Xanax

1.7K 20 6
                                    

*Wieczór*

W końcu otworzyłam oczy... W dodatku nie wiem która jest godzina, ale za wcześnie to nie jest... Ten sen był chyba jednym z gorszych.. W mojej głowie krążyły pytania, wspomnienia i myśli dotyczące mojego życia, ale nie tylko mojego.. Zaczęłam myśleć o życiu Jacksona, jak ciężkie musiał je mieć, skoro wyszedł na takiego człowieka... Choć wyraz "człowiek" nie powinien go obowiązywać... Może to Ryan go zrobił tym kim jest... Łatwiej by mi było odpowiedzieć na to pytanie, gdybym jeszcze wiedziała kim jest Ryan?... Szczerze? Nawet nie wiem co ja mam teraz zrobić. Jacksona tutaj najwidoczniej nie było, bo nie zostawiłby mnie śpiącej.. Mam zejść na dół, jak gdyby nigdy nic? Czy zostać w swoim pokoju i się nie pokazywać? W końcu, to on kazał mi iść do niego. Jednak jestem świadoma konsekwencji, które mogą nastąpić, jeśli nie zejdę do salonu.

Wstałam z łóżka, podeszłam do lustra i zobaczyłam jak wyglądam.. Wory pod oczami, na pewno uroku mi nie dodają.. Włosy mam potargane, a ubrania wygniecione... Muszę się przebrać, Jackson kazał mi być zawsze schludną, a ja nie chce zostać ukarana..

Zdjęłam ubrania, a moje ciało pokrywa tylko bielizna. W pewnym momencie zauważyłam jak w moim pokoju rozbłyskuje się światło, które po chwili zniknęło. Co to kurwa było? Czy ktoś właśnie mi zrobił zdjęcie? Żadne drzwi się nie otworzyły, więc kto do cholery mi robi zdjęcia. Światło znów pojawiło się w moim pokoju... Podeszłam do okna, gdzie zauważyłam stojące auto z otwartym oknem, z którego wyłania się się ręka z aparatem.. Znowu flash uderzył w moje oczy, szybko się ubrałam i mimo strachu przed Jacksonem wybiegłam z pokoju, aby mu powiedzieć co się stało.

Zbiegłam przerażona po schodach, do salonu, w którym Jackson podpisywał jakieś papiery, gdy mnie zobaczył wstał zdezorientowany, a ja nie wiem dlaczego, rzuciłam się w jego ramiona.. Potrzebowałam się po prostu do kogos przytulić... Widzę i czuje jak bardzo mam najebane w głowie, przecież to przez niego ta cała krzywda mi się dzieje, a ja się do niego przytulam... Zachowuję się jak hipokrytka. Jackson objął mnie ramionami i złapał za głowę wciskając mnie w jego tors, po czym posadził mnie na kanapie i zaczął wypytywać.

-Anastasia, co się do cholery stało? Zachowujesz się jakbyś ducha zobaczyła.

-Z-za ok-okn-oknem..

-Wysłów się Ana. Co się stało?!

-Nie mogę, za-zabrać oddechu...

Znacie to uczucie? Kiedy próbujcie zabrać jakąkolwiek część powietrza, ale inny rodzaj siły zakazuje wam jego pochłonięcia. Dusisz się łzami, które spływają po twoich policzkach do ust. Oczy rozbiegają się we wszytskie strony, szukając miejsca, w którym zaznają spokoju. Oddech nie wie jaką formę ma przybrać, powolną, czy jednak szybką. Ciało nie wie, czy być w stanie spoczynku, czy jednak w rozruchu. Struny głosowe, nie wiedzą czy mają drgać, czy jednak pozostać nieruchomymi.. Jedyne co wie, to mózg, który chce, aby wszystkie myśli namnażające się w nim, udały się w niepamięć.. Ostatnio się tak czułam, kiedy wychodziłam z klubu, w którym pracowałam i wszystko się zaczęło...

-Anastasia patrz na mnie, spójrz.

Słowa mężczyzny, zaczely docierać do mojej głowy, a ja próbowałam patrzeć tylko na niego.

-Dokładnie tak, patrz tylko i wyłącznie na mnie Ana. Oddychaj powoli, skup się na jednym punkcie na mojej twarzy i oddychaj.

Zaczęłam spoglądać w jego oczy... Dopiero teraz zobaczyłam ich dokładny kolor... Delikatna zieleń przebijająca się przez głęboki, twardy błękit.. Cudowne oczy, które skrywały w sobie same zło.. Niby niepozorne, a jednak wyrządzające tyle krzywdy..

-Uspokoiłaś się trochę, ale zostań tutaj, a ja za moment przyjdę.

Jackson wstał z kanapy i powędrował do kuchni, wyjął z szafki koszyk z lekami i wrócił do mnie najszybciej jak mógł, zdołałam zauważyć, że zestresował się tym w jakim byłam stanie, nie ukrywam, ale zdziwiło mnie to, że obchodzi go to jak ja się czuje, a może tylko udaje... Jak zawsze...

-Weź to. Jedną tabletkę i popij wodą.- Mężczyzna podał mi listek z pastylkami i szklankę wody.

-Co to jest?

-Xanax, będzie Ci po tym lepiej. Uspokoisz się bardziej.

Cholera wie, co to mogło być, ale wzięłam to odrazu... Jedyne czego chciałam, to głębokiego oddechu i ukojenia, nie myśląc o tym co Jackson mi podał, połknęłam bez wachania.

-Grzeczna dziewczynka... Teraz popatrz znowu na mnie i spróbuj złożyć zdanie, które ma sens.

-Gdyby to było jeszcze takie proste.

-No widzę, że już ktoś się poczuł lepiej.. Jednak szybkie te tabsy. Co się stało Anastasia?

-Obudziłam się, wstałam z łóżka i chciałam się przebrać, żeby się trochę odświeżyć..- Znowu serce zaczęło bić mi mocniej.

-Oddychaj, nic sie nie dzieje. Nie zrobię Tobie krzywdy, bynamniej teraz.- Uśmiechnął sie sarkastycznie.

-Nie pomagasz... Panie..- Chcąc nie chcąc, pamiętam o tym jak miałam się odnosić, tymbardziej Sobie przypomniałam, na wydźwięk słowa "krzywda".

-Pokora widzę zachowana, grzeczna... Anastasia, teraz na serio, spójrz na mnie i powiedz co się stało.

-Gdy zaczęłam się przebierać i ściągnęłam ubrania, zobaczyłam jak światło rozeszło się po moim pokoju, podeszłam do okna i zauważyłam auto, z którego wyłaniała się ręka z aparatem robiącym mi zdjęcia...

-Jakie kurwa mać zdjęcia?! Jesteś pewna Anastasia, że Tobie się to nie śniło?

-Jestem pewna.. Widzisz w jakim jestem stanie Panie i nie zmyślałabym takich rzeczy..

-Jakie to było auto? Pamiętasz?

-Nie wiem, jest ciemno, ale jednak wydaje mi się, że było czarne, niewielkich rozmiarów, jednak marki nie pamiętam..

-Ile Anastasia było tych zdjęć?

-Z flashem dwa. Reszty nie wiem, może i zero... Kto to był w tym aucie..

-Nie wiem Anastasia, ale w tym momencie idę to załatwić. Zostań tutaj i się nie ruszaj bez mojego pozwolenia.

-Proszę nie odchodź, nie zostawiaj mnie samej..

Anastasia, słyszysz Siebie? Skomlasz do faceta, który niedawno zmuszał Ciebie, do aktów seksualnych..

-Muszę zobaczyć, kto to jest, ostatnio nieciekawe rzeczy dzieją się w moim otoczeniu, a ja nie mogę narażać Ciebie na żadne inne niebezpieczeństwo, poza mną.- Jackson puścił mi oczko, jednak z grymasem na twarzy, zauważyłam że ta sytuacja, jednak w jakimś stopniu jego też dotknęła.

-Wróć szybko... Proszę Panie..

Wiem, że to niedorzeczne, ale czuję, że jeżeli chce zaznać jakiekolwiek bezpieczeństwa, to tylko Jackson na ten moment jest w stanie mi je dać..

-Wrócę, nie ruszaj się Anastasia dopóki Ci nie pozwolę. Abby!- Jackson zawołał psiaka i wskazał, aby usiadła obok mnie. -Zaopiekuj się nią psinko, dopóki nie wrócę.- Mężczyzna wyszedł z pokoju i powędrował w stronę drzwi, otworzył wszytskie zamki, po czym wyszedł przez nie, na nowo je zamykając.

Czuję się cholernie słabo... Nie wiem co mam ze sobą zrobić, chociaż mam psa przy sobie... Co jak co, ale akurat to było urocze, co zrobił Jackson... Nie! Ana ogarnij się! Co sie z Tobą dzieje... Nagle poczułam jak moje mięśnie się rozluźniają, a powieki stają się cholernie ciężkie.. Poczułam, jak sierść psa, w którego się wtulałam, była miękka jak bawełna. Xanax najwidoczniej zaczął coraz bardziej działać, a ja? Ja potrzebowałam tylko dwóch minut snu... Tylko dwie minuty Ana.. Tylko dwie mi...

Niewolnica Mego PanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz