Mila

546 64 1
                                    


 Co kryje opakowanie?!

Te słowa dudniły na dnie mojego umysłu, ale ciężko mi było się skupić na ich sensie, bo praktycznie cała moja uwaga nakierowana była w tym momencie na to jedno miejsce – moją pierś, którą mężczyzna właśnie dotknął! Bez skrępowania wodził chwilę palcem po moim dekolcie w miejscu gdzie naga skóra stykała się z materiałem mojej bielizny.

Byłam w szoku. Nie wiedziałam co zrobić czy powiedzieć. Skamieniałam i przez moment nie byłam w stanie oddychać, jednak zaraz moje tętno uderzyło znów z mocą, gdy Sakai – sama oznajmił po japońsku, jak gdyby nigdy nic:

– Niech się pani rozbierze, Moore – san.

– Słucham?! – Gdybym mogła, wybałuszyłabym teraz na niego oczy.

– Proszę się rozebrać – odpowiedział mężczyzna oddalając się ode mnie, zapewne by gdzieś znowu usiąść.

– Mam się rozebrać?! – wykrzyknęłam wzburzona wracając na angielski.

Może się przesłyszałam? Albo źle zinterpretowałam jego słowa? W końcu on posługiwał się japońskim, a ja nie miałam w tej mowie aż takiej praktyki, jak moja siostra. Istniało duże prawdopodobieństwo, że przekręciłam jakiś dźwięk, bo przecież pracodawca Holly nie mógł oczekiwać od niej podobnej niedorzeczności.

Chyba...?

– Nie lubię powtarzać poleceń wydanych moim pracownikom, panno Moore. Drażni mnie to – oznajmił z irytacją mężczyzna również po angielsku, a mnie oblał zimny pot. – Proszę się rozebrać.

– Ale... Ale po co?!

– Naprawdę mam się tłumaczyć przed panią z takiej oczywistości? – westchnął ciężko.

Tym razem to ja poczułam irytację. Dla niego to była jakaś zabawa. Chora gra. A mnie chodziło o pieniądze na leczenie ojca i ułożenie sobie życia, które przekreśliła śmierć ukochanej siostry.

– Niech mnie pan uświadomi, Sakai – sama – odpowiedziałam z trudem hamując gniew w głosie. – To nasze pierwsze spotkanie, a ja jestem w niekomfortowej sytuacji, bo pana nie widzę. Myślę, że w zamian jest mi pan winien tę informację.

– Próbuje się pani targować? Przecież wszystko było zapisane w umowie, którą pani podpisała. Chyba, że to nie pani podpis widnieje na dokumencie? – zapytał z ironią.

Zimny dreszcz przeszedł wzdłuż mojego kręgosłupa. Ten facet nie miał pojęcia, jak bardzo był bliski prawdy o mnie... Swoją drogą powinnam zapoznać się z tym dokumentem, bo nie miałam pojęcia na co przystała Holly i z czym się to wiązało dla mnie. Niestety nie znalazłam go nigdzie w jej apartamencie. Musiałam jednak iść w zaparte, ze znam jego treść, by nie wzbudzić podejrzeń mojego tajemniczego szefa.

– Oczywiście, że mój – oświadczyłam starając się nadać swojemu głosowi pewności, której faktycznie mi brakowało. – Ale nie pamiętam tam wzmianki o rozbieraniu mnie już podczas pierwszego spotkania.

Blefowałam, ale założyłam, że podobnych idiotyzmów faktycznie nie było z kontrakcie łączącym moją siostrę z tym typem.

Mężczyzna milczał przez chwilę, a ja byłam bliska zawału.

Czyżbym właśnie strzeliła sobie w kolano, a on domyślił się, że nie jestem Holly, którą zwerbował mu niejaki Yusuke?

– Ma pani rację. Nie było tam takiego zapisu – odpowiedział w końcu, a mnie kamień spadł z serca, ale tylko na moment, bo mężczyzna zaraz dodał: – W końcu rozbierać się masz przede mną w nocy, a jeszcze mamy dzień.

Że co?!

Opadła mi szczęka.

Czy on robił sobie ze mnie jaja? Choć powaga w jego głosie temu zaprzeczała...

– Ale wiedz, Moore – san, że żaden prawdziwy biznesmen, a za takiego się uważam, nie kupuje kota w worku. Nigdy. Dlatego nie wpuszczę cię do mojego domu i sypialni bez sprawdzenia, czy to, co mi obiecałaś w kontrakcie i swoim portfolio nie jest prawdą. Okłamiesz mnie co do jednego z warunków, wylatujesz. Rozumiesz, skarbie?

Jeśli wcześniej miałam opad szczęki, tak teraz dosłownie zbierałam ją z podłogi.

Nie wierzyłam własnym uszom w to, co właśnie tu padło. On mówił o mnie, jakbym miała być... jego kochanką?! W co takiego wplątała się moja siostra? Myślałam, że zajmuje się dziećmi bogaczy, a tymczasem wszystko wskazywało na to, że po godzinach, gdy jej nieletni podopieczni szli spać, ona oporządzała ich tatusiów!

Jak to możliwe?

Przecież to była Holly!

Moja idealna siostrzyczka. Pani Perfekcja!

Ona nie mogła być... dziwką?!

To niedorzeczne...

– A teraz bądź posłuszna, jak mi obiecałaś w umowie i racz pokazać mi, czy to, co kupiłem na rok spełnia moje oczekiwania i czy nie muszę wnieść reklamacji – dodał mężczyzna, a mnie huczało w głowie od jego słów i szumiącej w głowie krwi, którą tłoczyło bijące jak szalone serce.

Co robić? Co robić?!

Miałam zrzucić ciuchy i ot tak paradować przed nim naga? A może chodziło mu jedynie o wierzchnie odzienie? W końcu po coś kazał mi ubrać te czarne koronki. Chciał sobie na nie popatrzeć? W sumie w patrzeniu nie było jeszcze nic złego. Byłam sobie w stanie wyobrazić gorsze zadania, jakie mógł kazać mi wykonać, co nie zmieniało faktu, że to wszystko było uwłaczające.

Holly naprawdę dawała tak sobą pomiatać mężczyznom?!

Moja duma kazała mi wstać i skierować się do wyjścia, jednak intuicja podpowiadała mi, że ten władczy mężczyzna potraktuje to jako ostateczny afront, a wtedy... wtedy wrócę do Londynu z niczym. Znów będę bezużyteczna i ponownie zawiodę mamę, która przecież tak bardzo na mnie liczyła. To znaczy na Holly, ale skoro teraz ja nią byłam, powinnam brnąć w to, co ona naważyła. To były jej decyzje, a ja ponosiłam ich konsekwencje, bo zamarzyłam sobie dwa miliony euro gwarantowane przez tego bogatego dupka!

Zgrabiałymi dłońmi ściągnęłam marynarkę, po czym sięgnęłam do guzików koszuli.

Skradziona Tożsamość. Spadkobierca - PREMIERA 10.04.2024 (dawniej OYABUN)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz