Ulica Pokątna

262 8 0
                                    


Kursywa" to mowa mentalna. 

 Shaun był tak podekscytowany że tatuś i dziadek zabrali go dziś rano w miejsce zwane Ulicą Pokątną a jeśli będzie grzeczny, dostanie różdżkę a nawet lody. Nigdy nie pozwolono mu jeść lodów u jego krewnych ale Dudley'a zawsze wyglądały jakby były bardzo dobre a on zachowywał się, jakby były wspaniałe. 

Severus upewnił się że jego syn był ubrany w ładne szaty a jego mały czarodziejski kapelusz był zsunięty na czoło, Albus rzucił na niego zaklęcie przyczepiające żeby nie mógł zostać zdmuchnięty, strącony ani przesunięty. Nowsza pomarszczona blizna wyblakła w ciągu ostatniego roku ale jeśli wiedziałeś gdzie patrzeć i bardzo się przyjrzałeś, jego słynna błyskawica była ledwie widoczna. Poppy powiedziała że kiedy nadejdzie czas, będzie mogła usunąć inne jego blizny które tak naprawdę nie był prawdziwe ale zostały zaczarowane przez jakąś dziwną magię której nie rozpoznała, być może sam Shaun nie chciał widzieć blizny po błyskawicy więc udało mu się ponownie zaczarować w wyjątkowy sposób ale nikt nie wiedział na pewno. Cała trójka czekała w biurze Albusa aż dołączy do nich Remus, zanim wyruszą przez Fiuu do Dziurawego Kotła a potem na Ulicę Pokątną. 

Remus wszedł do gabinetu, zapinając swoje wyblakłe i połatane szaty. 

- Przepraszam za spóźnienie. Musiałem ułożyć Łapę, chciał też przyjść po nową różdżkę. Ministerstwo wciąż mówi że nie wiedzą co się stało z jego starą ale Poppy nie pozwoliła mu na to by nawet próbował jeszcze czarować, więc w końcu zgodził się że zabiorę go później.

 Remus skończył i stanął obok pozostałej trójki w końcu gotowy do wyjścia. Severus podniósł Shauna i przycisnął go mocno do swojej klatki piersiowej 

- Pamiętaj, zamknij mocno oczy i usta żeby nie dostał się do nich żaden popiół i trzymaj łokcie schowane żeby nie wpaść niespodziewanie do innego kominka.

 Severus pochylił się i ukradł pocałunek, podczas gdy jego syn był zajęty patrzeniem jak jego dziadek znika w błysku jaskrawozielonego płomienia. Plan był taki żeby Albus poszedł pierwszy i upewnił się, że „klientela" popularnego czarodziejskiego pubu nie zawiera nikogo, kto byłby zbyt zainteresowany Severusem i Shaunem. Rzuciłby dyskretne zaklęcie które pozwoliłoby reszcie drużyny przybyć bez zwracania na nich zbytniej uwagi. Plan zakładał wślizgnięcie się na Ulicę Pokątną i wyjście z niej z jak najmniejszym zamieszaniem i uwagą. 

 Shaun zacisnął oczy i wstrzymał oddech, gdy wirowali i wirowali aż nie mógł się oprzeć i zajrzał przez rzęsy. Wirujące kolory i błyski innych pomieszczeń widoczne przez szybko pojawiające się i znikające kominki wystarczyły, by posłuchał rady ojca i ponownie mocno zamknął oczy. Severus z wdziękiem wyszedł z ogromnego publicznego kominka w pubie, przyjmując ramię Albusa pod swój łokieć tylko z powodu małego chłopca siedzącego na jego zgiętym ramieniu. We trójkę szybko przeszli przez zaciemniony, zadymiony pokój i na tyły do małej, ciasnej uliczki. Maleńka wolna przestrzeń między pojemnikami naśmieci i skrzynkami z zapasami do baru była dla nich ledwie wystarczająco duża gdy dołączył do nich Remus z wyciągniętą różdżką i gotowy do dotknięcia ceglanej ściany przed nimi w specjalny sposób. 

Shaun wyciągnął rękę, czując intensywną i potężną magię w ścianie przed nim. Zanim różdżka Remusa dotknęła cegieł, ściana zaczęła się poruszać, cegły obracały się i kurczyły, tworząc znajome przejście prowadzące do świata czarodziejów za dotknięciem maleńkiej rączki. Severus wyglądał na zaskoczonego, Remus po prostu tam stał; jego różdżka wciąż była wyciągnięta i gotowa a Albus zamrugał jeszcze bardziej wesoło niż zwykle. Shaun miał otwarte usta i prawie kręcił głową jak sowa, gdy próbował patrzeć na wszystko i wszystkich jednocześnie, zanim natłok ludzi i ich przytłaczające emocje pokonały jego nowo zbudowane tarcze. Ciało Shauna zaczęło się trząść a dreszcze stawały się głębsze i silniejsze gdy ruszyli w alejkę, kierując się do Gringotta, czarodziejskiego banku prowadzonego przez naród goblinów. Severus skinął na pozostałą dwójkę gdy odszedł na bok i pochylił się kładąc stopy Shauna na ziemi, jedną ręką trzymał chłopca mocno przy swojej klatce piersiowej, kładąc drugą szczupłą dłoń pod brodą syna zmuszając twarz chłopca do góry tak żeby mógł spojrzeć głęboko w przepełnione paniką i strachem oczy. Severus wyciszył swoje emocje i szepnął „legilimens" delikatnie insynuując własny umysł w umyśle syna. Albus i Remus zrozumieli co się dzieje i każdy z nich położył rękę na obu czarodziejach, którzy stali teraz przed nimi. Severus z wdzięcznością przyjął wsparcie oferowane w imieniu syna, zagłębiając się w szybko uciekającą świadomość chłopca. 

Dorastanie Snape'a - TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz