🥀10🥀

117 11 20
                                    

𝗣𝗼𝘃: 𝗪𝗶𝗹𝗹

Weszliśmy do środka domku Hopper'a. Już w środku znajdowało się parę osób. Większość siedziała na już trochę zniszczonej kanapie, inni siedzieli na krzesłach a niektórzy musieli stać. Moim zdaniem to miejsce jest najgorsze na spotkania w tak dużym gronie.

Sama chatka nie jest wystarczająco duża a do tego dochodzą zniszczenia wykonane przez łupieżcze umysłów. Początkowo mieliśmy tu zamieszkać ale moja mama stwierdziła że dla pięcioosobowej rodziny taki mały domek nie wystarczy. Z tego co słyszałem Hopper i Nastka ledwo się tu mieścili.

Kanapa i krzesła były zajęte dlatego usiadłem na przeciwko kanapy na ziemi i oparłem się plecami o ścianę za mną. Nie wiem czy byli już wszyscy, nie widziałem swojej mamy i Hopper'a ale wątpie że oni byli zaproszeni. Oboje mają teraz dużo na głowie dlatego wolimy im nie przeszkadzać.

Gdy do pomieszczenia weszła Nancy wszyscy przenieśli wzrok na nią. Osobiście mogę powiedzieć że dziewczyna nadawałaby się na lidera naszej grupy. Nie mamy takiej osoby i każdy pełni równą rolę ale tak czy siak dziewczyna dobrze by się w niej odnalazła.

- Hopper'a nie będzie dzisiaj bo jest na służbie- Oznajmiła i usiadła na jedno z krzeseł - A Joyce szuka jakiegoś domu, z pewnoscią szybko jej pójdzie bo dużo osób się teraz wynosi a ceny za normalny dom spadły o połowę. Wiedzą że wysokie ceny będą bez sensu bo kto chciałby mieszkać w przeklętym miasteczku - Brunetka mówiła teraz już bardziej do siebie bo podawała nam nie potrzebne informacje

- Fajnie że znowu się wprowadzacie, szkoda tylko że w takich okolicznościach - Powiedział Lucas w stronę mojego brata

- Tak, ale nie po to się tu dzisiaj zebraliśmy - Za nim Jonathan zdążył odpowiedzieć Nancy mu przerwała - Nie mamy czasu na urocze pogawędki, powinniśmy rozmyślać co chcemy robić dalej. Nie wiemy co się dzieje z naszym wrogiem ani co planuje zrobić. Nie wiemy też kiedy zamierza zaatakować, ani kiedy - Przerwała na chwilę nad czymś myśląc

Spojrzałem się w lewo bo cały czas czułem na sobie czyjś wzrok. Jak się okazało był to Mike który dosłownie wywiercał dziure w mojej głowie. Może domyślił się że go okłamałem w kwestii mojego spóźnienia i teraz stara się wyczytać prawdę w moich myślach. Źle się czuje z tym że go okłamałem ale wolałem chyba nie mówić nikomu o mojej styczności z demogorgonem. I tak mają dużo na głowie, nie będę dokładał im kolejnych zagadek.

- Okej, czyli jedyne co wiemy to to, że wciąż żyje - Podsumował Steave raz klaskając w dłonie - Fantastycznie - Mina mu zrzędła po czym spowrotem spoważniała - No dobrze a więc ma ktoś jakieś pomysły? Albo jakieś informacje? - Zapytał wpatrując się w każdego po kolei. Odpowiedziała mu jednak cisza ktorą przerwał Dustin.

- Nie moglibyśmy przejść na drugą stronę i go tam poszukać? - Zapytał a po minie Steava wywnioskowałem że nie takiej odpowiedzi oczekiwał

- Jasne bo przecież to jest nasz cel, wszyscy chcemy zginąć. Nie stać nas na tyle pogrzebów więc nie wyjdzie - Powiedział ironicznie się uśmiechając - A tak na poważnie jakieś pomysły? - Dodał czym speszył Dustina.

Długo panowała cisza, nikt nie wiedział co mamy teraz robić. Byliśmy tacy bezradni. Postanowilem zabrać głos bo przecież ktoś musiał zacząć

- Może na początku niech Nastka zamknie choć trochę przejść? - Zwróciłem na siebie uwagę każdej żywej istoty w tym pokoju. Nigdy nie lubiałem żadnych wystąpień ani przemówień przed innymi i nie byłem do tego przyzwyczajony - Z dnia na dzień się rozszerzają przez co druga strona coraz bardziej przenika do Hawkins - Przerwałem na chwilę i zaciągnąłem się powietrzem - Może i zraniliście Vecne, nawet bardzo. Ale to nie wystarczało, codziennie jest coraz silniejszy a jego poczucie ostatniej porażki naprawdę go wzmocniło - Teraz już nie zwracałem uwagi na nikogo, mówiłem wpatrując się w ziemię - Jeśli w porę nie zaatakujemy może być już za późno, a on będzie silniejszy niż kiedykolwiek - Skończyłem podciągając jedno kolano do siebie

- A ty skąd to niby wiesz? Powiedział ci czy co? - Zapytała Erica. Otrząsnąłem się i spojrzałem w górę, każdy patrzył na mnie ze zdziwieniem, mieli zmarszczone brwi lub wytrzeszczone oczy

- Ja...- Na moment się pogubiłem, zapomniałem co tak dokładnie powiedziałem. Nie chciałem zdradzić za dużo aby nikt się nie martwił

- To przez jego połączenie - cichy głos Mike'a przerwał ciszę. Podszedł do mnie i usiadł obok mnie po turecku - Możesz powiedzieć im to co powiedziałeś mi parę dni temu, tu w tym domku. Myślę że mogłoby się przydać - Powiedział i położył dłoń na moim ramieniu, tak samo jak tamtego dnia o którym właśnie wspomniał

On był jedyną osobą której o tym powiedziałem i momentalnie tego żałuję. Teraz muszę się spowiadać z czegoś o czym wolałbym nie myśleć. Sam mógłbym wybrnąc z tej sytuacji jednak brunet musiał mnie wyprzedzić.

- No dobrze a więc - Przerwałem na chwilę rozmyślając nad tym co tak naprawdę mam zamiar powiedzieć - Jak już niektórzy wiedzą to od mojego zaginięcia po drugiej stronie, jestem w stanie wyczuć, jak się okazało, obecność Vecny. Zawsze myślałem że to chodzi o coś innego, jednak teraz już wiem że to on za wszystkim zawsze stał - powiedziałem patrząc na najbardziej ogarniętą osobę w tym pokoju, czyli Nancy. Nie mogłem się też wystarczająco skupić gdyż dotyk osoby którą kochałem naprawdę mnie rozpraszał - Od kiedy wróciłem do Hawkins coś się zmieniło, jego obecność odczuwam bardziej intensywnie niż zwykle

- Wiesz czego on chce? - Spytała Robin dlatego szybko przeniosłem wzrok na dziewczynę

- Zabić, nie tylko nas ale wszystkich - Powiedziałem sucho przez co u niektórych wywołałam lekkie zaniepokojenie - I zniszczyć, wszystko co tylko stanie mu na drodze. Nic go nie powstrzyma przed jego zemstą - Dodałem a uścisk na ramieniu lekko się rozluźnił

- Wiesz może jak mamy go pokonać? - Spytała Nancy a ja pokręciłem głową. Nie powiedziałem im o dzisiajeszej sytuacji i chyba wolę o niej nie wspominać. Zapewne to nie ma żadnego znaczenia

Jonathan podszedł do nas i usiadł obok mnie na ziemi. Usmiechnął się czule w moją stronę. Mike zauważył że nie bardzo pasuje do sytuacji dlatego odszedł w stronę Lucas'a

- Dlaczego nic nie mówiłeś? - Zapytał zatroskanym głosem

- Ja, nie wiem - spuściłem głowę - Wszyscy byli zajęci a to przecież nic takiego

- Dobrze a więc tak jak powiedział Will, jutro Nastka postarasz się zamknąć choć trochę przejść - Oznajmiła Nancy na co moja siostra jej przytakneła - Dopiero później ustalimy co dalej. Dzisiaj powinniście jeszcze trochę odpocząć - Dodała i wyszła z domku

Spotkanie nie trwało tak długo jak myślałem. A więc wyszło na to że dalej żadnego planu nie mamy ani nic nowego się nie dowiedzieliśmy, przynajmniej ja bo powiedziałem im o moich odczuciach ale czy ja wiem czy to nie było oczywiste.

Wszyscy zaczęli się zbierać do swoich domów, tylko Lucas nie idzie do domu a do szpitala. Chce mieć pewność że dziewczyna dalej jest bezpieczna. Razem z nim wybiera się Nastka, postanowiła dotrzymać towarzystwa chłopakowi. Ja oczywiście jeszcze nie mam swojego domu dlatego też wracam do posiadłości Wheeler'ów tak samo jak Jonathan.










•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Witajcie, mam nadzieję że rozdział wam się podoba a jeśli macie jakieś uwagi piszcie

𝑇ℎ𝑎𝑡'𝑠 𝑂𝑛𝑒 𝑀𝑒𝑚𝑜𝑟𝑦|𝐵𝑌𝐿𝐸𝑅|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz