Bandages

975 82 10
                                    

Hej! dzisiaj trochę krótszy rozdział, jeśli się tobie spodoba, proszę kliknij gwiazdkę. Also jest parę mocniejszych fragmentów i pewnie nie każdy chciałby je przeczytać. Oznaczyłem je gwiazdkami na początku i końcu.
________________________________________________________________
Od tamtych zdarzeń minęły dwa dni, podczas których nie działo się zbyt dużo. Dazai cały czas nie chciał wtajemniczyć Chuuyi w pełni w jego plan. Za każdym razem gdy Nakahara próbował coś z niego wydusić Dazai wykręcał się jakimiś wymówkami mówiąc na przykład, że najpierw Chuuya musi wrócić do pełni formy co jak na złość Chuuyi było prawdą. Pomimo tego, że większość jego obrażeń i bóli w ciele zniknęła, jego ręka nadal była w strasznym stanie. Tamtego dnia, gdy Dazai kupił pizzę, Chuuya zadzwonił do Moriego i powiedział mu, że musi wziąć z tydzień wolnego bo złapał jakąś grypę. Śmieszyło go, że bycie mafiozą czasami tak bardzo przypominało chodzenie do zwykłej pracy i branie zwolnienia u szefa. Mori oczywiście zgodził się, w końcu był lekarzem, nie? Kto, jak nie ten pedofil zrozumie, że nie można lekceważyć grypy?

Tego też dnia Chuuya stwierdził, że musi się po tym wszystkim umyć, a potem wypadałoby wymienić jego opatrunki. Tak też bez ściągania bandaży wziął prysznic. Na jego skórze i we włosach nadal znajdowały się kawałki zaschniętej krwi, których wcześniej nie zauważył prawdopodobnie dlatego, że zlewały się z ich kolorem. Gdy skończył, wyszedł spod prysznica. Przyszedł czas by zmienić opatrunek. Na umywalce przed nim już leżały bandaże, gazy i woda utleniona, które położył tam z uprzedzeniem. Nie chciał tego robić, nie chciał widzieć swojej ręki. Pamiętał co się z nią stało i co on jej zrobił. Wiedział, że to nie będzie przyjemny widok.

Zaczął niespiesznie odwijać bandaże. Zaczął od ramienia. Odwrócił twarz od tego widoku i manipulował przy chorej ręce tylko za pomocą czucia. Było to dosyć trudne, w końcu Chuuya musiał robić to wszystko słabszą ręką. Jeden bandaż oderwał się od jego ręki. Chuuya wypuścił go z dłoni, żeby spadł na ziemię. Wymacał końcówkę kolejnego bandaża. Musiał przyznać, że Dazai wiedział co robi opatrując go, ponieważ nie mógł poradzić sobie na ślepo. Nie było możliwości, żeby bandaże na jego ręce same z siebie się poluźniły. Gdy w końcu udało mu się szybko odwiązał drugi bandaż. To było wszystko.

Chuuya zamarzł z zamkniętymi oczami przed lustrem. Nie mógł przemóc się by spojrzeć w lustro. Bal się. Naprawdę, bał się. Korupcja zniszczyła jego ciało już wiele razy, ale nigdy nie miała na to tyle czasu. Nigdy nie miała szansy tak głęboko wniknąć między jego komórki, nigdy nie miała szansy owinąć się wokół jego ciała tak ciasno, jak boa dusiciel. Czy rzeczywiście zostaną mu po tym tylko blizny? Tak jak zawsze? Czy wróci do pełnej sprawności? Bo Chuuya chyba dopiero wtedy dopuścił do siebie myśl, którą przedtem konsekwentnie „przeoczał" - prawie nie miał czucia w lewej ręce. Praktycznie nie czuł bólu. Zebrał w sobie całą odwagę. Nie miał wyboru. Nie mógł uciec.

I spojrzał w lustro.

***
Z jego lewego ramienia wystawało coś, co kiedyś mogło być odbiciem lustrzanym jego prawej ręki. Różniło się od niej czerwono-czarnym kolorem, wielkimi, smolistymi oparzeniami i podłużnymi, wielkimi, ostrymi jak nóż ranami. Ranami, które sam sobie zadał. Nagle wyraźnie zobaczył siebie z nożem... był gotowy odciąć sobie rękę... zakręciło mu się w głowie.

Z paru miejsc sączyła się ropa. Chuuyi zrobiło się niedobrze do tego stopnia, że ukląkł przed sedesem i zwymiotował. Naprawdę. Nie sadził, że kiedyś przytrafi mu się takie coś. Nie sądził, że upadnie tak nisko. Poczuł jak zbiera mu się na płacz.

***

Postanowił jak najszybciej założyć świeży opatrunek. Wstał i z trzęsącymi rękami zaczął rozwijać bandaż i owijać ramię. Nie szło mu jednak zbyt dobrze. W końcu posługiwał się niedominującą, niestabilną, chaotyczną, drgającą niekontrolowanie ręką. W jego sercu zaczęła rosnąć panika, nienawiść i frustracja. Jego oddech przyspieszył. Gdyby chociaż był w stanie użyć swojej zdolności, byłoby o wiele prościej. Był beznadziejny, był niebezpieczny, jak można zrobić takie coś sobie samemu? Jak można zrobić takie coś na oczach małej dziewczynki?

Soukoku finalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz