Daphne
6 lat wcześniej— Misha!
Kolejny cios.
Ryder stał obok mnie i patrzyliśmy jak brunet bije biednego chłopaka na parkingu przed wesołym miasteczkiem. To znaczy ja próbowałam do niego dotrzeć, a
szatyn stał i się uśmiechał. Dopiero gdy na niego spojrzałam już do granic możliwości zdenerwowana to odchrząknął.— Dobra stary wystarczy.— mruknął i do niego podszedł, próbował go od niego odciągnąć, ale na nic. Poszkodowany chłopak nie miał już sił by się bronić, więc po prostu leżał, a brunet dalej go bił.— Ej!
— Ty śmieciu.— warknął. Jego dłonie były już poranione.— Jeszcze raz do niej podejdziesz. To cię zabiję. Dotarło?— zapytał uderzając ponownie.— Dotarło czy nie?
— Misha!— wrzasnęłam na niego, że aż coś mnie zabolało w środku. Moje serce waliło jak oszalałe. Przysięgam, że jak na to ile się już przyjaźnimy to nie miałam z nim takiej sytuacji.
Zastygł w bezruchu, puścił blondyna i z uniesionymi dłońmi wstał z niego. Odwrócił się w moją stronę patrząc mi wprost w oczy.
Patrzyłam na niego wkurzona, moje policzki pewnie były już zarumienione, a moje nogi drżały. Ryder przygryzł wnętrze policzka, chyba nie zamierzał się odezwać, złapał Patricka za ramię oraz pociągnął go do góry. Ten odrazu odbiegł
w nieznanym mi kierunku.— Należało mu się.— powiedział przez zaciśnięte zęby, a ja parsknęłam ironicznym śmiechem.— Nie patrz tak na mnie.— zagroził mi palcem. Uniosłam brew i założyłam ręce na ramionach.
— Należało mu się? Prawie go zabiłeś! Widziałeś w jakim był stanie?! Czy tobie całkowicie odjebało?!
— Możliwe.
Nawet nie zauważyłam kiedy szatyn nas opuścił i gdzieś zniknął.
Opuściłam ręce wzdłuż ciała.
Otworzyłam już usta by coś odpowiedzieć, ale w ostateczności uznałam to za zbyteczne. Zwyczajnie odwróciłam się i poszłam w kierunku wejścia na festyn, który odbywał się z okazji ostatniego dnia wakacji.Tamten kretyn szedł za mną. Wolał mnie i coś mówił, ale w ogóle go nie słuchałam. Szłam dalej z wysoko uniesioną głową mijając znajome twarze ze szkoły. Mignęli mi gdzieś nawet znajomi ojca. Na tysiąc procent mnie widzieli. Ale co mnie to obchodziło? Nic.
— Daphne zatrzymaj się.
Wystawiłam w powietrzu środkowy palec.
Patrick nic mu nie zrobił. Wysiedliśmy akurat z samochodu i czekałam na chłopaków, a blondyn do mnie podszedł. Spytał co u mnie i czy planuję może starować na przewodniczącą Morbridge Academy. Nie planowałam tego jeśli już o tym mowa. Rozmawialiśmy może... minutę, mniej, parę sekund? I to wystarczyło aby Misha Nikov nagle się wkurzył o chuj wie co i podszedł do biedaka, a potem zaczął go bić.
Boże z nim naprawdę jest coś nie tak!
I ja się z nim przyjaźnie? No tak. Przyjaźnie. Wcześniej jakoś bardzo nie zwracałam uwagi na to kim jest Misha Nikov, teraz zaczęłam dostrzegać niektóre rzeczy. Te dobre i te złe. Ale w gruncie rzeczy dobre. Naprawdę go uwielbiałam. Przepadałam za nim. Kurwa uciekałam dla niego z domu! Ale nie da się wymazać wad człowieka. Miał swoje wady... tą agresję i zazdrość. Może nie chciał, żebym z kimś się jeszcze zaprzyjaźniała.
Na moment straciłam swój ogon, gdyż brunet gdzieś poszedł. Narazie nie obchodziło mnie gdzie dokładnie, bo byłam zbyt rozemocjonowana.
Po drodze musiałam spotkać Clarissę i Lizę. Uśmiechnęłam się sztucznie do nich. Jak na złość musiały się odezwać.
CZYTASZ
Russian roulette || ‼️W TRAKCIE KOREKTY‼️
Romance‼️W TRAKCIE KOREKTY‼️ Pierwsza część serii Dark Souls Zakochał się zbyt szybko i zbyt mocno w córce swojego wroga. Jej rodzina zniszczyła mu wszystko co miał i odebrała pięć lat z życia. Teraz wraca się zemścić. Aby jeszcze bardziej dopiec Edwardow...