Retrospekcja 1: Ulica Pokątna

153 17 117
                                    

Witajcie, kochani!

Serdecznie zapraszam do przeczytania pierwszej retrospekcji w historii "Death's decade"! Tym razem uchylam rąbek tajemnicy na temat wydarzeń z ulicy Pokątnej latem 1977, gdy nasi bohaterowie po raz pierwszy poczuli ogień wojny na własnej skórze.

Jeśli chcecie wymienić spostrzeżenia na temat rozdziału, komentarze zostają do Waszej dyspozycji!

Miłej lektury! <3

*****

Mimo wielkiej miłości do Hogwartu, zajadający się lodami z kremem i owocami James Potter musiał przyznać, że wakacje zajmowały w jego sercu szczególne miejsce. Był to czas najlepszej pogody w Wielkiej Brytanii, odpoczynku od pisania nużących wypracowań, a przy tym nareszcie nie odczuwał dawnej tęsknoty za Syriuszem, ponieważ od zeszłego lata mieszkali pod jednym dachem w Dolinie Godryka. Czy można było wyobrazić sobie coś bardziej sielankowego?

Rozejrzał się z satysfakcją po twarzach przyjaciół, którzy razem z nim zasiadali przy stoliku w ogródku lodziarni pana Fortescue i podobnie jak on, zachwycali się wybornym smakiem lodów. Niemal musiał zdusić w sobie śmiech, widząc zaciętą rywalizację Petera i Rosalie w ilości pochłoniętych pucharków.

- Mówiłem, że zdradzę wam miejscówkę z najlepszymi lodami na świecie - rzucił triumfalnie, po czym przymknął z rozkoszą oczy i skierował twarz w pełen blask słońca. Rozchodzące się po skórze ciepło sprawiło, że ponownie zapragnął dokładki zimnego deseru.

- Odmieniłeś tym wyznaniem całe moje życie - mruknął ironicznie Syriusz, po czym rozsiadł się wygodniej na leżaku. Siedząca obok niego Dorcas zgarnęła palcem odrobinę bitej śmietany, po czym zostawiła białego kleksa na środku nosa chłopaka.

- Ale z ciebie zgrywus, Black - rzuciła, gdy ten z oburzeniem wytarł nos serwetką. - Doceń fakt, że James zaprosił nas tu wszystkich.

- Bo wcale to nie było po to, żeby znaleźć pretekst do spotkania z Evans - rzucił sarkastycznie, po czym rozejrzał się teatralnie po zgromadzonych. - Która, tak nawiasem mówiąc, znów olała twoje zaproszenie...

James uśmiechnął się pobłażliwie. Ten dzień miał być zbyt piękny, żeby dał Syriuszowi go zniszczyć.

- Muszę cię zmartwić, stary przyjacielu, ale wcale mnie nie olała - stwierdził dumnie James, zaplatając dłonie za głową.

- Potwierdzam, we wczorajszym liście zapewniła mnie, że będzie - dodała Rosalie, oblizując łyżeczkę, a James w reakcji na jej słowa wyszczerzył zęby w szczerym uśmiechu.

- Na dobrą sprawę, to ty zostałeś olany, Syriuszu - zauważył z przekąsem Potter. - Z tego co pamiętam, to ty pisałeś list z zaproszeniem do Remusa i Mary. I popatrz, jakoś nie widzę ich pośród nas...

Syriusz uśmiechnął się łobuzersko.

- Możliwe, że przypadkiem zapomniałem napisać do Mary... - mruknął, co spotkało się z natychmiastową reakcją Meadowes, która sprzedała mu kuksańca w żebro.

- Nie słuchaj go, James - powiedziała, rzucając w stronę Syriusza zażenowane spojrzenie. - Mary dostała zaproszenie, ale miała zaplanowany inny wyjazd.

James już otworzył usta, żeby rzucić kolejną docinkę w stronę przyjaciela, jednak w oddali dostrzegł zmierzającą w ich kierunku Lily, która przykuła całą jego dotychczasową uwagę.

Widok dziewczyny wprost wbił go w siedzenie - mimo że miała na sobie zwykłą, zwiewną sukienkę w chabrowym kolorze, to skórzany pasek, który spięła wokół talii uwydatnił jej kobiece kształty, których James nigdy nie dostrzegał pod szkolną, czarną szatą. Zaschło mu w gardle, gdy wiatr niebezpiecznie podwiał falbankę sukienki, odsłaniając zgrabne nogi Lily tuż nad kolanami.

Death's decade • JILY • HUNCWOCI •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz