Rozdział 5.

39 2 0
                                    

— Jesteś pewna, że mam z tobą tam jechać?

— Tak — wywróciłam oczami, zapinając walizkę. — Sama z Finleyem nie wytrzymam. Wiesz jaki jest. A gdy ty będziesz ze mną przez te tygodnie będę się czuć lepiej — wyprostowałam się, unosząc na niego wzrok. — Gotowy?

Skinął głową.

Chwyciłam za walizkę i przeszłam do korytarza. Ubrałam na siebie płaszcz i kozaki, lecz zanim wraz z Willem wyszliśmy z domu, zatrzymałam się.

— Omal bym zapomniała.

Odwróciłam się i wróciłam do swojego pokoju. Sięgnęłam po niewielkie, zakurzone pudełko, które stało na szafie pośród wielu innych moich gratów. Otworzyłam wieczko i pośród różnych pierdół szukałam tej jednej rzeczy, aż w końcu je znalazłam.

Klucze od domu w Miami.

***

Kiedy Finley oznajmił, że zostajemy w Miami na kolejne tygodnie, od razu wiedziałam, że nie było mowy abym z nim została. Wiem, że pełnie ważną rolę i jestem jego prawą ręką, lecz wciąż mam swoje granice, dlatego natychmiast mu odmówiłam. Niestety trafiłam na szefa, który nie zna słowa „nie". Przez wiele godzin nie dawał mi spokoju i cały czas mówił jak bardzo większe dostane wynagrodzenie, jak bardzo będę u niego miała większe szanse na awans i wszystkie inne wspaniale rzeczy jeśli tylko się zgodzę. Gorzej było gdy mówił co się stanie jeśli odmówię. Bo nawet jeśli Fin wiedział jakie mam stosunki do tego miasta, wciąż najważniejsze były jego interesy.

Po wielu namowach się zgodziłam.

Stwierdziłam, że to tylko parę tygodni, w których cały czas będę u boku Fina i będę pełniła funkcje asystentki. Zero rozmyśleń, wspomnień i użalań się nad sobą. Będę tam służbowo, a to, że jest to akurat miasto z którym nie mam za miłych wspomnień, to nic nie zmienia. Nie będzie to żadną przeszkodą. Mam dwadzieścia jeden lat, a wszystkie te rzeczy są tylko przeszłością. Nie będę się cofać.

Pomijając fakt, że będę przez ten czas w moim domu w Miami.

A stało to się tak, że Finley zaproponował mi, że będziemy spać w najdroższym hotelu w mieście. Zagwarantował mi, że zapłaci za mój pobyt tam, lecz się na to nie zgodziłam. Nie lubiłam, gdy ktoś za mnie płacił. Miałam swoje pieniądze. Tylko, że cena tego hotelu była tak wysoka, że gdybym tam przesiadywała przez parę tygodni, to zostałoby mi jedynie na chleb i wodę. Sprawę pogorszył fakt, że brałam ze sobą Williama. Dlatego po wielu przemyśleniach stwierdziłam, że skoro mam dom w Miami to jakoś przeboleję. Z tego co mi wiadomo, Harry nie go sprzedał, a zostawił mi dom, dlatego było to jedyne rozsądne wyjście.

Czyli jednak powrót do wspomnień.

Obserwowałam jak w amoku dom przed sobą. Nic się nie zmieniło. Wyglądał dokładnie tak samo. Cóż, w sumie nie miało co się tu zmienić, a myśli znów mną zaatakowały, choć tak bardzo tego nie chciałam.

— Dobrze wiesz że nie musisz tu być. Możesz skończyć szkołę w Allentown i przyjechać tu za rok na studia jeśli tylko chcesz, Vanessa — mruknęła cicho.

— Rita, doskonale wiesz że nie zmienię już decyzji. Będzie dobrze, zobaczysz. Ty zaczniesz swoje szalone, studenckie życie a ja skończę tu tylko ostatni rok liceum. Co może się złego wydarzyć?

Mimowolnie parsknęłam śmiechem, gdy tylko sobie o tym przypomniałam. Prawie cztery lata temu przyjechałam tu wraz z Ritą, aby oderwać się od żałoby. To miał być rok, w którym miałam skupić się na egzaminach i pogodzić się z rzeczywistością.

Wszystko poszło nie po mojej myśli.

— Rozmyślasz? — odwróciłam się w stronę Willa, który cały czas mnie obserwował. — Myślałem, że to ostatnie po co tu przyjechałaś.

Bitter LiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz