O kurwa.
Nie sądziłam, że coś takiego od niego usłyszę.
Patrzyłam na niego z rozdziawioną buzią nie mając pojęcia co odpowiedzieć. To było tak niespodziewane pytanie, przysięgam. Prędzej spodziewałabym się, że spyta o coś głupiego.
A to było pytanie było głupsze.
— Ojejku... em. Na co ci ta informacja?— uśmiechnęłam się z uniesioną brwią. Wzruszył ramionami.
— Dla własnej wiedzy.
No to ciebie.
— Żadnego.
Prychnął oburzony. Zaśmiałam się z jego zdegustowanej miny.
— A jakbyś miała wybierać?
— No to żadnego.
Sama niewiem skąd pojawił mi się w głowie pomysł, że to właśnie Mishę mogłabym wziąć na randkę, być w związku... Stop. Wystarczy.
Zapędziłam się.— Daphne. Ale jakbyś już naprawdę musiała wybierać.
Chyba go denerwuję.
Trudno.
— No przecież ci mówię!
I w tym momencie ruszyliśmy, mechanizm obrócił nas tak abyśmy już widzieli normalnie i opuścił na dół.
Gdy tylko znalazłam się na ziemi to miałam ochotę paść na kolana i ją całować. Nigdy więcej nie wejdę na coś takiego.
Misha odrazu poszedł do faceta, który zajmował się całym sterowaniem atrakcji.
Moje przerażenie w oczach chyba wszystko wyjaśnia co mógł do niego mówić. Pobiegłam do niego i zaczęłam ciągnąć w drugą stronę. Ale co poradzę, że Misha był napakowany i o wiele wyższy ode mnie!— Misha chodź nie ma sensu.— ciągnęłam go za rękę, ale ten dalej stał niczym się nie przejmując.
— Pan nie powinien tu w ogóle pracować. Jak pan może wpuszczać tutaj ludzi nie wiedząc jak się tym posługiwać?
— Nie wtrącaj się szczeniaku. I tak ci nie oddam pieniędzy!
Misha zjechał go od góry do dołu. Jego wzrok mówił „lepiej uciekaj zanim cię zakopie żywcem w lesie". Wiedziałam, że był jak najbardziej do tego zdolny. Przecież to Misha.
Logiczne.
— Wiesz co...— zaczął brunet znowu i spojrzał na plakietkę przyczepioną do koszulki mężczyzny.— Omar. Pierdol się.
Rudowłosy mężczyzna, aż zaczerwienił się ze złości i uniósł pięść. Wymachiwał nią w górę przeklinając wszystko, ale brunet tylko go zmierzył wzrokiem i w końcu się mnie posłuchał. Poszliśmy dalej.
— Nawet o tym nie myśl.— powiedziałam stanowczo widząc jego minę kiedy patrzył na kolejną „świetną atrakcje" po której pewnie bym rzygała. Zaśmiał się i objął mnie ramieniem.
Za każdym razem gdy gdzieś razem wychodziliśmy to ludzie na nas się gapili. Za każdym pieprzonym razem.
Uważali go i jego rodzinę za jednych z najgorszych ludzi na całym świecie. Były plotki, że to „Diabły" Missi Lee. Patrzyli na mnie z szokiem, że się z nim przyjaźniłam. Ja. Córka senatora i pani prezes jednej z największych fundacji w kraju.
Dla niektórych był nikim, innych synem człowieka, który miał cichą władzę w całym mieście, a jeszcze dla innych po prostu był skończonym psychopatą.— No nie bądź taka.— Mruknął mi do ucha. Jego głos był niski, zachrypnięty i dziwnie przyjemny dla ucha.— Chociaż choć na diabelski młyn.— Widział już mój wyraz twarzy pewnie. Kolejne wysokości? O nie! Nie ma takiej opcji.— Albo do labiryntu luster.
CZYTASZ
Russian roulette || ‼️W TRAKCIE KOREKTY‼️
Romance‼️W TRAKCIE KOREKTY‼️ Pierwsza część serii Dark Souls Zakochał się zbyt szybko i zbyt mocno w córce swojego wroga. Jej rodzina zniszczyła mu wszystko co miał i odebrała pięć lat z życia. Teraz wraca się zemścić. Aby jeszcze bardziej dopiec Edwardow...