Umowa stoi?

3.6K 38 1
                                    




Przebudziłam się wczesnym rankiem z suchością w ustach, pewnie przez ten cały stres, który towarzyszył mi dzisiejszej nocy, bałam się że Jackson wejdzie nagle do mojego pokoju i weźmie mnie wbrew mojej woli do "bawialni". Po napiciu się wody, która stała na szafce, próbowałam zasnąć, lecz namnażające się myśli z dzisiejszej nocy, nie dawały mi spokoju i możliwości snu.

Zastanawiam się, czy zejść na dół, czy przeczekać cały dzień w swojej sypialni z nadzieją, że Jackson do mnie nie zawita, ha-zabawne. Postanowiłam więc, pójść się ubrać w coś wygodnego i zejść na dół, no tak, o ile moje drzwi będą odkluczone, w co zaczęłam wątpić. Szczerze, to wolałam sama pokazać się mojemu porywaczowi, niż żeby on nie daj boże wkurwiony wleciał do pokoju.

Było mi dość ciepło, więc ubrałam krótkie szare spodenki, w których oczywiście było mi widać pół tyłka i biały t-shirt, włosy związałam w niechlujnego koka i byłam gotowa schodzić na dół.

O dziwo, moje drzwi były odkluczone, przy okazji sprawdziłam, czy Jackson jest u siebie w pokoju przykładając ucho do jego drzwi wejściowych, nie słyszałam totalnie nic. Stwierdziłam, że siedzi niestety już w salonie i miałam racje. Schodząc po schodach do pokoju dziennego, usłyszałam, że facet z kimś rozmawia, po jego głosie można było się domyślić, że jest zły, przystanęłam na chwilę, by podsłuchać rozmowę.

-Ale jak to policja mnie szuka do cholery?
-Szefie, nie denerwuj się tak. My wszystko załatwimy.
-Zapytałem o coś. Jakim kurwa prawem, szuka mnie policja?!
-Szefie, nikt Ciebie nie podejrzewa, jedyne co narazie jest podane, to to że dziewczyna zaginęła, zgłoszenie złożyła matka- Isabel, jej najlepszej przyjaciółki- Emily.
-Trzeba było tak odrazu, że nie ma tu o mnie mowy, tylko o tej dziewczynie cała afera. Załatwię to, a ty siedź cicho, żeby czasem nic Ci do głowy nie wbiło, bo i Tobą się zajmę.
-Spokojnie. Szef wie, że ja lojalny.

Jackson rozłączył telefon i odłożył go na stół. Nie udało mi się zbyt podsłuchać rozmowy. Nie chciałam podchodzić zbyt blisko, bo bałam się, że mnie zauważy- oj, jakby się dowiedział, że go podsłuchuję i to już drugi raz, to nieźle by się wkurwił. Podsłuchałam jedynie, że chodzi tu o moją osobę, bardzo chciałam się dowiedzieć o co może chodzić. Obserwując Jacksona dalej ze schodów, zauważyłam, że jest zestresowany, chodził po kuchni trzymając się za kark przy czym wzdychając. W pewnym momencie, facet otworzył szafkę, która była pełna leków, Jackson zażył jakąś niebieską tabletkę i położył się na kanapie w salonie, wtedy uznałam, że to dobry moment, by w końcu zejść z tych schodów.

Niestety, moje przyjście wiążę się również z tym, że muszę przywitać faceta "prawidłowo", lepiej z rana go nie denerwować, tym bardziej, że juz chodzi podkurwiony.

-Dzień dobry Panie.
-O jest i punkt kulminacyjny, całego zamieszania.- Jackson spojrzał na mnie złowrogim spojrzeniem.
-Jaki punkt kulminacyjny, o czym mówisz?- Nie ukrywam, domyślam się, że chodzi o jego rozmowę, ale nie mogę dać po sobie poznać, że podsłuchiwałam.
-Przez Ciebie Anastasia, mam kłopoty. Policja Cię szuka.

Policja mnie szuka? Jak to.. Dziwi mnie fakt, że ktokolwiek zauważył, że mnie nie ma, musiała złożyć zeznanie Emily, albo jej mama. Nie tylko jestem zdziwiona, ale i ucieszona, jeśli szuka mnie policja, to Jackson mnie uwolni, nie wiem czy kiedykolwiek, na coś czekałam, aż tak bardzo.

-W końcu, ktoś zauważył, że zaginęłam...
-Ta, twoja nędzna przyjaciółka i jej matka, zauważyły. Mam już plan, aby odwołać tą całą akcje, ale będziesz musiała mi pomóc.
-Z jakiej racji mam Ci pomagać? Ty chyba nie rozumiesz faktu, że policja mnie w końcu znajdzie.. śmieszne dość.
-Aż tak Cię to bawi? Ciekaw jestem, czy będziesz się tak samo dobrze bawiła, na pogrzebie jednej z twoich "ratowniczek"

Chwila co. Pogrzebie? Co ten popierdoleniec wymyśla.

-Jakim kurwa pogrzebie?!
-Albo pomożesz mi suko w realizacji moich planów, albo któraś z nich zginie. Będę łaskawy, pozwolę Ci nawet wybrać, którą moi ludzie mają zabić.

No on jest zjebany. Jak można uśmiercać ludzi, bo ma się ochotę, na molestowanie i przetrzymywanie, w własnej willi nieletniej. I co ja mam teraz zrobić? Nie wybaczyła bym sobie, gdyby którejkolwiek spadł przeze mnie choćby włos z głowy, co dopiero, żeby któraś zginęła z mojej winy. Jestem zmuszona wysłuchać Jacksona.

-Jakich planów..?
-No w końcu zrozumiałaś, ale nie zapominasz o czymś słoneczko?- Jackson uśmiechnął się sztucznie.
-Jakich planów.. Panie..?
-W sumie, to plan jest jeden. Napiszesz list do swojej przyjaciółeczki, że odezwała się do Ciebie, po długim czasie ciocia z zagranicy, która zaproponowała Tobie, byś mieszkała u niej, ponieważ u siebie w domu, nie masz godnych warunków do życia. Ja wynajmę jakąś kobietę, która będzie udawać tą ciotkę, by zadzwoniła do matki tej całej Emily i aby powiedziała jej, że z Tobą wszystko jest w porządku. Twoja matka na szczęście, ma wyjebane w tą całą sytuację, więc nią się nie przejmuje. W zamian za to, zostawię je przy życiu, a ty zostaniesz tu ze mną. Umowa stoi?

Szczerze? Już sama nie wiem co robić... Ta policja, to jest mój jedyny ratunek, ale przecież nie uśmiercę jednej z nich. No nic.. Zostało mi tylko jedne wyjście.

-Tak Panie.. Umowa stoi..
-Grzeczna dziewczynka, cieszę się, że zostaniesz tu ze mną. Idź zacznij pisać ten list, dopóki go nie napiszesz, nie schodź na dół

Nie nawidzę Jacksona, jeszcze bardziej, niż przedtem. Łączy nas 10 lat różnicy.. nie rozumiem tego, że w wieku 26 lat, jest aż tak zepsutym człowiekiem. Muszę napisać, ten zasrany list.. nie ukrywam, że jestem strasznie zestresowana i zapłakana.. wolę już mieć to za sobą...

Minęła godzina. Napisałam list, o który mnie proszono, a bardziej do którego pisania zostałam zmuszona. Zawarłam, w nim wszystkie informacje, jakie Jackson mi kazał napisać. Strasznie ciężko pisało mi się, ten list. Łzy spadające z moich oczu, rozmazywały tusz od długopisu, a cały stres, nie pozwalał mi na sensowne układanie zdań, koniec końców, napisałam go i poszłam wręczyć mojemu porywaczowi.

-Tu masz napisany list, możesz sobie go nawet przeczytać, ale teraz proszę daj mi spokój. Wymęczyłeś moją psychikę na dzisiaj.. Potrzebuję się położyć.
-Bardzo dziękuję. Położyć? Tobie Anastasio wystarczy już snu. Zauważyłaś, że Cię nie obudziłem dzisiejszej nocy, tak jak obiecywałem?

Kurwa. Totalnie zapomniałam o tej sytuacji, przez to co się działo. Jeszcze tego mi brakuje..

-Tak Panie.. Pamiętam i dziękuję, że pozwoliłeś mi na sen.- Stwierdziłam, że dziękując, poprawie swoją obecną sytuację.
-No no, nawet dziękować zaczęłaś, coraz grzeczniejsza jesteś, chyba ten sen jednak Ci pomógł, dobrze, że Cię nie budziłem. Anastasia, ale dzięki temu, że Cię nie budziłem, mam kurewską ochotę, na Ciebie, w tym momencie. Idź do bawialni i czekaj tam ładnie na mnie. Drzwi są otwarte.

Bardzo nie chcę tam iść, ale albo pójdę dobrowolnie, albo on mnie zmusi.

Spięłam włosy w kucyk, a na gołą skórę, ubrałam satynowy szlafrok, tak jak Jackson mi oznajmił w zasadach jakie tu panują. Weszłam do bawialni. Teraz pozostaje, tylko czekanie, na niego, łaskawie klęcząc na kolanach.




Mam znadzieje, że dotychczas moje opowiadanie wam się podoba ;3 Kolejna część na dniu/dniach. (kolejna część= dużo aktywności ***;))

Niewolnica Mego PanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz