4

44 1 0
                                    

Obudziliśmy się. Kaya patrzała na mnie z wielkim zakłopotaniem i rumieńcem na twarzy. Chciałem ją uspokoić ale wybiegła z pokoju

-Jake co się stało kayi?

-Właśnie nie wiem... Obudziliśmy się a ona od razu wybiegła z pokoju

-Sprawdzę co z nią. Za chwilę wrócę i dam Ci leki

-Ok

Pielęgniarka nie przyszła. Ale przyszła kara. Ona dała mi leki. Pytała się co z kayą ale nic nie mogłem powiedzieć bo nie wiedziałem co z nią

-Jake. Słuchaj. Powiesz mi w końcu o co poszło?

-Jak ci powiem to mnie wydalą z pokoju...

-Nie no skąd. Jak powiesz to nikt się nie dowie

-Obiecujesz?

-Tak obiecuje

-No dobra.... Kaya spała ze mną... Nie chodzi że był kontakt czy coś ale spaliśmy w tym samym łóżku. Przytulaliśmy się ale nic więcej nie zaszło. Jak obudziła się to miała rumieniec na całej twarzy. Chciałem jej wszystko wytłumaczyć ale nic to nie dało

-Mhm... No rozumiem. Kaya pewnie się zawstydziła

-Możliwe że tak ale.. To była reakcja jakiej się nie spodziewałem...

-Spokojnie Jake. Dzisiaj pogadacie bo uspokoiła się. Tyle wiem

-To teraz śniadanie tak?

-Oczywiście

Poszedłem się ubrać. Gdy wróciłem to poprowadzono mnie do stołówki. Wreszcie coś lepszego niż kolejny raz jajecznica. Były naleśniki które były nie najgorsze. Mieliśmy do wyboru dżem albo nutelle lub przysmak wszystkich tu ludzi czyli twaróg z cukrem. Wziąłem twaróg bo zawsze u babci jadłem tylko to. Podczas śniadania dosiadła się do mnie kaya. Miała zaszklone oczy. Sam prawie się rozpłakałem ale starałem się powstrzymać przed płaczem. Po śniadaniu wróciłem do pokoju. Kaya poszła za mną i zamknęła drzwi. Była wściekła i smutna. Nigdy jej takiej nie widziałem

-Jake do jasnej cholery!

-Co?!?

-Jak mogłeś?!?

-O co ci teraz chodzi!?

-Spałeś razem ze mną!

-O czym ty gadasz?!? Sama byłaś w moim łóżku a ja nie potrafię cie obudzić!

-To musisz się nauczyć!

-Słuchaj.. Ja.. Muszę Ci coś powiedzieć

-Jak chcesz się wytłumaczyć to sobie gadaj co chcesz. I tak nie wybaczę

-Chodzi o to że... Ja...

-No że ty...

-Ja w tobie się podkochuje...

Kaya od razu się zarumieniła. Był to jeszcze większy rumieniec niż rano. Zaczęła płakać. Przytuliłem ją do siebie i uspokajałem. Udało się. Przytuliła mnie i nie póściła. Poczułem się lepiej że chociaż raz jej mogłem pomóc. Gdy się uspokoiła od razu mnie pocałowała. Rumieniec jaki mnie ogarnął był za duży. Gdy przestała mnie całować to położyła się na łóżku i czekała na mnie

-Jake. A chcesz ze mną poczytać?

-Jasne że chce

Położyłem się koło niej. Czułem jej ciepło. Ciepło które uspokajało na każdym kroku. Gdy byliśmy w połowie książki to jedna z pielęgniarek przyszła i poprosiła kaye ze sobą. Spojrzałem na plan kayi. Był idealnie ułożony. Każde zajęcie o tej godzinie było parę zajęć z lekarzem, terapia grupowa i leki rano i wieczorem. Ja dostawałem tylko rano więc przez cały dzień miałem normalne chęci do robienia czegoś. Minęło 10 minut. Strasznie się nudziłem więc poszedłem na świetlicę. Było niewiele osób. Telewizja była włączona a ja mogłem sobie obejrzeć jeden z seriali. Nawet był spoko tylko nie podobał mi się jeden z bohaterów. Alehandro. Skurczysyn był dobry. Ale nie powinien podrywać Emmy. Ale jak się skończył serial to musiałem iść do lekarza. Pod samym gabinetem dostałem przytulasa od kary. Było to słodkie

-Witaj Jake. Jak minął Ci poranek?

-Dzień dobry doktorze. Poranek minął mi bardzo dziwnie

-Mhm... Pewnie przez sytuację z kayą

-Tak. Zgadza się. Bardzo mnie zaskoczyła sama reakcja

-Dowiedziałem się że spaliście razem. Wiecie że to nie dozwolone

-Mogę się wytłumaczyć. Nic nie zaszło. Nawet jej nie tknąłem

-Wiem. Ale i tak musisz pamiętać że to jest szpital psychiatryczny

-Będę pamiętał... Czyli dostaje reprymendę..?

-Nie no nie przesadzajmy. Rozumiem że jesteście razem ale musicie się troszkę hamować

-Dobrze proszę pana. Więc o czym chce Pan jeszcze porozmawiać?

-Chciałbym Ci zmienić leki. Na bardziej zrównoważone

-Czyli odcinamy się od silnych leków... Ok

-No więc. Pielęgniarki dadzą Ci rano słabsze leki. Nie bądź zaskoczony. Pamiętaj o tym

-Dobrze. Zapamiętam

-Na dziś to wszystko. Możesz iść

-Dobrze. Do widzenia

Opuściłem pokój z lekką ulgą. Kara czekała lekko zestresowana

-Kara co się dzieje?

-Dostałeś reprymendę?

-Nie... A co?

-Dzięki Bogu. Naprawdę się cieszę że nie dostałeś tej reprymendy

-Czemu się cieszysz?

-Będziesz mógł wyjść na parę dni za dobre zachowanie

-Serio?

-No serio

-Wow. To super wiadomość

-Noo. Będziesz mógł z kimś się spotkać

-A kaya ma szansę na taką przepustke?

-Dostała dwie i może je wykorzystać

-Ooo to namówię ją na wykorzystanie jej

-No to namawiaj

-Postaram się

Gdy już wróciliśmy kaya czekała w pokoju. Miała dość dziwną rozmowę bo płakała

-Kaya... Co się dzieje..

-Mogą nas rozdzielić! To się dzieje...

-Kaya.. Nie rozdzielą nas... Będziemy razem przez cały czas. Nie pozwolę im ciebie zabrać

-Chociaż ty mnie tu ratujesz

-Kaya... Bo teraz chce cie o coś zapytać..

-No mów

-Chcesz wyjść ze mną z przepustką?

-Tak. Jak najbardziej. Mam dwie zachowane

-Super. To w tym tygodniu się dostaje co nie?

-Tak. Dostajesz pod koniec każdego miesiąca albo tygodnia

-OK. To wychodzimy razem. Zabiorę cie w ciekawe miejsce

-Serio?

-No serio serio. Będzie naprawdę superowo

-Już mi się podoba. A co z naszymi rodzicami?

-Dowiedzą się jak się poznają. A właśnie. Chcesz aby nasi rodzice wiedzieli?

-No byłoby dobrze gdyby mi nie zakazali się z tobą zadawać

-To zadzwonię do moich. Jak powiedzą że mogą to zostają Twoi

-OK

Plan załatwiony. Teraz tylko wyczekiwać końca tygodnia. Zobaczymy czy dostanę tą przepustke

CDN
OMG HI! Długo mnie tu nie było ale.. Jest. Rozdział dla was. Mam nadzieję że się wam spodoba. I to już koniec wakacji. Za rok będą następne. Ale i tak będzie coś robione w tej powieści. No więc do zobaczenia i miłego rozpoczęcia roku szkolnego. Baaaay!

Szpital Psychiatryczny  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz