Nienawidzę cię!

564 36 162
                                    

Pov.Wilbur

Złapałem Alex'a za nadgarstki i zaprowadziłem do tego pokoju. Otworzyłem drzwi i zaciągnąłem chłopaka do środka zamykając za nami pokój na klucz. Znowu ON. Przypiąłem niższego do krzesła i sięgnąłem po zapalniczkę, odpaliłem papierosa, którego wypaliłem do połowy. Popatrzyłem się na Alex'a i uśmiechając się przyłożyłem go do jego ręki, w oczach chłopaka pojawiły się łzy a ja dalej trzymałem używkę przy jego skórze, przypalając ją. Po chwili odłożyłem papierosa na stół i sięgnąłem po nożyk podając mu, chłopak popatrzył na mnie zdezorientowany a ja dalej się tylko uśmiechałem.

W:Potnij się.

Q: Słucham? Nie!

W:Czego nie rozumiesz?!

Q:Nie ma opcji!

W:Albo to zrobisz albo cię zajebie!- Ten tylko kiwnął głową a ja odpiąłem mu rękę, patrząc jak ten się samookalecza.

W:Mocniej.

Q:N-nie.

W:M.O.C.N.I.E.J.- Zaczął dociskać nożyk mocniej, a ja tylko zachwycałem się krwią i jej metalicznym zapachem.

Siedziałem zapłakany na parapecie patrząc na swoją rękę. Chciałem mu ufać, chciałem zapomnieć o tym co zrobił ale kazanie mi się pociąć było pierdoloną przesadą, nigdy nie czułem tak wielkiego strachu to drugiej osoby. Usłyszałem otwieranie drzwi i głos Wilbur'a.

W:Alex- Przerwałem mu

Q: Wyjdź.

W:Nie, poczekaj.

Q:Nie! Masz wyjść rozumiesz?!

W: Przepraszam.

Q:Mam gdzieś twoje przeprosiny! Nienawidzę cię! Nawet jebane problemy nie zmusiły mnie do cięcia! Cały rok czystości poszedł się jebać! PRZEZ CIEBIE! Jebany rok tego nie robiłem! Prawię z tego wyszedłem! JESTEŚ PSYCHICZNY!

W:J-ja przepraszam, naprawdę nie chciałem. To nie moja wina! Wiem że to brzmi śmiesznie ale ja tego nie chciałem! Nie mogę Ci nic powiedzieć ale musisz mi uwierzyć!

Q:Nic nie muszę, nie ufam Ci! PIERDOL SIĘ!

Siedziałem jak zwykle na parapecie w swoim pokoju i obserwowałem jak dwie wiewiórki bawią się w berka. Usłyszałem krzyk Will'a z dołu abym tam przyszedł co niechętnie uczyniłem. Dowiedziałem się że jedziemy do galerii by kupić mi ciuchy i inne potrzebne rzeczy. Nie byłem chętny spędzać z nim czas bo dalej nienawidzę go przez to co zrobił, wiedziałem że i tak nie mam nic do gadania, a wolałbym go nie denerwować. Poszedłem do kuchni ponieważ miałem ochotę na coś słodkiego, znalazłem półkę z słodkimi i słonymi przekąskami więc wziąłem batonika i chipsy. Wróciłem do pokoju i przebrałem się w jakąś bluzkę i krótkie spodenki Will'a, usiadłem na łóżku i zacząłem jest chipsy. Usłyszałem jak starszy wchodzi do pokoju, oderwałem zwrok od paczki i spojrzałem na niego.

W: Skąd to masz??

Q:Se wziąłem.

W:Dobra nie ważne, chodź jedziemy.

Q: Nigdzie nie jadę.

W: Słuchaj, nie masz ubrań, rzeczy do higieny, nie masz nic. Ubierz bluzę bo jest chłodno i widzę cię zaraz na dolę. Pojedziemy do galerii ale nawet nie próbuj uciekać lub rozmawiać z kimś.- Wyszedł, pokoju a ja lekko zdenerwowany wiązałem z krzesła bluzę, oczywiście również należąca do starszego i zszedłem do przedpokoju. Poszliśmy do auta i już po 15 minutach byliśmy na miejscu, chłopak złapał mnie za rękę na co próbowałem sie wyrwać, lecz on mnie tylko szarpnął bym się uspokoił. Po wejściu najpierw poszliśmy do sklepu odzieżowego. Następnie Kupiliśmy rzeczy do higieny i poszliśmy coś zjeść.

W:Co byś zjadł??

Q:Nie jestem głodny.

W: Alex.

Q:Nie. Jestem. Głodny

W:To może przynajmniej wezmę Ci coś na wynos?

Q:Nie chce. Po za tym i tak dużo na mnie wydałeś.

W:W sumie to moja wina więc bierz co chcesz.

Q: Może być Mcwrap.

W: Dobrze- Po zjedzeniu wróciliśmy już do domu a ja zacząłem sprzątać w pokoju i przy okazji poukładałem sobie ciuchy. Całe dnie nudziłem się więc postanowiłem że zapytam się Wilbur'a o telefon.

Q: Mógłbyś tu przyjść?!- Krzyknąłem i po chwili usłyszałem kroki.

W: Co?

Q: Ponieważ całe dnie mi się nudzi... mogę dostać telefon?

W: Telefon nie, bo mógłbyś zadzwonić na policję, a tego oczywiście nie chcemy kotku ;) Mogę dać Ci tablet.

Q: Chcę tablet.

W: Dobrze, zjadłeś jedzenie?

Q: Ta.

W: Grzeczny chłopiec^^

Q: Nie nazywaj mnie tak.- Chłopak poszedł po urządzenie które już po chwili przyniósł. Po chwili poszedł do chyba swojego pokoju. Zainstalowałem sobie różne gry i do wieczora grałem.

W: Łazienka wolna, możesz już się wykąpać.- Oznajmił szatyn wychodząc z pomieszczenia więc szybko ogarnąłem piżamę i poszedłem się kąpać. Po skończeniu danej czynności usłyszałem krzyk Will'a abym przyszedł na kolację. Nie rozumiem go, raz jest miły i kupuję mi co tylko chcę, a raz chce mnie zajebać.

W: Spaghetti jest.

Q: Dziękuję, ale nie jestem głodny.

W:Ty nigdy nie jesteś głodny.

Q:Tsa..ide do pokoju.

W: Czekaj, wszystko w porządku?

Q:Wtf? Porwałeś mnie, zgwałciłeś, torturowałeś, a teraz się pytasz czy wszystko w porządku?- Wyśmiałem go.

W: Słuchaj, nie robię tego specjalnie.

Q:To co? Ćpasz?

W:...W przeciwieństwie do ciebie nie.

Q:Ja przynajmniej mam powód.

W:Bo co? Mamusia cię nie kocha?!

Q: Pierdol się!- Chciałem uciec do pokoju, ale ten złapał mnie cholernie mocno za nadgarstek.

Q: Puść mnie! To boli!

W: Zaczął byś się grzeczniej zachowywać co?! Ja ci daję nowy dom, nowe rzeczy, miłość a ty co?!

Q: Miłość?! Jeśli to jest miłość to wolę już zdechnąć!- Zacisnął mocniej rękę a w oczach miałem łzy.


You're mine || Quackbur Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz