14

13 1 0
                                    

Ah... Czuję zapach lata. Wiem.. Dziwnie to brzmi ale jest już blisko. Czuję to. Do mojego wyjścia zostały 2 dni. Siedzę teraz w towarzystwie Natalie i zastanawiam się co zrobić. Do głowy przyszedł mi pomysł. Dawno nie rozmawiałem z kayą. Może do niej zadzwonię

-Hej mamo

-Hej szkrabie. Co się dzieje?

-Muszę do kogoś zadzwonić

-A no dobrze. Chodź dam ci telefon

Idę za karą. Wchodzimy do dyżurki i dostaje telefon. Mój telefon. Dzwoniłem z niego dosyć niedawno. Dzwoniłem do Emily. Dawno z nią nie rozmawiałem. Ale wracając. Muszę zadzwonić do kayi. Wpisuje numer. Czekam. Potem słyszę parę dłuższych dźwięków możliwego połączenia. Wtedy słyszę jak ktoś oddycha

-Halo?

-Hej kaya. To ja Jake. Dawno nie dzwoniłem

-O hej Jake. Czemu dzwonisz? Myślałam że mnie już nie kochasz i że mnie zostawiłeś

-Co.. Kaya... Nie gadaj głupot... Ja cie dalej kocham i nie chce cie zostawić... Nie mogłem zadzwonić..

-Rozumiem. Nie tłumacz się. Słuchaj. Akurat jestem w okolicy szpitala w którym aktualnie jesteś. Mogę cię odwiedzić?

-Jasne że możesz. Dawno się nie widzieliśmy

-Dobrze. Za chwilę będę

Chciałem się z nią pożegnać ale rozłączyła się. Na mojej twarzy zagościł smutek. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Może to normalne jak się tęskni za kimś

-Kochanie.. Co się dzieje..

-Mamo... Ja.. Nie wiem co się dzieje.. Czuję się jakbym został odrzucony...

-Spokojnie.. Będzie dobrze. Głowa do góry. Jak dobrze słyszałam rozmawiałeś z kayą

-Tak. Akurat przyjdzie na odwiedziny

-O no dobrze. To ja wam nie będę przeszkadzać - Zrobiła przy końcówce zdania śmieszny ruch brwiami. Poprawił mi się humor w tej samej chwili

Siedzę aktualnie w swoim pokoju. Czekam na Kaye. Ciekawe czy się zmieniła. Może się zmieniła. Gdy słyszę dzwonek przez drzwi wchodzi kaya. Nie zmieniła się za bardzo. Spojrzała na mnie i pomachała mi. Ja stoję jak wryty przed wejściem do pokoju

-Hej jake

-Hej...

-Coś się stało?

-Nie nic.. Po prostu mam gorszy humor..

-Jake widzę że coś jest na rzeczy. Mów o co chodzi

-Uh... Chodzi o to że.. Czuję się przez ciebie nie kochany...

-Ej... Ja cie kocham...

-Kaya ja tego nie czuje... Czuję jakbym był olewany..

-Przepraszam..

Kaya rzuciła mi się na szyję.. Cała zapłakana.. Do moich oczu zaczęły napływać łzy. Nie mogliśmy się od siebie odkleić. Nie wiem jak wytrzymam bez kayi w tym miejscu

-Kaya.. Będziesz mnie odwiedzać częściej...?

-Jasne że tak.. Kocham cię Jake..

-Ja ciebie też kocham kaya..

W moim sercu wreszcie zrobiło się spokojniej. Z serca zeszły problemy a ja mogę wreszcie spokojnie spać. Wiem jest środek dnia ale i tak czuje że sen będzie normalny

Po 3 godzinach dostałem wezwanie do lekarza. Nie wiem po co.. Ale oby nie o przedłużenie pobytu

-Witaj Jake. No więc. Zostały ci 2 dni z nami. Widzę że postawiłeś bardzo stanowcze kroki w stronę wyjścia z depresji

-Tak panie doktorze. Czuję o wiele większą ulgę jak chodzi o samopoczucie. Cały czas chodzę uśmiechnięty i nic nie może mi popsuć humoru

-Bardzo mnie to cieszy. No więc. Mam nadzieję że wszystko będzie dobrze

*

Jestem już po kolacji. Na dworze jest już ciemno. Wchodząc do pokoju czuje zapach.. Chemii. Moich perfum lub dezodorantu. Chwila. Natalie została sama w pokoju

-Natalie czemu w całym szpitalu czuć moje perfumy?

-Em.. Ja...

-No tłumacz się

-Chodzi o to że.. Skończyły mi się moje...

-O matko... Natalie..

-No co...

-Idź na kolację a ja przewietrze pokój

Wygoniłem ją na kolację. Powinno mi się udać przewietrzyć pokój żeby się nie zorientowały

-Jake mogę z tobą pogadać?

-Jasne że tak. O co chodzi?

-Dostaniesz jutro wypis. Lekarz zgodził się na to i pojedziemy po twoje rzeczy. Przygotuj się bo o 11 wychodzisz

-Dobrze. Pożegnam się rano z Natalie. Postaram się jej powiedzieć czemu wychodzę

-Dobrze. Dla niej to będzie trudne... Ona coś do ciebie czuje..

-Wiem.. Ale ja do niej nic nie czuje..

-Rozumiem... No nic na to nie poradzę jak cie kocha a ty jej nie.. Może zostaw jej swój numer telefonu żeby mogła do ciebie zadzwonić w razie potrzeby

-Zostawię jej mój numer i pojedziemy do domu. Tam gdzie nie chce wracać...

-Spokojnie.. Damy radę..

-Obyśmy dali radę...

Od razu przytuliłem się do kary. Tak bardzo potrzebuje bliskości matki... W sercu czułem pustkę.. Że moja matka nigdy mnie nie odnajdzie... Ale jednak.. Odnalazła mnie po długim czasie... Wreszcie mogę poczuć prawdziwą matczyną miłość.. Gdy wyszedłem z uścisku kary od razu ruszyłem w stronę pokoju. Odkryłem kołdrę i położyłem się. Zasnąłem natychmiastowo. Nie wiem jak to się stało.. Ale udało mi się

Szpital Psychiatryczny  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz