Rozdział 6

81 7 1
                                    

Reagan spojrzała na godzinę w telefonie. Była 04:00, idealnie. *O tej godzinie napewno wszyscy śpią. No może oprócz Niffty, ale najwyżej zamknę ją w szafie*

Wymknęła się przez okno i szła przed siebie. Miała ze sobą tylko telefon, 5$ i oczywiście scyzoryk. Po jakiś pięciu minutach chodzenia, usłyszała, że ktoś na nią trąbi.

*Co jest?! Przecież na chodniku jestem*

Odwróciła się i zobaczyła czarne, sportowe auto z cyjanowymi elementami. Kierowca otworzył wysunął głowę-Ty się z Voxem umawiałaś na 5:30?

-Eee, tak?...-powiedziała niepewnie

-Kierowca: Spotkanie przełożone

-Reagan: J-jak to? Na kiedy?

-Kierowca: Za 10 minut, wsiadaj

Dziewczyna zawahała się przez chwilę

-Nie chcę cię zgwałcić!-warknął-Mam zadzwonić do szefa i powiedzieć, że protestujesz?!

Na to nastolatka szybko otworzyła drzwi z przodu i weszła. Chciała przyjrzeć się jego twarzy, ale wtedy zobaczyła...że jej nie ma. Jego głowa była płaska, tak jak lorda przypominała telewizor, ale bez anten, a jak rozmawiał wyglada jakby miał zakłócenia. Prawdopodobnie nawet nie był demonem, a jedynie jakimś robotem lub wynalazkiem. Zapięła pasy, a on odpalił i zaczął jechać. Nie przepraszam nie jechać, ZAPIERDALAĆ. Dziewczyna to czuła. Jak traci oddech, oczy usychają i dziwny szum w uszach. Było tak przez 5 minut.
              
                                      ***

-To tu-powiedział zatrzymując się przed dużym, szklanym, czarno-niebiesko-czerwonym budynkiem. Właściwie wieżowcem.

Reagan czuła, że już wszystko wraca do normy.

-Dobra, dzięki-powiedziała i pośpiesznie wyszła z auta.

-Zaczekaj!-krzyknął, a ta lekko się odwróciła-Masz kartę! I chyba nie muszę mówić jak się tego używa-powiedziawszy to rzucił małą jej mały kawałek plastiku, mieniący się w kolorach takich samych jak budynek. Złapała go i pośpiesznie weszła do środka. W środku estetyka była podobna, tylko bardziej mroczna. Wtedy spojrzała na kartę. Widniał na niej kod na 10 piętro. Weszła do windy i wcisnęła ,,10''.

*To musi być jakieś piętro vip...*

Drzwi od windy się otworzyły, a jej oczą ukazały się...kolejne.

*Japierdole co oni mają do tych drzwi!*

Wtedy zobaczyła gdzie wpisać kod. Wpisała go i drzwi otworzyły się na oścież. Szła długim korytarzem, aż natrafiła na duże drzwi z napisem VOX. Zapukała i usłyszała zdenerwowane WEJŚĆ. Otworzyła drzwi, weszła i zamknęła. Siadła na krześle obrotowym i czekała na pierwszy ruch telewizora. Ten siedział przed nią i odwrócił się do niej. Nie wyglądał na zadowolonego.

-2 minuty...-zaczął groźnie, a Reagan nie wiedziała o co mu chodzi, dopóki nie dołączył-2 minuty spóźnienia...

*O chuj...*

-O faktycznie...przepraszam...-zaczęła delikatnie

-Vox: Nikt ci nigdy nie powiedział, że czas to pieniądz? Mój jest liczony podwójnie...

-Reagan: No dobrze przepraszam, zdarza się...to tylko 2 minuty...

Oj szybko tego pożałuje.

-Tylko 2 minuty?...-powiedział groźnie i złapał ją za rękę, bardzo mocno i zaczął ciągnąć w kierunku drzwi ,,tylko dla personelu''.

Reagan była zmieszana i jednocześnie przestraszona. Kiedy weszli zobaczyła pokój z dużym szkłem, coś jak w tych filmach kryminalnych. Powiedział do takiego małego mikrofonu co tam był ,,wprowadzić''. Jej oczą ukazał się ukazało się 2 pracowników wprowadzających związanego demona.

-On też nie liczył się z czasem...i przegrał moje pieniądze...VARK!-krzyknął Overlord, a do pomieszczenia za szkłem wszedł, duży jasno-niebieski rekin młot z wielkimi oczami. Reagan na początku była zauroczona, do czasu...-Miłej zabawy...-powiedział pstrykając palcami.

Oczy momentalnie ze słodkich, szczenięcych, zmieniły się w głodne, rządne krwi ślepia. Zwierz momentalnie rzucił się na demona.

Nastolatka skuliła się w pół i chciała odwrócić wzrok, ale telewizor trzymał jej twarz i głowę zmuszając do patrzenia. Chciała wymiotować i płakać na widok pożeranego żywcem demona i okropnych krzyków. Na szczęście duża plama krwi przesłoniła widok i zostały tylko dźwięk ujadającego rekina. Wtedy Vox złapał dziewczynę za podbródek i powiedział.

-Chciałem to załatwić normalnie, ale nie dałaś mi wyboru...-powiedział ściskając ją mocniej-Za 2 tygodnie odbędzie się turniej, zasady takie, najpierw pytania, potem praca fizyczna, jeśli przegrasz podzielisz jego los...a uwierz mi, nie chciałabyś...

Powiedział puszczając przerażoną nastolatkę i wzywając pracowników. 2 demono-koty weszły i złapały dziewczynę.

-Odwieźcie ją, przecież nie chcemy by stała się jej jakakolwiek krzywda...-po czym wyszedł uśmiechając się szeroko
                                                                                                                        ***

Reagan była już pod hotelem. Weszła do środka i poczuła jak Charlie się na nią rzuca.
-Och Reagan wszystko dobrze?! Gdzie ty byłaś?!

-Miałam pewną sprawę...-wydukała

-Młoda, gdzie cię nosiło?-spytał zdziwiony Husk-Zwłaszcza o takiej porze?

-Przepraszam, to naprawdę było ważne.

Blondynka westchnęła i puściła ją

-Vaggie śpi i o niczym nie wie...niech tak zostanie idź się przespać.

Na to nastolatka pospiesznie weszła do pokoju i padła na łóżko. Chciała zapomnieć o tym przeważającym dniu, ale wiedziała, że teraz nie może się wycofać.

(Przyznać się, co pomyśleliście przy scence z Voxem 😈)

||~Każdy ma w sobie demona~|| Hazbin Hotel FanFictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz