Stostuj się zasad

3.7K 34 4
                                    

Minęły 3 dni..

Nie wiem, czym ten facet mnie faszerował, ale nic nie pamietam co się działo w ostatnich dniach.. Totalnie nic. Jedyne co wiem, to to co powiedział mi Jackson ostatniej nocy.

Powiedział mi, że każdego dnia oglądałam TVD, jadłam i spałam, w co byłam w stanie uwierzyć, ale uwaga.. Typ mi powiedział, że spał ze mną pierwszą noc mojej choroby. Nie ma bata, że mu w to uwierzę, tym bardziej, że to niby ja zaproponowałam. Żałosne. Rozumiem, że byłam ućpana lekami i w gorączce, ale nawet w takim stanie, nie poprosiłabym tego idioty o wspólną noc.

Odgłosy otwierających się drzwi, mnie rozproszyły. Obróciłam głowę i zobaczyłam Jacksona wchodzącego do pokoju.
-Cześć młoda, jak się czujesz?
-A co Cię to interesuje? Przypominam, że to ty sprawiłeś, że byłam chora.
-Widzę, że faktycznie już wyzdrowiałaś. Przypomnieć Ci niedawną noc? Jak wtulałaś się w mój nagi tors?
-Prędzej uwierzę, że zwierzęta zaczęły przemawiać ludzkim głosem. Nie wmawiaj mi bredni.
-Nie zapominasz o czymś? Bardzo się cieszę że wyzdrowiałaś, będę mógł już teraz Cię karać za wszystko, nie ukrywam, dawno tego nie robiłem i już się za tym stęskniłem.
-Dawno? Przypomnieć Tobie sytuacje z ostatnich dni? Jak dusiłeś mnie "sobą"?
-Jak ty mnie zaczynasz wkurwiać gówniaro. Wolałem jak byłaś chora. Dziękuje, że mi przypomniałaś o ostatnim wydarzeniu. Na kolana szmato.
-Co?- Zapytałam..
-Powiedziałem kurwa na kolana.

Jackson szarpnął mnie za koszulkę i rzucił na ziemię.

-No to powtórka z ostatniego. Przypomnisz sobie nasze zasady i że lepiej się ich stosować i wyrażać się jak przystało do swojego Pana.

Dlaczego ja jestem aż tak głupia... Poczułam się za swobodnie w domu swojego porywacza... Jak to brzmi.. Zaczęłam płakać ze strachu. Zobaczyłam jak Jackson zdejmuje z siebie dolną odzież. Jest kompletnie nagi.. Jackson z rana nie nosi koszulek, więc jego druga połowa ciała, również była bez nakrycia.

-Szeroko usteczka, kochanie.

Bardzo nie chciałam otworzyć ust, patrzyłam na niego i płakałam, aby się zlitował, lecz on zrobił przeciwnie, zbił moją twarz i otworzył na siłe palcami moją buzię, po czym wszedł głęboko.

-Anastasio, masz stosować się do każdego warunku naszej relacji. Nie obchodzi mnie, czy tego chcesz, czy też nie. Jesteś moją prywatną dziwką i masz robić tak jak ja mówię.

Po wypowiedzianych słowach, Jackson zaczął robić jescze szybciej i głębiej. Prosiłam go, przez zaciskanie rąk, na jego udach aby przestał, lecz ten za każdym razem, gdy poczuł jaki kolwiek ucisk, na sobie, wchodził jescze jescze głębiej. Po 5 minutach męki, skończył. Niby szybko, ale długo.

-Połknij.

Zrobiłam jak kazał, nie chciałam już się przeciwstawiać.

-Grzeczna dziewczynka. Ubierz się i zapraszam na dół.

Jackson opuścił mój pokój. Czuje się fatalnie, dreszcze przebiegają moją skórę, a moja twarz jest cała wilgotna od płaczu. W ustach mam gorzki posmak a moje ręce drżą ze strachu. Jedno wiem. Jackson to pierdolony potwór i sadysta. Chciałabym, leżeć teraz w swoim wilgotnym łóżku w prawdziwym domu...

Zaczęłam się ubierać. Nie wiem kto wybierał moje ciuchy do garderoby, ale trafił w dziesiątkę z moim stylem. Dużo baggy spodni, oversize koszulki jak i bluzy, dresy i dużo innych. Głównie moją garderobe wypełniały krótkie spódniczki bądź spodenki, tak aby odsłaniały one moje pośladki. Postawiłam na szary dres. Nie chciałam wyglądać seksownie w żadnej mierze, tym bardziej dla niego.

-Kto tu zszedł? Jebana księżniczka.. Ile można się szykować? Tym bardziej, że na sobie masz szarą piżamę, w dodatku moją.

Piżamę? Jaką kurwa piżamę, w dodatku, czy ja słyszałam, że jego?

-Nie wiem o co tobie Panie chodzi, lecz mam na sobie dres ze swojej garderoby, chciałam, aby było mi wygodnie.- Używanie słowa "Panie", jest żałosne ale wole już to, od "niego"
-Anastasia, ubrałaś moją piżamę, którą dałem Ci w pierwszą noc twojej choroby, nie miałaś żadnej długiej, a było Tobie zimno. Nie pamiętasz? Poza tym widzę, że ktoś tu się nauczył poprawnej formy zwrotu. Brawo

Ja miałam jego piżamę? Aż tak mnie z planszy zmiotło, że ubrałam się w jego ciuchy? Nie ważne, chociaż szczerze, już to jest bardziej prawdopobne, niż to, że wtulałam się w jego ciało.

-Przepraszam Panie, lecz nie pamiętałam o tej piżamie. Z reztą, kto nosi szary dres z nike, jako piżamę?
-Noszę co chcę i jak chcę. Idź się przebierz.

Poszłam się przebrać dla Pana wygodnego.

Minęło już pare godzin. Przez ten czas zdążyłam zjeść śniadanie, obiad i pobawić się z psem, resztę czasu spędziłam w swoim pokoju. Jackson wyjechał po śniadaniu, w celu jakiś pilnych spraw, nie wnikałam jakich, bo nawet nie miałam na to ochoty, jakakolwiek rozmowa z nim, zachęcała mnie na wymioty. Mam nadzieje, że nie wróci jezcze dłuższy czas.

-Kurwa!- Krzyknęłam. Wystraszyłam się, ponieważ Jackson nagle zbudził mnie z drzemki. Kiedy on wszedł? No nic, wiem tyle, że gdyby do domu dostał się jakiś obcy człowiek, jedynym ratunkiem w tym domu był by pies, a nie ja.
-Nie kurwa, tylko Pan.

Jackson się zaśmiał, a ja popatrzyłam jak na idiotę.

-Stęskniona? Ja nie ukrywam, że bardzo. Nie mogę doczekać się reszty wieczoru. Dziś poznasz, co kryje się za drzwiami.

Drzwi... Cholera jasna.. Totalnie o nich zapomniałam.. Jeśli mam być szczera, wolałabym o nich nie pamiętać.

-Czy to jest coś złego Panie? Nie karz mi się stresować, błagam...
-Zależy jak się będziesz zachowywać, jak źle, to będzie to coś złego, jak dobrze, to coś dobrego.

Czy to jest jakiś jego prywatny burdel dla gości? Co jeśli w tym pokoju są inne drzwi, przez które wchodzą inni ludzie, a ja bede tam wpuszczana jako zabawka, za "złe" zachowanie... Nie wytrzymam tego napięcia..

-Panie, proszę pokaż mi już co tam jest, nie wytrzymam tego stresu..
-Cóż... Chciałem poczekać do 23:00 tak z 2 godzinki, tym bardziej, że jakiś dobrych zamiarów do Ciebie to ja nie mam, ale no jak chcesz malutka..

Jackson, chwycił mnie za ramię i wlókł za sobą. Jestem przerażona... Boje się co mnie spotka tam, tym bardziej, że mój porywacz nie ma dobrych zamiarów do mnie... Idąc przez korytarze, płakałam, ale go to nie wzruszało, ani trochę..

-Jesteśmy Anastasia.

Stanęłam obok Jackosna przed drzwiami.. Dzieli nas około pół metra różnicy wzrostu, popatrzyłam w górę i prosiłam, aby nie robił mi tego i abyśmy jednak poczekali. Porywacz, nawet nie chciał mnie słuchać i powtarzał, że i tak mnie to spotka. Mogłam wtedy jednak go nie prosić o wejście tutaj. Mogłam pomęczyć się ze stresem.

-Dziewczynko, nie wiem jak poradzisz sobie z tym co będzie za drzwiami. Wiedz, że mnie nie obchodzi twoje zdanie na ten temat i zalecam Tobie, abyś stosowała się do moich zasad. Tym bardziej w tamtym pomieszczeniu. Po otworzeniu drzwi, dam ci chwilę, byś do siebie doszła.

Jackson wziął jeden ze swoich kluczy i otworzył drzwi od pokoju. Przeraziłam się.

-Ja pierdole.



Kolejny rozdział, zawitał was kochani po jakimś pół roku. W końcu odzyskałam swoje konto i mogę dalej kontynuować historię. Sytuacja była taka, że miałam problemy z mailem, ale w końcu znalazłam do niego hasło i wsyztsko już działa. Strasznie się cieszę, że w końcu mogę dalej kontynuować swoją opowieść. Ściskam<3

Niewolnica Mego PanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz