Piżama party z Stefanem spędziłam naprawdę świetnie. Później dołączył też do nas Mike z swoją super piżamą i chyba do trzeciej oglądaliśmy filmy z minionkami. Tak czy inaczej było fajnie.
Właśnie wysiadłam z taksówki, wracając z nocowania. Zapłaciłam kierowcy i wysiadłam. Szybkim krokiem zmierzyłam do domu, bo zaczęło okropnie padać.
— Wróciłam — oznajmiłam, widząc Willa w kuchni.
— Gdzie zakupy?
Uniosłam rękę z siatką z produktami, które kupiłam wczoraj z Stefanem.
— Musiałem zjeść wafle na śniadanie — powiedział niby obrażony, odbierając siatkę.
— Wiem, sorry — mruknęłam, pomagając mu wyciągnąć produkty. — Ale spotkałam Stefana w sklepie i od razu jechaliśmy do niego na nocowanie.
— Muszę w końcu poznać tych twoich znajomych — mruknął, umieszczając produkty do lodówki.
— Radzę ci się spieszyć, bo już w przyszłym tygodniu wracamy.
Barrett spojrzał na mnie niezrozumiale, a ja wyciągnęłam z torebki statuetkę, podając mu ją.
— Pieprzona statuetka — parsknął, oglądając ją. — Omar ci ją dał? Jak?
— Wystarczyło poprosić — przewróciłam oczami na taki zbieg wydarzeń. — Omar okazał się jeszcze fajniejszy niż był.
— Zdecydowanie — mruknął i odłożył ją na blat. — Czyli wracamy?
Westchnęłam, nalewając sobie wodę do szklanki.
— Na pewno muszę wrócić ze względu na sesję — zaczęłam spokojnie. — Ale mimo tego, chciałam jeszcze trochę tu zostać ze względu na moich znajomych tutaj. Nie wiem... Nie chcę znów ich zostawiać.
— Koniec końców będziesz musiała, a jeśli teraz zbliżysz się do nich jeszcze bardziej, to rozłąka będzie bolała mocniej — powiedział tym swoim psychologicznym tonem, którego nie znosiłam. — W dodatku myślisz, że Finlay pozwoli ci pracować zdalnie?
— Za chuja — pokręciłam głową, po czym ciężko westchnęłam. — Wygląda na to, że pora się żegnać z Miami.
W tym samym czasie zadzwonił dzwonek do drzwi, dlatego odłożyłam szklankę i wyszłam na korytarz, otwierając drzwi.
— Aria — uśmiechnęłam się szeroko, otwierając drzwi szerzej. — Wejdź.
— Nie, nie. Ja tylko na chwilkę — oznajmiła, witając się ze mną buziakiem w policzek.
Na zewnątrz już na dobre się rozpadało, ale bynajmniej dziewczyna stała na zadaszonym ganku.
— W takim razie co tam?
— Chciałabym cię zaprosić w swoim i Alexa imieniu... — zaczęła, wyciągając z torebki jakąś kopertę. — Na nasz ślub.
Zamarłam, otwierając szeroko oczy. Blondynka wyciągnęła w moją stronę kopertę, którą ledwo świadomie przyjęłam.
— Ś...Ślub? — wydukałam.
Dziewczyna zaśmiała się z mojego zdziwienia i przytaknęła.
— Ale... Kiedy niby były zaręczyny?!
— Wczoraj — oznajmiła, na co znów wyszczerzyłam oczy. — A ślub jest za dwa tygodnie.
— Kiedy?! — zawołałam, zbyt zszokowana na inną reakcję. — Znaczy... gratuluję i w ogóle, ale co wy tak szybko? Zaraz mi jeszcze powiesz, że spodziewacie się dziecka, tak?
CZYTASZ
Bitter Lies
Jugendliteratur„Bo chociaż minęło tyle czasu, ty wciąż jesteś martwy. Nic cię już nie naprawi, a ja jestem ostatnią osobą, która będzie się tym przejmować" Vanessa po latach w końcu odnalazła spokój i cieszyła się swoim życiem, zupełnie pogodzona z swoją przeszłoś...