Rozdział piętnasty

15 4 10
                                    

Jastrzębia Furia szła przez las szukając schronienia. Nagle ujrzała starą stodołę.
- Za mną.- Rozkazała kociętą.
- A-ale gdzie my i-idziemy?- Zapytał wyziębnięty Modrzewik.
- Schronić się.- Powiedziała i otuliła Modrzewika ogonem a potem weszła do stodoły. Usnęła z kociakami gdy nagle poczuła pazury na ciele gdy otworzyła oczy ujrzała że atakują ją samotnicy. Udawała że nic nie czuję gdy nagle wyskoczyła w powietrze i wylądowała na plecach jednego, lecz on ją zrzucił i kilka kotów ją przygwoździło.
- Naprawdę zabijecie matkę?- Zapytała błagając o wolność.
- To są twoje kocięta?- Powiedział i dał znak ogonem żeby jego przyjaciele puścili kocięta. Zszedł z niej.- Jestem Brzoza. A ty?
- Jastrzębia Furia.- Odpowiedziała z nutką niepewności w głosie.
- Aha, czyli jesteś tym kotem z klanów tak?- Zapytał lekko zdziwiony.
- Jak myślisz? Daj mi się przespać i odejdę.- Powiedziała.
- Dobrze.- Powiedział i spokojnym krokiem odszedł. Jastrzębia Furia i ułożyła się wygodnie. Nikt nie ma prawa mnie tak traktować jak Klan Sosny!- Pomyślała ze złością i po chwili usnęła.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Obudziła się wcześnie rano. Nie miała ochoty odchodzić lecz musiała. Obudziła kocięta i wyszła z stodoły. Gdy tak szła drogę zagrodził im lis. Jastrzębia Furia zasyczała i zaatokowała go. On jednak odrzucił ją i uderzyła w drzewo. Zemdlała.
- Obudź się! Twoim kociakom zagraża niebezpieczeństwo!- Ujrzała jakiegoś kota we śnie i od razu się obudziła. Zobaczyła lisa trzymającego Modrzewika w zębach. Gdy się rozejrzała ujrzała Wiśniową Łapę w krzakach lecz nie zwróciła na nią szczególnej uwagi. Rzuciła się jeszcze raz na lisa i przepłoszyła go a on wypuścił Modrzewika. Kocurek wstał chwiejnie.
- M-mamo, t-to ty?- Zapytał wystraszony.- Ch-chodźmy z t-tąd...- Powiedział i ruszył w drogę. Widziała że jego grzbiet krwawi, lecz uznała to za małą ranę. Poszła za kociakami gdy Modrzewik nagle skręcił w krzaki. Kotka ruszyła za nim, a gdy tam weszła ujrzała Modrzewika leżącego na ziemi a wokół niego rozlewała się kałuża krwi.
- Modrzewiku!- Krzyknęła Jastrzębia Furia i usiadła obok niego.
- J-ja nie d-dam rady iść d-dalej...- Wyszeptał starając się nie zamykać oczu.- N-nie z-zostawiaj mnie t-tutaj...- Powiedział bardzo cicho i zamknął oczy. Jego oddech spowolnił aż w końcu ucichł, a kocurek zaczął się robić zimny.
- Nie zostawię cię tutaj...- Wyszeptała i wzięła ciało Modrzewika w zęby.- Idziemy...- Powiedziała cicho i się popłakała. Nagle przypomniała sobie Wiśniową Łapę w krzakach. Ona go mogła uratować!- Pomyślała rozwścieczona. Pomszczę cię Modrzewiku! Pomszczę cię!- Obiecywała sobie w myślach. Natknęli się na patrol Klanu Sosny.
- Co tu robisz Jastrzębia Furio?!- Zawołał szary kocur, który okazał się być Rzecznym Nosem.
- Nie twój interes.- Warknęła.
- Wyjdź z naszego terytorium, albo...- Nie zdążył dokończyć, bo Jastrzębia Furia by przerwała.
- Albo co? Zabijecie mnie?- Szydziła z nich. W końcu zaatakował ją Zimny Wiatr. Jastrzębia Furia wybiła go w powietrze i wylądował twardo na ziemi. Słychać było pękające kości i krew która leciała z ran Zimnego Wiatru.- Niech to was czegoś nauczy.- Syknęła i ruszyła w dalszą drogę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Oto następny roździał! Sama się popłakałam jak była śmierć Modrzewika. Jak ktoś zgadnie ile ten roździał ma słów wygrywa obserwację, a jak ją ma to postaram się żeby więcej osób ją obserwowało.

Omen Jastrzębiej Furii Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz