Rozdział 2

4.5K 397 45
                                    

Megan

-Jezu, dlaczego znów jesteś obrażona? -Nie mam ochoty odpowiadać Davidowi. Najchętniej po prostu poszłabym sobie do domu. Jednak tego nie robię. Zawsze chcę sprawić by facet mnie zaakceptował. Może to dlatego, że mój własny ojciec miał tak złe mniemanie o mnie. Pomimo tego, że moja matka od dziecka była moją podporą wciąż brakowało mi wsparcia ojca. Najważniejszego mężczyzny w moim życiu. 

-Nie jestem obrażona. -staram się uśmiechnąć do niego ale mi to nie wychodzi. Sama wiem, że udaję i pomimo starań mi to nie wychodzi. 

-Megan, nie miałem nic złego na myśli. Dlaczego nie możesz się ubierać normalnie. 

-Bo tego nie lubię. - warczę i tym razem jestem zła. Wyglądam za okno samochodu i nawet to, że jesteśmy w jakimś lesie nie robi na mnie wrażenia. I tak pragnę wysiąść z niego. 

-Widziałaś się w lustrze? - oho zaraz się zacznie. Już przerabiałam ten temat z nim. Wiem jak wygląda moje ciało i nic nie zmienia katorga na siłowni albo dieta w której jem jak królik i piję tylko wodę. Nie raz z mamą śmiałam się, że moje biodra rosną od samego zapachu, który wdycham w swojej kuchni. Cudowna woń słodyczy. Kocham aromat wszystkich przypraw, różnorakie smaki i kolory a gdy jeszcze to wszystko połączę w idealne ciastka albo babeczki jestem w niebie. Kocham robić to co robię. 

-Mówisz do mnie jakbym się nie starała. Ogólnie to nie wiem czemu się mnie czepiasz. - tym razem to ja odbijam piłeczkę. -Może spójrz na siebie. Twój brzuch też rośnie jakbyś był w ciąży. -wiem walę focha ale co mi tam. Mam dość. Zawsze to samo. Najpierw jest wszystko pięknie, zapraszają mnie na randki, starają się poznać a później pojawiają się dobre rady. 

-To przez ciebie. Zawsze masz jakieś słodkości i nie potrafię się temu oprzeć. 

-Ja muszę a ty już nie? Wiesz co, zastanów się o czym ty do mnie mówisz. Mam dość. Nikt nie będzie mi mówił jaka mam być a jaka nie. Jeśli lubię mocny makijaż to będę go robić. Jeśli podoba mi się podkreślać mój duży tyłek, to do cholery będę zakładać dżinsy. Mam w dupie to co ty sądzisz. Będę taka jak mi się podoba i albo to zaakceptujesz albo daj mi spokój. 

Znów odwracam się do okna i tym razem nie mam zamiaru na niego patrzyć do momentu gdy zatrzyma samochód. Od lat staram się akceptować to jak wyglądam i to jaka jestem. Żaden facet nie sprawił i żaden nie sprawi bym nie akceptowała sama siebie. 

Tak mam kompleksy ale nikt nie będzie mi ich wytykać a tym bardziej mężczyzna. 

-Robisz teraz aferę o nic. -prycha i skręca w ulicę na której mieszka. Ode chciało mi się spędzić z nim spokojnego wieczoru. 

-Może sam zastanów się czego ty chcesz. Jeśli Ci się nie podobam to po cholerę się spotykamy. 

-Dobrze nam razem. -parkuje na podjeździe i w końcu zmusza mnie bym na niego spojrzała. Siada bokiem a ja lustruję go wzrokiem. Blond włosy i miła twarz. Nic specjalnie ciekawego. Zwykły chłopak z sąsiedztwa. Cholera, gustuję w naprawdę nudnych typach. -Megan, dogadujemy się i lubię z tobą rozmawiać. Tworzymy dobrą parę. Nie mogę tylko zrozumieć dlaczego zawsze nie możesz być skromnie ubrana tak jak wtedy gdy odwiedzamy moich rodziców. Musisz się aż tak zmieniać. Chciałbym tylko, żeby moja kobieta nie ubierała się jak dziwka i chowała swoje krągłe ciało. 

-O Boże masz rację. - szczerzę się do niego robiąc maślane oczka. Na jego twarzy widać ulgę i nie wyczuwa w moich słowach sarkazmu. Faceci to idioci. Czas przeprosić swój wibrator. - Masz rację Davidzie. Nie będę już udawać kogoś kim nie jestem. Nawet dla twoich rodziców nie mam zamiaru wciskać się w nudne szare ciuchy. Mam zamiar być sobą. 

Tig  Black Riders MC#7Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz