Parę dni później Toperz opuścił Haleb mówiąc, że Eruyn znowu go potrzebuje, więc Adam ponownie przejął obowiązki strażnika. Dochodziła już północ, a król wciąż konferował w jadalni z Hertrudis i panią Yinne. Adam stał przy otwartym oknie patrząc w noc. Miasto ułożyło się już do snu, latarnie pogasły, tylko gdzieniegdzie światełko z okna rzucało ciepły blask nie rozpraszając mroku ulic. Na horyzoncie góry - postrzępiona ciemność pod ogromem rozgwieżdżonego nieba. Pachniało świeżym sianem. Cykały świerszcze.
Adam wychylił się za okno i zadarł głowę wypatrując księżyca. Z lewej, pomiędzy wieżą a gargulcem dostrzegł jego cienki sierp dwa dni przed nowiem. Nie po raz pierwszy zastanawiał się nad związkiem między oboma światami. Były tak bardzo podobne. Nawet obie Ziemie kręciły się w zgodnym rytmie. Jego wzrok zatrzymał się na konstelacji *** widniejącej nad wschodnim horyzontem. Dla jego amatorskiego oka wyglądała dokładnie tak samo jak ta, której przyglądał się w liceum, w czasie swojego krótkiego okresu zainteresowania astronomią. Chociaż ta mała gwiazdka między *** a ***... Rusza się?! Niemożliwe, przecież tu nie ma samolotów. Tym niemniej gwiazdka powoli lecz uparcie zmierzała ku zachodowi.
- Roch, co to jest?!
Król zerwał się na nogi i podbiegł do okna. Podążył wzrokiem za wyciągniętym palcem.
- Spadająca gwiazda?
- Za wolno leci jak na meteoryt.
- To Ognisty Smok - usłyszeli za plecami głos Avarona.
- Kometa, która przelatuje co dziewięćdziesiąt kilka lat - wyjaśnił król na użytek Adama. - To nie za wcześnie? Gdzie ma warkocz? I czemu tak szybko leci?
- Nie ma warkocza – odparł elf, - jest jeszcze za daleko od Słońca. Za to bardzo blisko Ziemi, dlatego ją widać gołym okiem bez warkocza.
- To dlatego się zdaje, że tak szybko leci?
- Nie tylko. Istotnie leci niezwykle szybko jak na kometę. Coś ją musiało przyspieszyć, pewnie dlatego jest wcześniej. I zmieniła tor.
- Może to co innego?
Nagle króla uderzyła nowa myśl: - Jest z grubsza północ. Słońce jest tam.
- Istotnie, nie da się wykluczyć, że leci w kierunku Słońca - potwierdził elf.
- Adam, co się stanie, jak duża kometa uderzy w Słońce?
- Nawet duża kometa jest mała w porównaniu z masą Słońca, chyba nic takiego.
- Ona naprawdę bardzo szybko leci. O wiele szybciej niż zwykle latają komety - powiedział Avaron.
- Jak szybko?
- Tak, że odległość od Ziemi do Słońca pokona w ciągu dwóch lub trzech dni.
- Żadna kometa nie lata tak szybko - odparł Adam stanowczo.
- Jej to wytłumacz.
- W takim razie to nie kometa.
- Nieważne, co to jest. Co się stanie, jeśli uderzy w Słońce? - nalegał król.
- To zależy, ile waży.
- Tyle co duża kometa - powiedział cierpliwie elf.
Adam wyjął z kieszeni kartkę i ołówek (wciąż nie miał przekonania do gęsich piór), i zaczął liczyć.
- Jej energia kinetyczna jest mniej więcej równa energii wypromieniowywanej przez Słońce w ciągu kilku centyn [przypis jednostka czasu używana w Or - jedna setna małego dzwonu, mały dzwon = 90 minut] Zakładając, w uproszczeniu, że zostanie całkowicie zatrzymana, zanim doleci do środka Słońca, jej czas hamowania będzie rzędu 10 centyn. W tym czasie cała ta energia zamieni się na ciepło, a więc i na promieniowanie, a że jest to energia porównywalna do energii normalnie wypromieniowywanej przez Słońce w tym czasie, to zderzenie nie pozostanie bez wpływu. Powinno dać się zaobserwować jakieś pojaśnienie. Gdyby energia kinetyczna została wypromieniowana od razu, to Słońce w czasie zderzenia emitowałoby energię o kilkadziesiąt procent większą od normalnej. Jednak z drugiej strony, średnia droga swobodna fotonu we wnętrzu Słońca jest bardzo mała i fotony z wnętrza na powierzchnię lecą jakoś potwornie długo. Dlatego obstawiam, że wzrost mocy promieniowania byłby zauważalny, ale nie o całe 100 czy 50%, tylko mniej, za to potrwałby dłużej niż te dziesięć centyn. Nie wiem natomiast zupełnie, co ze stabilnością i czy Słońce by się od tego zderzenia jakoś nie rozpękło. Intuicja mówi mi, że nie, ale to zupełnie nie moja działka.
CZYTASZ
Biały Smok
FantasyKoniec XX wieku. Adam był doktorantem na Wydziale Fizyki UW, póki do jego życia nie wtargnęła magia.