🥀13🥀

97 7 11
                                    

𝗣𝗼𝘃: 𝗠𝗶𝗸𝗲

Usłyszałem głośne tupanie małych stóp o podłogę. Leniwie otworzyłem oczy i podniosłem się do siadu, ujrzałem moją młodszą siostrę która ciągała Will'a za nogę. Nie bardzo wiedziałem co się dzieje bo dopiero wstałem i muszę przyznać że dzisiaj wyjątkowo dobrze mi się spało. Moja siostra ciągnęła szatyna za łokieć gdy ten ubierał skarpetki. Był już ubrany co oznacza że wstał wcześniej ode mnie co odrobinę mnie zdziwiło. Zawsze wstawał trochę później ode mnie a dodatkowo dzisiaj miał ciężką noc bo śnił mu się koszmar.

- Hej - Przywitałem się przez co zwróciłem na siebie uwagę dwuch osób

- Mike'y!- Wykrzyczała Holly rzucając się na łóżko. Nie lubiałem tego przezwiska ale ona tego nie rozumie, z czasem zdążyłem się do tego przyzwyczaić a to słowo z jej ust przestało mnie irytować. Gdyby ktoś inny by tak do mnie powiedział zapewne straciłby mój cały szacunek.

- Hej - Powiedział cicho szatyn śmiesznie się przy tym uśmiechając. Gdy udało mi się ściągnąć ze mnie moją małą siostrę ona szybko pobiegła w stronę drzwi.

- Będę czekać - Powiedziała szybko i pobiegła w stronę schodów. Spojrzałem na chłopaka który dosłownie wyglądał jakby miał wybuchnąć śmiechem

- Mike'y? - zapytał głośno się śmiejąc, uderzyłem go w ramię i zaraz sam zacząłem się śmiać

- Co ty będziesz z nią robić? - Zapytałem i tak samo zacząłem się śmiać - Nie mów że wciągnęła cię w swoje zabawy

- Może i tak ale to nie twój interes - odpowiedział zakładając ręce - Mike'y - Dodał z filciarskim uśmieszkiem. No dobra odszczekuje to, on zachowuje cały mój szacunek.

- I to są te twoje poważne problemy o których mówiłeś mi wczoraj. Gdy mówiłeś o tym że nie masz czasu na nasze głupie gierki - Powiedziałem cicho podśmiewując a jego pewność siebie znacznie spadła

- Siedź cicho i się ubieraj - Odpowiedział odwracając się ode mnie. Widziałem zakłopotanie co sprawiło uśmiech na mojej twarzy ale nie chciałem mu jeszcze dokładać - No ale się pośpiesz, boje się zejść na dół samemu, szczególnie gdy są tam wszyscy dorośli - powiedział trochę speszony.

Wstałem i podszedłem do szafy, wybrałem sobie parę ubrań ale cały czas czułem na sobie wzrok Will'a. Odwróciłem się do niego i złapaliśmy kontakt wzrokowy. Miałem nadzieję że szatyn zrozumie i sam wyjdzie bo nie chciałem mu tłumaczyć. Posłałem mu spojrzenie na drzwi a ten szybko zrozumiał i wyszedł z pokoju. Przebrałem się i zaraz wyszedłem z pokoju, Will czekał na mnie na korytarzu bo tak jak mówił, nie chciał schodzić na dół sam.

Zeszliśmy na dół gdzie siedziała już moja mama razem z Joyce i Hopper'em. Dwie kobiety i mężczyzna siedzieli w salonie i popijali kawę, nie wyglądali na zadowolonych. Powoli podeszliśmy do dorosłych i dosiedliśmy się do nich na kanapę a wcześniej się jeszcze witając. Czułem że atmosfera jest bardzo napięta ale za bardzo nie chciałem w to ingerować. Moja mama starała się utrzymać uśmiech na twarzy gdy cała reszta była przygnębiona, fajnie że mimo zaistniałej sytuacji ona dalej stara się być pogodna.

- Chcecie coś pić? Kawę? Herbatę? - Zapytała nas wstając ze swojego miejsca

- Sam mógłbym sobie zrobić - oznajmilem, lecz gdy chciałem wstać moja mama szybko mnie zatrzymała - No dobrze więc, herbatę - Powiedziałem pogodnie się do niej usmiechając. Spojrzeliśmy na Will'a ale ten nie zwracał na nas uwagi, wpatrywał się przed siebie bez żadnych emocji na twarzy.

- Will, napiłbyś się czegoś?- moja mama powtórzyła pytanie i wtedy szatyn na nią spojrzał.

- Mógłbym prosić kawę? - Zapytał prostując się na swoim miejscu, moja mama jeszcze raz się uśmiechnęła i wyszła z pomieszczenia. Ja patrzyłem na szatyna, czegoś nie rozumiałem.

Przecież on nigdy nie lubiał kawy, wręcz jej nienawidził. Nawet sam gorzki zapach go obrzydzał, nigdy sam bym nie przypuscił, że kiedykolwiek wypije to z własnej woli. Ostatnio dużo się u niego zmieniło, cały czas jest myślami daleko od rzeczywistości, ignoruje niektóre pytania i nie rozmawia z wiekszoscią osób. To ostatnie to może trochę moja wina bo szatyn większość czasu spędza ze mną ale jednak jak już jesteśmy w towarzystwie kogoś innego to Will milczy i nie odzywa się prawie wogóle.

Moja mama wróciła z metalową tacą na której były dwa kubki z parującym napojem oraz cukierniczą z dwiema łyżeczkami. Złapałem swój kubek i powoli przęłknąłem pierwszy łyk, odłożyłem od razu bo popażyłem się przy tym w język. Obróciłem w stronę Will'a, który powoli pił swoją kawę, nie widziałem aby ją słodził a jego łyżeczka leżała sucha w tym samym miejscu co wcześniej. Czyli że pił gorzką i gorącą kawę, to do niego nie podobne.

- Przecież nie lubiałeś pić kawy - Powiedziałem lekko marszcząc brwi. Will spojrzał na mnie pytająco ale tylko na chwilę bo ktoś musiał przerwać.

- Burmistrz wezwał sanepid - Oznajmił mężczyzna upewniając się że moja mama wyszła z pomieszczenia - Chce aby zbadali przejścia - Dodał ze zmartwieniem w głosie, wszyscy wiemy że sanepid tylko pogorszy sprawę - Za pół godziny muszę zjawić się w centrum miasta, jak chcecie możecie jechać z nami. Nancy z Jonathan'em też jadą więc pomyślałem że was też może to zainteresować.

- Jedziemy z wami - Oznajmiłem nie pytając się Will'a ale gdy ten przytaknął mi głową byłem pewny że też chciał to odpowiedzieć.

- Dobra, jedziecie samochodem z Nancy. Za dwadzieścia minut macie być gotowi - Odpowiedział podnosząc się.

Mężczyzna powiedział, że musi jechać wcześniej dlatego też musimy jechać z Nancy. Razem z Willem posiedzieliśmy jeszcze chwilę z Joyce, ta pionformowala nas że dalej jeszcze nie załatwiła sprawy z mieszkaniem dlatego też dalej muszą spać u nas. Nie przeszkadzało mi to, a nawet cieszyłem się z tego powodu.

Gdy nancy kazała nam się zbierać Will chciał jeszcze powiedzieć coś Holly. Szukaliśmy jej razem gdyż szatyn nie lubiał chodzić w czyimś domu sam bo czuł się wtedy jak jakiś włamywacz chodź to głupie ponieważ chwilowo tu mieszka.

Znaleźliśmy dziewczynkę w piwnicy, rysowała coś na białej kartce leząc przy tym na podłodze. Jej rysunek wyglądał dziwnie bo głównie były to bazgroły. Stanąłem na schodach wpatrując się w osobę obok niej, w szatynkę z którą bardzo chciałem i musiałem porozmawiać ale się bałem. Leżała obok Holly i również bazgroila coś na swojej kartce.

- Holly jednak nie mogę się z tobą pobawić - Powiedział szatyn wymijając mnie na schodach - Jedziemy pomóc ludzią w mieście, naprawdę chciałbym spędzić z tobą czas ale tak jakoś wyszło - Dodał gdy zobaczył zawieszenie na twarzy dziewczynki - Może innym razem?

- Jasne - Odpowiedziała promieniejąc się

- Ja się nią zajmę - powiedziała szatynka usmiechając się, nie do mnie tylko do Will'a. Na mnie nawet nie spojrzy

- Nastko czy--

- Mike!- zawołała moja starsza siostra akurat gdy chciałem nawiązac jakikolwiek kontakt z Jedwnastką. Nawet jak powiedziałem jej imię, ta ani trochę nie zainteresowała się moją osobą.

Nie mówiąc nic teraz z Will'em wdrapaliśmy się po schodach na górę i za Nancy wyszliśmy z domu wsiadając do jej samochodu. Gdy ruszyliśmy z podjazdu mojego domu, wpatrywałem się w czarną chmurę unosząca się nad miastem. Czy my nie możemy żyć normalnie?






•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
MAM NADZIEJE ZE PAMIETACIE CO SIE DZIALO W POPRZEDNICH ROZDZIALACH. Trzymajcie się ciepło i do następnego!

𝑇ℎ𝑎𝑡'𝑠 𝑂𝑛𝑒 𝑀𝑒𝑚𝑜𝑟𝑦|𝐵𝑌𝐿𝐸𝑅|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz