Rozdział 20.

11 0 0
                                    

Ostatni raz machnęłam usta błyszczykiem i przyjrzałam się swojemu odbiciu. Dzisiejsza temperatura w Miami przekroczyła moje najśmielsze oczekiwania i jest po prostu skrawnie na zewnątrz, dlatego postawiłam na długą, czarną przewiewną sukienkę na ramiączkach. Czułam się w niej bardzo dziewczęco i skromnie. Włosy oczywiście spięłam w koka.

Poinformowałam Willa, że wychodzę i wsiadłam do auta. Przy okazji sprawdziłam telefon z cichą nadzieją, że może Stefan wysłał mi wiadomość po moich dwudziestu nieudanych połączeniach do niego, ale nic takiego się nie stało.

Martwiłam się o niego i resztkami sił starałam się do niego nie pojechać. Chciałam go w końcu zobaczyć mimo, że dowiedział się o śmierci rodziców zaledwie wczoraj. Przynajmniej mam pewność, że siostra przy nim jest, choć ta gwiazda też mi przestała odpisywać.

Po piętnastu minutach dojechałam pod dom Wilsonów. Wysiadłam z auta i szybko skierowałam się do drzwi wejściowych. Zadzwoniłam dzwonkiem, choć wolałabym mieć dostęp do tego czytnika palca.

Po paru sekundach otworzył mi Omar.

— Nie chcesz może mnie podłączyć do tej magicznej klamki? — zapytałam, wchodząc do środka. — Skazałeś mnie na czekanie dwudziestu sekund na słońcu, a mogło to się skrócić aż o piętnaście sekund!

— Witamina D3 ci nie zaszkodzi.

— Zaszkodzić to mi może udar słoneczny — odpowiedziałam, wchodząc do salonu. Na kanapie siedziała Kim. Spojrzałam na chłopaka. — Rozmawiałeś już z nią o tym?

— O czym? — odparła dziewczyna od razu, odkładając telefon.

Omar tylko pokręcił głową, na co westchnęłam i usiadłam na kanapie obok dziewczyny.

— Zawsze sprawdzasz kogo zabijasz, gdy masz zlecenie? — zapytałam, na co dziewczyna uniosła brwi.

— Zazwyczaj — mruknęła podejrzliwie. — A co? Zabiłam ci kogoś?

— Mi nie, ale Stefanowi rodziców już tak.

Dziewczyna uniosła się z oparcia i patrzyła na mnie jakby szukała czegokolwiek co by wskazywało, że żartuję.

— Nie pierdol — powiedziała, zerkając też na swojego brata. — To byli ci bogaci modele?

Skinął głową, zaciskając wargi.

— Ups — wymsknęło jej się. — Stefan o tym wie?

— Nie i lepiej żeby tak zostało — odpowiedziałam, marszcząc brwi. — Chociaż nie wiem, bo z drugiej strony ostatnio bardzo starał się o twoją uwagę i wiele o tobie mówi...

— Niech nie wie — wtrącił się Omar. — I tak nikt nie może dowiedzieć się o naszej pracy. Nigdy.

— Właśnie — przytaknęła czarnowłosa. — Jeszcze by zadzwonił na policję i ojciec musiałby ingerować.

No tak. Zapominam, że przecież mało kto wie o pracy Wilsonów. Nawet nie chce wiedzieć, co by się działo, gdyby nasi przyjaciele by się dowiedzieli. Ja sama ledwo do tego przywykłam, choć wciąż budzi to we mnie niepokój.

— W takim razie pokaż mu chociaż, że nie jesteś nim zainteresowana — powiedziałam. — To by było zbyt chore gdybyście...

— I tak nie jestem nim zainteresowana. Nie muszę niczego pokazywać — przerwała mi pewnym siebie tonem. — Błagam was. Ja i ten blondaś? Stać mnie na wiele więcej.

— Nie wątpię, ale jak coś to Stefan jest bardzo wartościową osobą i...

— Ta, wiem — znów mi przerwała, na co przewróciłam oczami. — Każdy jest wartościowy, szanujemy ludzi, ludzkie życie jest najważniejsze, o gustach się nie dyskutuje i tak dalej — spojrzała na mnie z sztucznym uśmiechem. — Już to przerabiałam.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 07 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Bitter LiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz