Kochani stwierdziłam,że chcę zrobić opowiadanie,więc oprócz czatów i ig,spodziewajcie się opowiadania
Hailie:
Tego dnia obudziłam się o godzinie 5:40. Niedawno pooglądałam sporo zdrowoodrzywiających się i ćwiczących lasek. Od razu zapragnęłam takiego życia, więc od tamtego momentu,czyli ok. 1 miesiąca,wstaje wcześnie i chodzę na siłownie. Mało tego zdrowo się odrzywiam. Już pokochałam takie życie. Wiedziałam,że bracie są dumni,a w szczególności Will i Dylan.
Gdy ok. 6:00 byłam ogarnięta na siłownie i zeszłam na dół. Nie zdziwiłam się jak ujrzałam tam Dylana.-Hejka-rzuciłam mu szybko,odkładając bidon.
- Cześć,dziewczynko- odparł i zawiesił na mnie wzrok.
Na początku to ignorowałam,ale po 20 sekundach nadal nie „zdjął"ze mnie wzroku, więc spytałam.
-Coś się stało? Źle wyglądam?- spytałam łagodnie.
- Absolutnie-od razu się „odwiesił" gdy usłyszał mój głos.
-W takim razie o co chodzi?-spytałam zagubiona.
-Jestem ciebie w chuj dumny,że przez taki krótki czas,zrobiłaś taką formę.Masz kaloryfer i mięśnie i nogi,tak ładnie umięśnione i-i-i- zawiesił się na chwile,lecz mu nie przerwałam,bo po kilku sekundach dodał.
-Poprostu bardzo ładnie to wygląda i ty bardzo ładnie wyglądasz- wyszczerzył się do mnie.
- Ooo,Dyluś,ale ty słodziak,dziękuję - odpowiedziałam i skierowałam
się w stronę bieżni
-Nie mów do mnie „Dyluś",dziewczynko- powiedział troszkę poirytowany.
-Oh,dobrze,już dobrze-zarechotałam i zajęłam się tym,czym miałam.Treningiem.
W trakcie tej godziny pogadałam sobie trochę z Dylanem o wszystkim i o niczym. Po upływie godziny,chwyciłam za bidon i poszłam się szykować do szkoły. Najpierw tradycyjnie wziełam szybki,lecz przyjemny prysznic. Zrobilam pielęgnacje i ubrałam idealny mundurek. Wysuszyłam włosy,rozczesałam i moje brązowe,długie,lśniące włosy zostawiłam rozpuszczone.
Byłam prawie gotowa,ale dzisiaj złapało mnie,żeby pomalować usta pięknym,przezroczystym błyszczykiem. Gdy go odkładałam na miejsce kosmetyk,ktoś zapukał.
-Mogę wejść?- zapytał któryś z braci,ale po sekundzie mogłam stwierdzić,że to Shane.
-Jasne-odparłam,a moje drzwi zaczęły się otwierać.
-Hailie,mozesz powoli schodzić na sniadanie i miałem Ci przekazać,że jedziesz ze mną,ale wracasz z Tonym- powiedział mój brat,uśmiechając się.
-Oki,dziękuje za info,już schodzę-też się do niego wyszczerzyłam.
Po tych słowach złapałam za torbę, rozglądając się po pokoju czy czegoś nie zapomniałam i gdy już się upewniłam,że wszystko mam,zeszłam na dół na przygotowane wcześniej przez Eugiene śniadanie. Jak byłam już na tyle blisko kuchni,by zobaczyć kto w niej jest,ku mojemu zdziwieniu była cała piątka moich braci. Od razu się uśmiechnęłam.
-Cześć,droga Hailie- powiedział Vince swoim lodowatym,ale dzisiaj troszkę miłym głosem.
-Hejka-odparłam energicznie,bo miałam dziś dobry humor.
Zasiadłam do stołu,gdzie każdy był zajęty jakimiś sprawami na komórce, z resztą ja też. Jedząc przeglądałam bookstagrama i czytałam różne recenzje,różnych książek,ktore chciałbym w niedalekiej przyszłości przeczytać. Gdy zjadłam już swój posiłek,wypiłam herbatę i wziełam kolagen,skierowałam się do zmywarki,aby tam zostawić po sobie brudne naczynia. Gdy wspinałam się na górę,by umyć szybko zęby,Vince spytał.
-Shane przekazał?-spytał,lekko się uśmiechając.
-Tak,tak,już schodzę,tylko szybko umyję zęby-odparłam.
Jak powiedziałam,tak zrobiłam. Po 3 minutach byłam ubrana w ciepłą kurtkę i trampki i czekałam na Shane'a.
Po kilku sekundach wyszedł z drzwi i powiedział.
-Hailie,chodź do tego czarnego-powiedział. Zapewne chodziło mu o auto. Kolor auta.
-Oki- powiedziałam miło. Miałam dzisiaj bardzo dobry humor. Miałam nadzieję,że nic tego nie zepsuje..Hejjj,jak Wam się podoba wersja opowiadanie? Chcecie kontynuacje?
Dzisiaj się jeszcze pojawią rozdziały,ale raczej nie opowiadanie papaaa🌸🫶🏻