolić ją na zawodowego zabójcę, ale oczywiście za nim Kyouka zostanie morderczynią musi przejść trening. Musiała również chociaż trochę podrosnąć, w końcu w aktualnym wieku nikt nie powierzyłby jej żadnej ważnej misji. Wyznaczono jej czas do 12 roku życia na tzw. „Dorastanie". Dopiero wtedy miała dopełnić swojego losu. Brutalne.

Nikt za bardzo nie miał pomysłu co z nią zrobić. Nikt nie chciał jej przygarnąć... w końcu do mafii nie należy wiele osób zdolnych do opieki nad dzieckiem. Brakowało im... empatii. Myślano nawet, żeby zamieszkała w jednym z pobliskich sierocińców. Wtedy Chuuya mie wytrzymał. Nie chciał, żeby po tym wszystkim mieszkała z obcymi ludźmi w obcym miejscu stosującym wątpliwe metody wychowawcze. Przygarnął ją. Teraz traktowali się trochę jak rodzeństwo. 18 letni Chuuya starał się dać tej dziesięcioletniej dziewczynce tyle ciepła ile mógł zanim... zanim ukończy trening i zmienią ją w narzędzie. Zanim utraci wszelkie prawo do ciepła i miłości jak On i każdy skażony morderstwem. Chuuya nie mógł do końca pogodzić się z tą wizją. Objął ją mocniej

-Jesteś. Zasługujesz na bardzo dobre naleśniki. Ugotuję Ci później.

-Jej! Ale Chuuya- oderwała się od niego i zmierzyła go poważnym wzrokiem.- Kuchnia jest zniszczona. Chyba nie dasz rady.

Soukoku finalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz