🌟9🌟

178 16 50
                                    

~Mike

Jest piętnasta czterdzieści pięć, a ja nadal siedzę w domu. Ponieważ zacząłem się lekko stresować dobrze o tym wiem, że coś spieprze, tak jak zawsze... No trudno to ja to zaproponowałem spotkanie więc muszę na nie przyjść. Dobra zakładam buty, wychodzę, idę do domu Will'a pukam do drzwi i nic nie psuje, easy pizzy(nie bijcie jak źle napisałam xd). Wygramoliłem się z piwnicy i podreptałem do drzwi ubrałem buty i wyszedłem, szedłem dość szybko bo byłem tego świadomy że mam nie całe dziesięć minut na dojście do domu chłopaka, a nie chciałem się spóźnić.

***

Stałem pod drzwiami jego domu i właśnie miałem pukać, lecz drzwi mi się przed nosem otworzyły, dlatego też ujrzałem sylwetkę mężczyzny... Hopper

- co ty tu robisz? Jeśli przeszedłeś do El to stety jest u niej Max - powiedział twardo starszy - w zasadzie to ja po Will'a, przyszedłem bo mieliśmy iść na spacer - odpowiedziałem szybko

- Will ktoś do ciebie! - krzyknął mężczyzna - a ty słuchaj nie wiem co zamierzacie robić, ale jeśli go skrzywdzisz, to ci odstrzelę łeb, rozumiesz? - powiedział tak cicho, żebym tylko ja usłyszał, w odpowiedzi tylko pokiwałem twierdząco głową

Jeszcze raz spojrzał morderczo na mnie  swoimi szaro-niebieskimi oczami i wyminął mnie udając się do swojego samochodu, czekałem jeszcze chwilę, kiedy w drzwiach pojawił się szatyn uśmiechając się do mnie, co spowodowały nagły uśmiech na mojej twarzy.

- hej, mam nadzieję, że Hopper ci nic nie nagadał bo ostatnio ma jakieś humorki - powiedział zamykając za sobą drzwi - nie, no co ty tylko odstrzeleniem głowy mi pogroził - powiedziałem ironicznie co wywołało śmiech u zielonookiego - czemu on mnie tak nienawidzi? - zapytałem - wiesz, najpierw dobierasz się do jego córeczki, a teraz ze mną na spacery wychodzisz, zostało jeszcze, żebyś podrywał Jonathan'a - powiedział ze śmiechem szatyn, ma rację dobieram się do prawie każdego jego dziecka - on jeszcze nie wie, że ja i Nastka nie jesteśmy razem? - zadałem kolejne pytanie - El chyba mu się nie pochwaliła, ja bym szampana otwierał - powiedział głupio się do mnie uśmiechając - nie mogę być aż tak zły - powiedziałem - Michael Wheeler nie da rady? - zaśmiał się

- Nie wiesz jakim jestem chłopakiem bo ze mną nie byłeś, więc nie możesz wyciągać pochopnych wniosków - powiedziałem uśmiechając się szeroko do niego - masz racje nie byłem - powiedział, a chcesz? - w ogóle to gdzie idziemy? - zapytał - obok jeziora  kochanków, jest jeszcze jedno mniejsze jezioro i tam właśnie jest super fajnie pomyślałem że nigdy tam nie byłeś dlatego cię tam zabiorę - uśmiechnąłem się - a ty skąd o nim wiesz? - zapytał po chwili ciszy - może miesiąc po tym jak wyjechałeś z Hawkins ja, Dustin, Lucas i Max szukaliśmy jakieś fajnej miejscówki i znaleźliśmy właśnie drogę do tego jeziora - powiedziałem - nadal pamiętam  całą wyprawę przez las z Max która tylko i wyłącznie krytykowała wszystko i wszystkich , Lucas'a który się ze mną kłócił o drogę i Dustin'a który większość drogi leżał na ziemi bo co chwilę się o coś potykał - dopowiedziałem, ale widząc  smutną minę chłopaka i zrozumiałem, że jest mu przykro bo nie bylo go wtedy z nami

- hej, nie smuć się - powiedziałem - po prostu.... Albo nie ważne - powiedział - nie, masz mi powiedzieć co ci leży na sercu jesteś dla mnie najważniejszy, nie chce żebyś cierpiał - powiedziałem zatrzymując się - no bo po prostu wtedy kiedy mnie nie było, strasznie dużo się zmieniło i boję się że już nie będzie tak jak kiedyś i już nigdy nie będę tym samym Will'em tylko jakimś dupkiem i przez to wszystko zepsuję - powiedział, a po jego policzku spłynęła łza, którą szybko starłem swoją dłonią którą zostawiłem na jego policzku

- słuchaj nigdy nie będzie jak kiedyś, ale może być lepiej, a poza tym kto ci takich głupot nagadał? Nigdy nie byłeś dupkiem, nie jesteś i nie będziesz jesteś najwspanialszą osobą którą kiedy kolwiek poznałem i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie - powiedziałem, patrząc na zaskoczoną minę szatyna - możesz mnie przytulić? - zapytał, a w odpowiedzi zamknąłem go w mocnym uścisku, który według mnie mógłby się nigdy nie kończyć - idziemy już? - zapytał - jasne - objąłem go ramieniem i zaczęliśmy tak iść w stronę wody

Why I fall in love with my best friend?|Byler|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz