Rozdział 16.

30 1 0
                                    

Jęknęłam przeciągle, prostując ręce i ziewając. Otworzyłam zaspane oczy i dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że wciąż jestem w sypialni Kim. Czułam się wciąż niewyspana, więc chciałam znów iść spać. Sięgnęłam po skrawek kołdry aby móc się nią okryć, lecz kołdra nie ustała.

Wtedy przeniosłam wzrok po lewej stronie łóżka zauważając Kimberly śpiącą w najlepsze. To ona zabrała mi większość kołdry. Na początku chciałam dyskretnie przyciągnąć do siebie chociaż część pościeli, bo było mi zimno a miałam tylko marny skrawek. Niestety kołdra nawet nie ruszyła, bo Kim tak mocno była nią okryta, dlatego tym razem szarpnęłam za nią trochę bardziej, co znów nie podziałało. Nie chciałam jej budzić, ale za wszelką cenę chciałam chociaż trochę tej głupiej kołdry.

Jeszcze mocniej szarpnęłam za kołdrę, tym samym wyrywając ją całkowicie dziewczynie. Zadowolona przykryłam się, kładąc głowę na poduszki.

— Chyba cię popierdoliło.

Wywróciłam oczami, będąc plecami do niej.

— To ty ją miałaś przez większość czasu, teraz moja kolej.

— Ale ona jest moja — warknęła, próbując mi ją zabrać.

— To daj mi jakiś koc — powiedziałam równie nieprzyjemnie, ściskając z całej siły kołdrę.

— Koce są na dole.

— No to na pewno nie pójdę.

Kim znów szarpnęła, lecz ja wciąż trzymałam pościel jakby była moim największym skarbem. Dziewczyna warknęła i chyba podniosła się do pozycji siedzącej bo materac się ugiął.

— Jesteś na moim terytorium, więc oddawaj ją.

— Twoje terytorium zostało przejęte — broniłam się, gdy wciąż szarpała za kołdrę. — Zostaw.

— Puszczaj — jęknęła, nie dając za wygraną. — Nie zasnę bez niej.

— Nie możemy się podzielić? — szłam na kompromis.

— Nie — warknęła, wciąż szarpiąc. — Jest za krótka na nas dwie.

Zirytowana puściłam w końcu kołdrę akurat wtedy, gdy Berly pociągnęła za nią z całej siły, tym samym odrzuciło ją w tył i spadła na podłogę. Wybuchnęłam śmiechem.

— Zabiję cię — warknęła.

W sumie mogła nie żartować patrząc na to, co robiła tej nocy. Jednak pozostałam kompletnie nieprzejęta i wciąż się śmiałam. Dziewczyna wstała, a ja przyjrzałam się jej dokładniej. Miała na sobie jakiś drogi komplet granatowej piżamy, a jej włosy były kompletną szopą.

— Wątpię abyś zasnęła, po takich wysiłkach z samego rana — parsknęłam.

Spojrzałam na godzinę w telefonie, który wskazywał jedenastą.

— Cóż, ja sama już raczej nie pośpię — westchnęłam wstając z łóżka. Wściekła Kim, która stała obok mnie pociągnęła mnie za kosmyk włosów. — Hej!

— Masz za swoje — powiedziała niczym obrażona dziewczynka.

I wtedy jej wzrok padł na moje przedramiona.

Chwilę mi zajęło zanim ogarnęłam co ją tak zaintrygowało. Również na nie spojrzałam i z przerażeniem odkryłam, że przecież miałam na sobie koszulkę z krótkim rękawem. Długie i pogrubione blizny odznaczały się po obu rękach. Natychmiast skrzyżowałam ręce na piersi.

— Muszę się przebrać.

Czarnowłosa w końcu na mnie spojrzała. Błagałam ją niewerbalnie aby nie pytała.

Bitter LiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz