19

9 1 0
                                    

Przez ostatnie parę tygodni nie spałem za dobrze. Wieczne koszmary i strasz przed tym że mnie zabiorą. Nie chcę wracać... Chcę zostać z mamą... Przez te tygodnie spałem przy karze bo nie mogłem normalnie już spać
Było około 19:30 jak zaczęło się piekło. Krzyki i tłuczone naczynia. Pierwszy raz słyszę coś takiego...

-JESTEŚ POPIERDOLONY! WRACASZ PO 11 LATACH I KURWA SIĘ PYTASZ CZY MOŻESZ ZOBACZYĆ SWOJEGO SYNA!?!

-PRZESTAŃ NA MNIE KRZYCZEĆ

-ON KURWA MYŚLI ŻE NIE ŻYJESZ I TERAZ MU KURWA POWIESZ ŻE "JESTEM TWOIM OJCEM I PRZEŻYŁEM WYPADEK"!?! PIERDOLNEŁO CIE COŚ W GŁOWE BO NIE DAM CI SIĘ Z NIM ZOBACZYĆ

Gdy wyszedłem z pokoju to oboje się odwrócili. Ja stałem zaspany i przecierałe oczy ze zmęczenia

-Mamo... Czemu krzyczysz...

-Kochanie wracaj do łóżeczka. Rozmawiałam z panem który już musi iść

-No dobrze... Do widzenia

Wróciłem do pokoju i położyłem się do łóżka. Zamknąłem oczy i znowu się zaczęło. Krzyki i tłuczenie naczyń. Nie mogłem zasnąć a Natalie spała. Poszedłem do niej bo miałem koszmary

-Hej

-Hej Natalie... Mogę się z tobą położyć.. Mam koszmary a kara się z jakimś typem kłóci..

-Jasne kładź się

-Dziękuje..

Położyłem się a Natalie od razu mnie przytuliła. Gładziła mnie delikatnie po plecach i głowie. Było to bardzo przyjemne i nie chciałbym aby to się kończyło

-Już spokojnie Jake... Już dobrze... Ciiiii...

Przeszedł mnie dreszcz jak kolejna szklanka spadła i się rozbiła. Natalie sama była wystraszona samą sytuacją. Gdy krzyki się skończyły to Natalie przestała mnie gładzić i wstała. Ja zrobiłem to samo

-Mamo... Czemu krzyczałaś..

-Kochanie kłóciłam się... Mam gorszy dzień.. posprzątam tylko te szkła i idę do ciebie dobrze..?

-Mogę ci pomóc..

-Jasne skarbie. Pomoc zawsze się przyda

Wziąłem miotłe i zamiotłem większe odłamki szkła. Kara wcześniej zaczęła zbierać szkło i poraniła sobie dłonie. Wziąłem odkurzacz i odkurzyłem część w której było szkło. Kara siedziała w salonie a ja wziąłem apteczkę

-Pokaż ręce. Odkaże wszystko i zawinę w bandaże

-Jasne- gdy przyłożyłem mokrą gaze do ran to kara od razu syknęła z bólu. Krew sączyła się z każdej rany na dłoni

-Już dobrze. Tylko wytre krew i będziemy mogli zawinąć dłonie

Przetarłem wszystkie rany i od razu zawinąłem dłonie kary. W jej oczach było widać łzy. Błyszczały w świetle pokazując swoją obecność

-Już dobrze... Mamo nie płacz..

Przytuliłem się do niej i nie chciałem puszczać. Czułem się okropnie bo nie miałem możliwości uspokojenia kary. Położyłem się z karą i leżeliśmy wtuleni w siebie. Kara powoli się uspokajała a ja gładziłem ją po plecach

-Jake ja wiem że jest późno.. Ale porozmawiajmy...

-Jasne mamo. Co się dzieje?

-Przyszedł twój ojciec... Chciał się z tobą zobaczyć..

-Mamo... Ale tata nie żyje od 11 lat... Jak mógł przyjść do nas..

-Jake on żyje... Jechałeś z jego bratem... To on zginął w wypadku... Twój tata żyje ale rozwiodłam się z nim z powodu śmierci jego brata

-Mamo... Czemu mi wcześniej nie powiedziałaś..

Miałem atak paniki. Nie mogłem się uspokoić a słowa kary nie pomagały. Byłem wściekły i chciałem się wyżyć. Chciałem mieć spokój. Tylko tyle

-JAKE ZATRZYMAJ SIĘ

-DAJ MI SPOKÓJ! CZEMU NIE POWIEDZIAŁAŚ MI WCZEŚNIEJ!?

Trzasnąłem drzwiami i zamknąłem się od wewnątrz. Nie chciałem z nimi być. Chciałem być sam. Chciałem przemyśleć to wszystko

-Jake otwórz..

-Nie nie otworze. Daj mi spokój

Siedziałem skulony w kącie łazienki. Dlaczego mi nie powiedziała wcześniej... Dlaczego...

3 godziny później

-Jake otwórz..

-Czemu mam otworzyć?

-Otwórz mi... Chcę pogadać...

-Kto jest za drzwiami?

-Kaya..

Podszedłem do drzwi i otworzyłem je. Kaya stała lekko spięta i chciała coś powiedzieć ale wciągnąłem ją do środka. Zamknąłem drzwi i nie wypuściłem jej z mojego uścisku

-Teskniłem...

-Wiem Jake.. Ja wiem...

-Czemu przyszłaś..?

-Dowiedziałam się o całej sytuacji.. Wiem że jest ci ciężko...

-Ona mi nie powiedziała wszystkiego...

-Skarbie ja wiem... Chcesz przenocować u mnie.?

-Jasne że chce

-To spakuj się i widzimy się u mnie

Wyszedłem z łazienki i ruszyłem do siebie. Wyjąłem torbę i spakowałem wszystkie potrzebne mi rzeczy. Zamknąłem drzwi i ostatni raz spojrzałem na pokój. Był porządek jak zawsze. Wyszedłem z domu i ruszyłem w stronę stojących taksówek

-Można?

-Jasne. Gdzie pan chcę jechać?

-Ebury Street

-Za chwilę będziemy

Włożyłem słuchawki do uszu i podróżowałem wzrokiem po krajobrazie będącym za oknem. Odpłynąłem wyobraźnią i nie wiedziałem kiedy dojechaliśmy

-Dobrze już jesteśmy

-Ile to wyjdzie?

-20£

-Prosze. Miłego dnia

-Dziękuje i wzajemnie

Wyszedłem z taksówki i ruszyłem do domu kayi. Wszedłem po schodach i już czekałem przy drzwiach. Pierwszy raz jestem u kayi na noc.. Boje się że coś odwale. Tylko tego się boje..
Zadzwoniłem do drzwi. Klamka się ugięła pod swoim ciężarem a drzwi się otworzyły..

Szpital Psychiatryczny  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz