Lathan chyba wytłumaczył wszystko chłopakom, bo kiedy następnego dnia przychodzę do szkoły, wszyscy po kolei mnie przytulają i każą mi więcej tak nie robić. Fajnie jest czuć, że ma się tę garstkę ludzi, którzy są tak wspaniali i cieszę się, że wszystko znów się układa.
Tydzień mija spokojnie. W czwartek jak zwykle idę z Lathan'em do kawiarni. Siedzimy, czekając na zamówienie. Dziś zamawiał Lathan i dziwię się, kiedy pani stawia przed nami dwa talerze z kanapkami.-Co to? - Pytam.
-Jedzenie - Odpowiada biorąc kanapkę - To ta dobra, z ogórkiem.
Uśmiecham się i biorę kanapkę.
-Smacznego - Mówię i próbuje kanapki. Chłopak chwilę na mnie patrzy.
-Dziękuje. Wzajemnie.
Śmieję się. Biorę drugiego gryza kanapki.
-Rzeczywiście dobra - Zauważam. Pani przynosi nam kawę i stawia przed nami - Mogę łyka twojej kawy? - Pytam.
-Jasne Mówi. Biorę jego łyka i upijam trochę gorącej kawy - Dobra?
-Tak. Ale wolę swoją - Uśmiecham się i oddaję mu kawę. Rozkładam biologię i zauważam, że Lathan wyciąga swój notatnik. Patrzę na niego chwilę.
-No co? - Pyta. Uśmiecham się.
-Zawsze się zastanawiam, co tam notujesz.
Teksty piosenek - Odpowiada - Kończę epkę. Muszę jeszcze wszystko nagrać, a wcześniej bity ogarnąć, ale... Chciałbym, żeby wyszła jeszcze przed końcem liceum.
Kiwam głową.
-Dostanę swój egzemplarz? - Pytam. Lathan się śmieje.
Jasne, jak tylko będą na fizyku, to tak.
-O czym zwykle piszesz? - Pytam i opieram się o blat stolika. Lathan stuka palcami w blat i patrzy za okno.
-O wszystkim, wiesz. O chłopakach, dziewczynach, alkoholu, narkotykach - Patrzę na niego chwilę.
Mam prośbę - Mówię. Zerka na mnie.
-Jaką?
-Nieważne co by było, nigdy w życiu o mnie nie pisz - Mówię. Ściąga brwi.
-Czemu?
-Bo nie chcę, żeby było tak, że jeśli nasza znajomość się zakończy, to ty nie będziesz mógł grać na koncertach jakiś swoich piosenek, bo będą związane ze mną, a ja nie będę mogła ich słuchać, bo będzie mi zbyt przykro.
-W sumie to sprawiedliwe - Mówi po chwili -Serio myślisz, że nasza przyjaźń się skończy?
-Nie chciałabym, żeby tak było - Kręcę głową -Bo bardzo cię polubiłam i spędzanie z tobą czasu sprawia przy przyjemność. To po prostu taki środek zapobiegawczy. W sensie, nie wiemy, jak nam się życie potoczy. Może będziemy się przyjaźnić do końca naszych dni, a ja będę matką chrzestną twoich dzieci. A może po liceum kontakt nam się urwie. Kto to wie. Dlatego warto czasem rzucać jakieś środki zapobiegawcze. Nie uważasz?
Lathan kiwa głową.
-Masz sporo racji. Mam wrażenie, że wielu raperów zwykle piszę coś, a po jakimś czasie żałuje tego tekstu, bo już tej osoby nie ma w jego życiu. Albo jest ale gra zupełnie inną rolę. I to musi być dla nich ciężkie, potem słuchać samych siebie, nawijających o tym, jak to kiedyś było.
-W ten sposób unikniesz tego chociaż z moją osobą - Uśmiecham się. Chłopak robi to samo i odchyla się na krześle - Ale nie bujaj się.
Opada i wzdycha ciężko.
-Czasem jesteś wkurwiająca, serio.
Wzruszam ramionami i przewracam oczami.
-Dbam o ciebie, tak to się chyba nazywa. A ty dbasz o mnie, więc jesteśmy kwita. I nie musisz być taki wulgarny, jak staram się być miła.
Lathan ściąga brwi.
-Dbamy o siebie nawzajem? Pyta, ignorując zupełnie drugą część mojej wypowiedzi.
-Ja pomagam ci w matmie, żebyś zdał i zwracam ci uwagę, jak się bujasz na krześle, a ty kupujesz mi jedzenie, chociaż cię o to nie proszę i biegniesz za mną, kiedy widzisz, że płaczę. Jak inaczej to nazwać niż dbaniem o siebie nawzajem? - Tłumaczę mu i unoszę brew, uśmiechając się.
Lathan siedzi chwilę, a potem się uśmiecha.
-No tak, masz rację. Dbanie o siebie.
-Tak się zachowują przyjaciele - Mówię, a on uśmiecha się bardziej.
Przyjaciele. Tak - Powtarza, a ja przekrzywiam głowę, bo nie do końca rozumiem jego wypowiedź.
Po chwili poddaję się jednak, biorę kolejnego gryza kanapki i wracam do robienia pracy domowiej.
Zerkam na Lathan'a, a on szybko odwraca ode mnie wzrok. Uśmiecham się pod nosem, czując delikatnie jak się czerwienie i sama znów patrzę w zeszyt. Nie mogę się jednak powtrzymać, żeby nie zerknąć na Lathan'a po raz kolejny. Przegryza końcówkę długopisu, patrząc w notatnik. Przyglądam mu się chwilę, a potem kręcę głową prawie niezauważalnie i wracam do nauki.
Ale nie mogę się skupić, bo to pierwszy raz, kiedy zaczynam się zastanawiać, czy nie można tego nazwać jeszcze inaczej niż dbaniem. Słowem dużo bardziej czułym i dużo głębszym.
I zauważam, że ostatnio prawię w ogóle nie myślę o Finn'ie, chociaż powinnam. Myślałam o nim tyle lat, a teraz przestałam. bo chłopaki zajęli mi myśli. I zupełnie nie jestem pewna, czy mi się to podoba, czy nie.
Po chwili kręcę głową. Nie, to nie jest możliwe. Przecież idę z Finn'em na studniówkę, idę na studniówkę z osobą, która podoba mi się od początku liceum. A Lathan to przecież tylko przyjaciel. I to nowy przyjaciel, nie wieloletni jak Amy czy Alan.
Przyjaciel. Dobry, fakt, ale tylko przyjaciel.
CZYTASZ
The quality of the smile★ Lil Mosey★
Fiksi PenggemarChyba 1 Książka o Lil Mosey'u po polsku Podobno przeciwieństwa się przyciągają. Dwie różnie osoby a jednak coś ich połączy. Miłość czy przyjaźń? Historia o Mosey'u i Lily.