Megan
Gdybym potrafiła nazwać swój obecny stan nazwałabym go mega kacem. Nigdy jeszcze nie miałam tak by po przebudzeniu nie chciało mi się aż tak bardzo ruszyć. Mój budzik dzwoni a ja mam ochotę rozwalić telefon o ścianę, moja głowa wręcz mnie o to błaga a ciało prosi się o jeszcze więcej snu.
Jak w amoku poszukuję ręką telefonu i mam zamiar go wyłączyć w cholerę ale nadal nie trafiam na to okropne urządzenie. Za to moja dłoń odnajduje ciepłe i ciężkie ramię, które mnie obejmuje. Dopiero po chwili zastanowienia uświadamiam sobie, że do moich pleców jest ktoś przyklejony. Do mojej głowy napływają wspomnienia a moje oczy otwierają się automatycznie gdy uświadamiam sobie, że jestem w sypialni Connora.
Cholera co ja miałam wczoraj w głowie by nie wrócić do domu. A tak, alkohol płynął w moich żyłach zamiast krwi. Mogłabym przysiąc, że drinki serwowane przez Caroline smakowały jak owocowe koktajle a nie jak czysta wódka. Boże wypiłam ich chyba z dziesięć i prawdopodobnie nigdy więcej nie ruszę nic co wyjdzie spod ręki rudzielca.
-Wyłącz to gówno. Jest za wcześnie by wstawać. -Tig mamrocze wprost do mojego ucha zaspanym głosem. Brzmi jakby cierpiał katusze przez to, że ktoś go obudził.
-Muszę iść do pracy. -mamroczę i staram się nie wzdrygnąć gdy jego dłoń pociera mój brzuch. Dlaczego ja jestem w samej bieliźnie? Staram się przypomnieć cokolwiek ale chyba ostatnim co pamiętam jest to, że mnie rozbierał. Nie dam sobie ręki uciąć, ale chyba do niczego między nami nie doszło.
-Zrób sobie wolne. - kolejne mamrotanie dociera do mnie a wraz z nim Tig przewraca się na plecy ciągnąc mnie razem ze sobą.
-Nie mogę. Muszę otworzyć cukiernię.
-Niech zrobi to ktoś inny.
-Tylko ja mam klucze. - mówię starając się podnieść. Gdy udaje mi się usiąść zaczyna kręcić mi się w głowie. Łapię rękoma za nią i przymykam na chwilę oczy. -Tig?
-Co znowu?
-Chyba mi niedobrze. -wypalam a on jak porażony piorunem wyskakuje z łóżka po czym stawia mnie w pionie. Ledwie rejestruję, że się poruszamy, bo następne co czuję to zimne płytki pod kolanami.
Nie pamiętam kiedy ostatnio wymiotowałam ale w tej chwili mam wrażenie, że za chwilę zwrócę wszystkie wnętrzności. Odganiam ręką mężczyznę, który nadal stoi obok mnie i zgarnia mi włosy z twarzy. Jednak przestaje mnie to obchodzić gdy nadchodzi druga fala wymiotów. Chyba właśnie umarłam i wylądowałam w piekle. Mam wrażenie, że to wszystko trwa całą wieczność a wyczerpanie daje o sobie znać gdy moja głowa już nie potrafi utrzymać się w pionie. Opuszczam klapę sedesu i pociągam za spłuczkę tylko po to by uwolnić się od wstrętnego zapachu. Opieram głowę o ramię i jęczę jak zbolały kot.
-Lepiej?
-Nie. - mamrocze. Tig prawdopodobnie śmieje się ale mam to gdzieś.
-Chodź umyjesz zęby. -Podciąga mnie w górę na co protestuję razem z moim obolałym ciałem. Staję na równych nogach i uchylam tylko na tyle oczy by widzieć przed sobą umywalkę. Nie prawdopodobne ale w duchu dziękuję temu wielkiemu facetowi za podanie mi szczoteczki wraz z pastą. Nie dość, że czuję strasznego kapcia w ustach to do tego mam wrażenie, że nie dam rady ustać w pionie. Tylko dzięki niemu mi się to udaje. Przytrzymuje mnie jednym ramieniem w tali a drugą ręką pomaga mi chwycić szczoteczkę. -Wyglądasz jak czarownica. - mamrocze na co staram się mu pokazać środkowy palec dłonią którą nadal szoruję zęby.
-Co już mnie nie chcesz? - pytam gdy wypluwam pastę do umywalki.
-Tego nie powiedziałem. -Przygładza moje sterczące włosy. - Ale kupie Ci taki czepek na te cholerne kudły. Ciągle wpadają mi do ust. - kolejny raz przygładza moje włosy a ja opieram się o niego. Zadziwiające jak dobrze jest czuć teraz to ciepło od jego ciała. Mimowolnie okręcam głowę i wtulam się nosem w jego szyję.
CZYTASZ
Tig Black Riders MC#7
RomanceConnor Moore uwielbia kobiety i dobrą zabawę tak samo jak słodkości. Nie ma tygodnia by nie zaglądał do "Krainy słodkości" prowadzonej przez piękną i seksowną Megan. Jednak pomimo, że nie może oprzeć się jej wypiekom od niej trzyma się z daleka. Koc...