Zbiegłam po schodach jak poparzona,prawie się wywalając.
Na dole zastałam jedynie Dylan'a i bliźniaków.
-E,dziewczynko,motorek masz w dupie?-spytał prześmiewczo Dylan.
Szczerze,to chyba mam ten motorek,bo w prędkości światła zeszłam ze schodów.
-Chłopaki,nie uwierzycie-krzyknęłam,sięgając po serek z lodówki.
-No co?-powiedziała w synchro Święta Trójca.
-Mam..-zawachałam się,bo jednak dziwnie mowic to przy chłopakach.
-J-jestem z Nathan'em.-powiedziałam,chowając twarz w rękach.
-No,no,gratulacji-powiedzieli chłopcy,z uwodzicielskim uśmieszkiem.
-Słucham?- usłyszałam w oddali głos Vince'a.
Zdziwiłam się,czemu Vince'a tak to zaskoczyło,lecz po chwili sobie przypomniałam,że on o tym nie wie,ponieważ bie uczestniczył w tamtej rozmowie.
-N-no mam chłopaka-zadukałam.
-Hailie,do cholery jasnej,a zasada „zero chłopców"?!-powiedział zirytowany Vince.
Nigdy nie widziałam go, takiego rozgniewanego.
-Jezu,Vince,to Nathan,ojciec się zgodził,daj jej spokój-stanął w mojej obronie Shane.
-Ale to ja jestem jej opiekunem prawnym-powiedział Vince.
-Ale to ja rządzę-usłyszałam głos Cam'a na schodach.
-Przepraszam,ojcze-odparł Vince.
Ależ to był kabaret. Vince przeprasza!
Milczy. Coś niesamowitego.
-W takim razie,gratulacje Hailie-powiedział.
Odparłam ciche „ dziękuję" i pobiegłam do swojego pokoju.
Podzieliłam się tą wiadomością z Moną,a ta zaczęła się podniecać i musiałam jej poopowiadać o Nathanie.
Gdy skończyłam z nią rozmawiać,opadłam na łóżko i ujrzałam tam wiadomość od nieznanego numeru.*nieznany*
Widzę Cię,słonko.Hejkaaa,przepraszam,że takie krótkie,ale widzę,że potrzebujecie rozdziałów,więc będą krótsze,lecz często. Bardzo często
Kocham Was!💝
*228 słów*