Rozdział szesnasty

13 5 0
                                    

Czarna jak noc kotka szła za swoim celem. To ten moment...- Pomyślała i skoczyła robiąc w powietrzu salto, a potem wylądowała na niej.
- Co?- Krzyknęła.- Jastrzębia Furia!- Przestraszyła się biała kotka.
- Tak to ja, mówiłam że się zemszczę, Zimowa Gwiazdo!- Krzyknęła i zaczęła orać pazurami jej grzbiet. Widziała że jej kociaki kryją się w krzaku. Wbiła pazury w gardło Zimowej Gwiazdy i zeskoczyła z niej.
- Jas-jastrzębia Furio...- Wyjąkała.- P-pomóż...- Powiedziała po czym upadła i straciła jedno z żyć. Jastrzębia Furia szczęśliwa ze swojego czynu ruszyła dalej. Nie miała ochoty pomagać Zimowej Gwieździe.
- M-mamo, czemu wbiłaś jej pazury w gardło...?- Zapytała Wrzosia.
- No właśnie!- Krzyknął Deszczyk.
- To przez nią nie możemy wrócić do obozu!- Wydarła się i drapła Deszczyka. Kociak spojrzał przestraszony na matkę i uciekł.

Deszczyk
Kociak biegł przez las aż potknął się o gałąź. Kociaka bolała noga i nie mógł iść dalej, lecz musiał spróbować a po chwili szedł a nóżkę ciągnął za sobą. Wszedł do obozu i upadł. Jego oczy się zamknęły. Obudził się w czyimś legowisku.
- K-kim jesteś?- Zapytał trzęsąc się.- I- i gdzie j-ja jestem?
- Jestem Wierzbowe Futro, medyczka Klanu Sosny.- Powiedziała.- Jesteś w obozie Klanu Sosny, a dokładnie w legowisku medyków. A ty jak masz na imię?- Zapytała.
- Deszczyk...- Powiedział cichutko.- Jestem synem Jastrzębiej Furii. Czyli wróciłem...- Dodał ciszej.
- Jastrzębiej Furii? Deszczyku... Nie powiem że jesteś jej synem, nikomu.- Obiecała. Czuła że coś ją do niego ciągnie.- Nie pozwolę żeby znowu cię wygnali...- Szepnęła, a po chwili do legowiska weszła Zimowa Gwiazda. Widać była jak się chwieje na nogach.
- Ona... Odebrała mi kolejne życie!- Syknęła.- Kogo to kociak? Czemu on ma ranę na pysku?- Zapytała.
- Opowiedz jej wszystko.- Powiedziała Wierzbowe Futro.- Nawet to o czym będzie tylko ona i ja wiedzieć.
- Zimowa Gwiazdo... Jestem synem Jastrzębiej Furii... A rana wzięła się z tąd, że drapła mnie w pysk. Uciekłem od niej ale potknąłem się o gałąź. Nie mogę stawiać jednej z łap... Proszę! Pozwól mi zostać!- Powiedział kociak.- A i nazywam się Deszczyk.- Dodał.
- Deszczyku, nie wyrzucę przecież kociaka do lasu. I jeszcze nie możesz chodzić na jedną łapę.- Westchnęła.- Masz już sześć księżyców, tak?
- Tak.- Odparł.
- W takim razie zostaniesz uczniem.- Powiedziała i wskoczyła na Wysoki Głaz.- Niech każdy kot, zdolny polować samodzielnie zbierze się na zebranie klanu!- Krzyknęła i każdy zaczął się zbierać.- Mam zaszczyt mianować kolejnego ucznia.- Powiedziała z dumą, lecz rozległy się niepewne szepty.

Koniec

Omen Jastrzębiej Furii Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz