Prawda objawiona

242 7 0
                                    


Shaun spędził popołudnie bawiąc się z Fawkesem i Nippym w jego sypialni, podczas gdy jego tata warzył więcej mikstur odżywczych dla Shauna i Syriusza. Ponieważ jego syn wciąż musiał brać jedną każdego dnia, Severus niechętnie zdecydował się posłodzić je truskawkami, żeby chłopiec je połknął. Miejmy nadzieję że Shaun wkrótce nadrobi utracony wzrost, wagę a zwłaszcza siłę kości. Poppy pierwotnie kazała Shaunowi brać je cztery razy dziennie ale w ciągu ostatniego roku stopniowo zmniejszała dawkę tak że teraz brał tylko jedną na śniadanie. Zanim Severus się poddał i posłodził je, były źródłem frustracji ponieważ Severus chciał żeby dziecko je połknęło a Shaun zdecydowanie nie chciał. I toczyli tę bitwę cztery razy dziennie! 

Ale teraz Severus myślał że wraz z pojawieniem się Shauna w jego życiu w ciągu ostatniego roku, w końcu porzucił swój gniew i nienawiść do tych przeklętych „Huncwotów". Naprawdę mógł powiedzieć że zaprzyjaźnił się z Remusem, cóż, może to było zbyt mocne słowo ale przynajmniej był kolegą i kimś, komu ufał że zaopiekuje się jego synem. I powiedział prawdę o uświadomieniu sobie że bez Jamesa Pottera nigdy niemiałby miłości jednego małego, rozczochranego chłopca. Dar Shauna w jego życiu rekompensował wiele niesmacznych psikusów z dzieciństwa. Ale świadomość że dziś stanie twarzą w twarz z najgorszym prześladowcom z jego szkolnej klasy, sprawiła że zrozumiał że może nie być aż tak ponad nimi, jak myślał. Abstrakcyjnie przebaczył Syriuszowi Blackowi ale dzisiaj nie byłby to już abstrakcją, będzie konkretną częścią życia jego syna i wcale nie był pewien czy chce dzielić chłopca z kimkolwiek innym, nie mówiąc już o Blacku! 

Jego długie, pełne wdzięku palce zręcznie kontynuowały bezmyślne przygotowywanie precyzyjnie pokrojonych w kostkę składników, podczas gdy jego umysł rozważał daremność kontynuowania bezsensownej nienawiści. W końcu nie było żadnej gwarancji że Blackowi zostanie chociaż rozum po czterech długich latach w nieustannym towarzystwie dementorów. Być może poczeka i po prostu oceni sytuację po zobaczeniu, co zostało z Blacka. Albus i Remus wkrótce powinni z nim wrócić, to znaczy gdyby wszystko poszło zgodnie z planem. 

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 Albus i Remus zeszli do dziko kołyszącej się łodzi wiosłowej a potem obaj sięgnęli do tyłu, by chwycić wychudzone ramię mężczyzny po którego przybyli do najbardziej ponurego miejsca w całej Wielkiej Brytanii. Krótki spacer za drzwiami przez smagane wiatrem i oślizgłe kamienie pochłonęły prawie całą energię którą dawały mu mikstury, którymi go karmili. Moody i Gumboil praktycznie podnieśli go do wirującej łodzi a dwaj czarodzieje wmanewrowali go tak by usiadł między Remusem i Albusem aby mogli utrzymać go w pozycji pionowej tak bardzo jak to możliwe i przynajmniej spróbować chronić go przed mrożącymi krew w żyłach bryzgami morskiej wody, które wiatr wiał w łódź z coraz większą siłą. Dwaj aurorzy weszli do łodzi i usiedli na ławce bezpośrednio za trójką, a Moody skinął na skrzata domowego by odwiązał łódź, jednocześnie wyciągając różdżkę i inkantując zaklęcia niezbędne do przywrócenia jej do doku. Powrót na stały ląd zajął mniej czasu niż dotarcie do Azkabanu, mieszkańcy wiedzieli że to z powodu nadchodzącego przypływu zwiększającego ich prędkość ale nikt z nich nie mógł zaprzeczyć że z każdą chwilą oddalali się od pustkowia i wielowiekowych pokładów rozpaczy, z których emanowało więzienie czarodziejów; mroźne, odrętwiające działanie dementorów osłabło a sama temperatura powietrza wzrosła. Syriusz się poddał i po prostu opierał się bez życia o swojego najlepszego przyjaciela, zanim Roger powitał piątkę z powrotem na stałym lądzie. 

Roger wyciągnął różdżkę i wylewitował nieprzytomnego mężczyznę na wyczarowane nosze na śliskim, obmytym wodą doku po czym wyciągnął rękę by najpierw pomóc Moody'emu i Remusowi wydostać się z dziko wirującej łodzi. Remus ukląkł obok Syriusza sprawdzając stan przyjaciela podczas gdy Moody pomagał Albusowi wydostać się z łodzi, pozostawiając Gumboila samemu sobie. Roger sięgnął pod swoją przesiąkniętą bryzą i lekko ociekającą szatę i wyciągnął trzy długie, smukłe różdżki podając je dyrektorowi. 

Dorastanie Snape'a - TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz