🥀22🥀

86 10 15
                                    

𝗣𝗼𝘃: 𝗪𝗶𝗹𝗹

Rano obudziłem się bardzo zmęczony, nie miałem siły podnieść się z łóżka tym bardziej zejść na dół. Po wczorajszym zdarzeniu w szpitalu, cały czas czułem strach który ogarniał całe moje ciało. Po momencie w którym pokonałem demogorgona przebiegł jeden z lekarzy który od razu zawiadomił policję. Nie czekaliśmy długo a zaraz pojawił się Hopper razem z dwoma innymi policjantami. Nie minęła chwila a za nimi pojawili się sanepid który bez większego wchodzenia w sprawę zaczął wpadać z martwe go potwora.

Mimo że było już bezpiecznie ja dalej czułem że coś może się stać Mike'owi. Nie wiedziałem skąd to wiem ale czułem że chłopak jest w niebezpieczeństwie. Hopper po zadaniu kilku pytań wysłał nas do naszych domów w ramach odpoczynku i uspokojenia naszych emocji. Strach na twarzy Mike'a, wiedziałam że on też nie czuje się bezpieczny.

Po powrocie do domu mama przygotowała nam kolację, tłumaczyliśmy jej sytuacje z dzisiaj. Wydaje mi się że kobieta była jeszcze bardziej roztrzęsiona niż ja, wiem że nie byłoby w stanie przeżyć śmierci jednego z nas. Po kolacji wziąłem zimny prysznic i od razu położyłem się do łóżka jednakże nie zmróżyłem oka prawie na chwilę. Nie mogłem przestać myśleć o tym co się dzisiaj stało, nie byłem w stanie zapomnieć tego strachu który towarzyszył mi w tym momencie. Nie był z obawy o moje życie a o życie Mike'a, wiem że chłopak jest zagrożony jeszcze bardziej niż ja ze strony Vectry.

Myślałem że jestem bezpieczny i że nic mi nie zrobi, tak było do wczoraj. Wczoraj obrzydliwy stwór zbliżał się niebezpiecznie szybko w moją stronę no i poczucie bezpieczeństwa zbliżyło się poniżej zera. Jeśli vecna serio chce mnie po swojej stronie to dlaczego nic nie zrobił przed moją śmiercią. Gdybym nie wykonał ostatniego strzału jestem pewny że byłbym już martwy a mój pogrzeb byłby przyszkowany na następną sobotę.

Leniwie podniosłem się i od razu założyłem skarpetki na moje stopy, nie cierpiałem odczucia zimna wychodzącego spod podłogi szczególnie spod betonowych płytek, które znajdują się w kuchni. Wyszedłem ze swojego pokoju od razu podążając po schodach na dół. Udałem się do kuchni w której spotkałem swojego brata.

- Jezu, spałeś choć trochę? - Zapytał mróżąc oczy na mnie. To pytanie jeszcze bardziej mnie zirytowało

- Tylko trochę - Odpowiedziałem przecierając reką twarz - Ale zaraz napije się kawy i będzie lepiej - Sięgnąłem po dzbanek aby nalać wodę na wcześniej wspomnianą rzecz

- Przecież ty nie lubisz kawy - Powiedział wyrywając mi czajnik

- Co? - zapytałem niepewnie

- Nigdy nie lubiałeś kawy, wątpie żeby to się zmieniło w tak krótkim czasie - powiedział odstawiając czajnik na blat - Cały jesteś jakiś inny, ja wiem że nasza sytuacja nie jest dobra i jeszcze ta przeprowadzka. Wiem że jest ci ciężko więc proszę, pozwól mi sobie pomóc - Powiedział lapiąc za moje ramię

- W jakim sensie "inny"?- Zapytałem mróżąc oczy

- No sam nie wiem, zamknięty w sobie? Nie to że jesteś dla innych nie miły, po prostu odrzucasz wszystkich. Może z wyjątkiem Mike'a. Przy nim zachowujesz się inaczej, otwierasz się na niego, i bardzo mnie to cieszy, tylko..- Podrapał się po ramieniu - Martwimy się

- Martwimy się?

- Ja z mamą, nie kojarzę momentu w którym mówisz mi że lubisz kawę. Ostatnio dużo się u ciebie zmieniło nie tylko z wyglądu ale i z charakteru - Powiedział a ja szybko uciekłem wzrokiem od niego, nie chciałem rozmawiać, nie teraz

- Każdy się zmienia, i to jest normalne - powiedziałem bez większego zaangażowania w rozmowę, chciałem okazać mu to że nie mam ochoty na pogawentki

𝑇ℎ𝑎𝑡'𝑠 𝑂𝑛𝑒 𝑀𝑒𝑚𝑜𝑟𝑦|𝐵𝑌𝐿𝐸𝑅|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz